środa, 23 marca 2016

Nic zwyczajnego. O Wisławie Szymborskiej - Michał Rusinek


Z Wisławą Szymborską wiąże mnie pewna prywatna historia… Mianowicie będąc na studiach, miałam okazję wynajmować przez kilka lat jej dawne mieszkanie. To, w którym mieszkała, kiedy dostała Nagrodę Nobla. Zaprzyjaźniłam się nawet z jej dawną sąsiadką – surową, ale przy bliższym poznaniu uroczą starszą panią, która początkowo czujnym okiem patrzyła na „głośnych studentów”. :-) Z czasem jednak przekonała się do mnie i do moich współlokatorów. Do tego stopnia, że zaczęła zapraszać nas na pogaduszki przy herbatce i ciekawie opowiadać o tym, w jaki sposób mieszkańcy bloku przeżywali „noblowskie zamieszanie”.

Sąsiadka wciąż utrzymywała kontakt z Szymborską, chadzając do niej w odwiedziny. Pewnego razu, widząc, że interesuję się książkami, zaproponowała, że weźmie mój egzemplarz „Dwukropka” do podpisania przez noblistkę. Początkowo zareagowałam entuzjastycznie, ale potem zaczęłam się zastanawiać: że może nie wypada, że następnym razem, że jeszcze będzie czas… Okazało się, że tego czasu nie miałam zbyt wiele. Wkrótce Wisława Szymborska zmarła. Tomik „Dwukropek” mam teraz przed sobą – bez dedykacji. Leży na półce jako wyrzut sumienia, że nie należy przegapiać nadarzających się w życiu okazji…

Dlaczego o tym tutaj piszę? Dlatego, by nakreślić Wam, jak dużym sentymentem darzę Szymborską. Nie tylko cenię jej poezję, ale miałam też okazję przez trzy lata żyć w jej dawnym mieszkaniu. Pamiętam, jak śmialiśmy się z przyjaciółmi, że ucząc się w jej pokojach, nie da się nie zdać egzaminów, bo energia Szymborskiej wciąż w nich jest. Nie wiem, w jakim stopniu mieliśmy rację, ale faktycznie w tamtym okresie nikt z nas nie miał żadnych problemów na studiach. :-) Sięgając zatem po „Nic zwyczajnego” byłam od razu pozytywnie nastawiona do tej książki. I od pierwszych słów rzeczywiście mnie wzruszyła i zachwyciła. Brzmią one: 

„Wisława Szymborska uważała, że nie wypada do nikogo dzwonić przed dziesiątą rano. No chyba że stałoby się coś złego. Więc kiedy 22 listopada 2011 roku zadzwoniła o dziesiątej rano – zrozumiałem, że sprawa jest poważna”. 

Następnie Michał Rusinek cofa się w czasie do roku 1996. On – świeżo upieczony magister filologii polskiej z ambitnymi planami pisania doktoratu. Ona – poetka i świeżo upieczona Noblistka. Miał pomagać jej przez kilka najgorętszych miesięcy, czyli od przyznania do wręczenia Nagrody Nobla, kiedy była zasypywana stosami listów i nękana przez całą dobę telefonami. A jak wiadomo – został aż na piętnaście lat. Ten czas Rusinek opisuje szalenie ciekawie, przytaczając całą masę anegdot, dotyczących upodobań i zwyczajów Szymborskiej.

Jest więc mowa o organizowanych przez nią loteryjkach, podczas których jej przyjaciele mogli wygrać na przykład… miotłę. O wyklejankach, które własnoręcznie wykonywała i wysyłała znajomym. O tym, że lubiła fotografować się przy znakach drogowych z nietypowymi nazwami miejscowości. O tym, że rzadko godziła się na rozmowy z dziennikarzami, mówiąc: „Udzielałam wywiadu w 1975 roku. Od tej pory nie mam nic nowego do powiedzenia”. I wreszcie o tym, jak przecięty kabel telefoniczny przyczynił się do tego, że Michał Rusinek został jej Pierwszym Sekretarzem. :-)

Zapewne wielu osobom znającym wcześniejsze wypowiedzi Rusinka w prasie, powyższe fakty są już dobrze znane. Czytając kilka recenzji „Nic zwyczajnego” zauważyłam nawet, że pojawiają się w nich zarzuty dotyczące wtórności książki w stosunku do wywiadów. Ja jednak uważam, że zebranie tych wspomnień w całość, opatrzenie prywatnymi zdjęciami, fragmentami wierszy, rękopisami i unikalnymi wyklejankami stanowi całkiem nową jakość. Michałowi Rusinkowi udało się opisać Wisławę Szymborską tak, jak prawdopodobnie nie udałoby się nikomu innemu.  Z niewymuszoną prostotą i ogromną dozą sympatii, za to bez cienia patetyzmu, którego poetka tak bardzo nie lubiła. Po prostu napisał pięknie i zwyczajnie o kimś nadzwyczajnym.

Ulubione cytaty: 

„Szymborska jest poza wiekiem. Kiedy ktoś pyta, jak się miewa <starsza pani> albo nawet <staruszka>, w pierwszej chwili nie wiem, o kto chodzi. Myślę, że tak miał każdy, kto ją znał”.

„Przyszedłem kiedyś do niej, umówiony, i zauważyłem, że właśnie skończyła odkurzać (mieszkała jeszcze wtedy przy Chocimskiej). Zapytałem, czy mam zdjąć buty, czy mogę jakoś przefrunąć do pokoju, żeby nie nabrudzić. Usłyszałem: <Fruwanie niech pan sobie zostawi na wieczność>”. 

Tytuł: „Nic zwyczajnego. O Wisławie Szymborskiej 
Autor: Michał Rusinek 
Wydawnictwo: Znak 
Data wydania: 27 stycznia 2016 
Ilość stron: 318 
Moja ocena: 10/10

27 komentarzy:

  1. Uwielbiam twórczość pani Szymborskiej :)) Tę książkę dostałam niedawno w prezencie i czeka na mojej półce, na przeczytanie jej :) Obowiązkowo w kwietniu to zrobię, tym bardziej, kiedy czytam tak dobre recenzje! Pozdrowienia :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Mam tomik z wierszami pani Szymborskiej i szczerze mówiąc lubię jej twórczość. Jednak nie wiem czy skuszę się na tę pozycję.
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  3. Mieszkać w miejscu, gdzie wcześniej przebywał taki geniusz! Można pozazdrościć:) Nie natchnęło Cię do pisania tam? ;)
    Faktycznie szkoda, że nie udało Ci się dostać autografu, to byłaby wspaniała pamiątka!
    Twórczość Szymborskiej jest po prostu cudowna!
    Pozdrawiam cieplutko! :)
    P.S. nie odpuszczaj kolejnych szans ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Asiu, niesamowicie musiało się tam mieszkać - ta świadomość tego, że było to otoczenie bliskie Szymborskiej - podejrzewam, że bezcenne. Cenię jej poezję, od czasu do czasu podczytuję i z przyjemnością poznam ją lepiej przy "Nic zwyczajnego".

    OdpowiedzUsuń
  5. Darzę wielkim szacunkiem postać Szymborskiej, a Twój sentyment da się wyczuć z każdego akapitu tej recenzji.

    OdpowiedzUsuń
  6. Wiersze noblistki pamiętam z liceum. Chociaż z poezją żyłam na bakier towłaśnie jej twórczość zachęciła mnie do sięgnięcia po więcej... Zazdroszczę że miałaś możliwość mieszkać w mieszkaniu, w którym kiedyś ona mieszkała. Chętnie przeczytałabym tę książkę. I piękne zdjęcie !

    OdpowiedzUsuń
  7. Też bardzo cenię poezję Szymborskiej. To musiało być niesamowite przeżycie mieszkać w jej mieszkaniu ;). Może kiedyś skuszę się na tę książkę, bo tak pięknie o niej napisałaś, że aż chce się czytać!
    A poza tym cudowne zdjęcie wyczarowałaś :). Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  8. Nie czytałam tej pozycji, ale myślę , że warto po nią sięgnąć:) Wspaniała historia, że mogłaś mieszkać w jej ówczesnym mieszkaniu. Wcale się nie dziwię, że masz sentyment to tej poetki :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Ta książka kusi mnie odkąd przewinęła mi się gdzieś w zapowiedziach. Od zawsze ciągnie mnie do poezji. Pamiętam jeszcze, jak kiedyś sama pisałam jakieś wiersze do szuflady. Ehh ... stare dobre czasy ;)

    OdpowiedzUsuń
  10. Nic zwyczajnego? Święta racja! Twój post jest nadzwyczajny, połknęłam z prawdziwą przyjemnością! Wiedziałam, że książka się ukazała i jestem świadoma, że łypie na mnie przyjaźnie okładką. W końcu się jej nie oprę! Świetna historia. Zazdroszczę możliwości zamieszkania w takim lokalu. A pierwsze zdania książki świadczą o tym, że Michał Rusinek dobrze wiedział jaki noblistka miała sentyment do zdania rozpoczynającego utwór...

    OdpowiedzUsuń
  11. Nie ciągnie mnie do poezji, ale cenię sobie poszczególnych autorów i ich twórczość. Z przyjemnością przeczytałabym tą książkę, szczególnie w tak pięknym wydaniu.

    OdpowiedzUsuń
  12. O jaaa cię - Asiu ile bym dała, by chociaż jedną nogą być w miejscu, gdzie przebywała Szymborska, a Ty mieszkałaś w jej dawnym mieszkaniu??? Właśnie zzieleniałam z zazdrości! :) już od jakiegoś czasu przymierzam się do tej książki i muszę w końcu przeczytać! Kilka anegdot przytoczonych przez Ciebie słyszałam i zawsze zgadzałam się z Szymborską, że dzwonienie do kogoś przed dziesiątą rano jest nie na miejscu :)

    Super wpis :* !

    OdpowiedzUsuń
  13. Jak zawsze piękne zdjęcia!
    Nominowałam Cię do Taga <3
    http://modnaksiazka.blogspot.de/2016/03/kawowy-tag-ksiazkowy.html

    OdpowiedzUsuń
  14. Wow mieszkałaś w mieszkaniu Wisławy Szymborskiej to naprawdę coś :) Myślę, że jest to pozycja warta uwagi.

    OdpowiedzUsuń
  15. Bardzo chętnie przeczytam :). Pięknie napisałaś.

    OdpowiedzUsuń
  16. Uwielbiam twórczość Szymborskie, miała niecodzienny dar pisania o tym, co akurat ważne. Historia z mieszkaniem niesamowita, a nawet lekko mnie wzruszyłaś opowieścią o podpisaniu tomiku. Szkoda, szkoda...

    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  17. Wow - chadzałaś po tych pokojach co ona :) Bardzo ceniłam panią Szymborską jako człowieka i też pewnie bym żałowała, że nie mam tego autografu :)

    OdpowiedzUsuń
  18. Wow, ale historia! Szkoda, że nie udało się zdobyć tej dedykacji...
    Co do książki to chętnie sięgnę, nie znam tych wywiadów, więc wszystkie historie powinny być dla mnie zaskoczeniem :)

    OdpowiedzUsuń
  19. Niesamowita historia! :P
    Zastanawiam się, czemu cała blogsfera jest taka... dojrzała xD
    Ja uczę się już w liceum, ty wiesz co to studia...
    Cóż...
    Pozdrawiam i zapraszam na nową recenzję,
    Isabelle West
    Z książkami przy kawie

    OdpowiedzUsuń
  20. Z tego co piszesz, wyczytuję, że wszystko już wiem, np z Książki Bikont, z wywiadów i z filmu, w którym występowała sama Noblistka, tak z Radości Pisania jak i Czasami życie bywa znośne... Szkoda.

    OdpowiedzUsuń
  21. Zazdroszczę Ci mieszkania w dawnym mieszkaniu Wisławy Szymborskiej, cudowna historia. ;)
    Wesołych i zaczytanych Świąt kochana. ;)
    Buziaki. :**

    OdpowiedzUsuń
  22. Uwielbiam poezje Szymborskiej i myślę jak magicznym doznaniem musiało być dla Ciebie życie w jej dawnym mieszkaniu... właściwie to chyba nawet cenniejsze niż ta dedykacja, w końcu na pewno niewielu miało okazję dzielić z Nią mury :) A po lekturę z przyjemnością sięgnę :)

    OdpowiedzUsuń
  23. Piękna historia wiąże Cię z Szymborską! Coś niesamowitego ;)
    Szkoda, że nie zdobyłaś tej dedykacji, ale tak jak piszesz - takie doświadczenia uczą wyciągać wnioski na przyszłość, i już nie przegapiać okazji ;)

    Zaczytanych Pięknych Świąt! :)

    OdpowiedzUsuń
  24. Piękny POST.


    A ja NOMINOWAŁAM Cię do LBA.
    Zapraszam serdecznie

    http://epilog-zaczytana-joana.blogspot.com/2016/03/liebster-blog-award.html

    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  25. Masz piękne wspomnienia Asiu, bardzo miło było przeczytać tak sentymentalną i w pewnym sensie osobistą recenzję, dzięki niej mogę odrobinę lepiej poznać Ciebie, a książkę oczywiście chciałabym przeczytać :). W. Szymborska to postać wyjątkowa i kochana chyba przez większość ludzi, dla których literatura jest ważną częścią życia :). Natomiast zdjęcie wyjątkowo oryginalne, Wawel w tle - zwyczajnie piękne! <3

    OdpowiedzUsuń
  26. "Mianowicie będąc na studiach, miałam okazję wynajmować przez kilka lat jej dawne mieszkanie. To, w którym mieszkała, kiedy dostała Nagrodę Nobla." - Wow, świetna historia! Wierzę, że w mieszkaniach i pokojach pozostają po nas ślady, nawet jeśli kolejny właściciel pozbędzie się mebli i tapety. Tym ciekawsze więc wydaje mi się takie wynajmowanie. ;)
    Piękny wpis!

    OdpowiedzUsuń