Ostatnio w blogosferze pojawiło się wiele opinii na temat „Od urodzenia” Elisy Albert. Książka zbiera skrajnie różne recenzje – od bardzo pozytywnych, poprzez mało entuzjastyczne, po te wyjątkowo negatywne. Niestety, ja plasuję się najbliżej tych ostatnich…
Główna bohaterka Ari (feministka
i żona o 15 lat starszego profesora) rok temu urodziła dziecko, lecz do tej
pory nie może odnaleźć się w nowej rzeczywistości. Jest skrajnie samotna i sfrustrowana,
a przez to powoli popada w depresję. Kiedy więc w jej okolicy pojawia się nowa
sąsiadka w zaawansowanej ciąży, kobieta natychmiast chce się z nią zaprzyjaźnić.
Szuka zrozumienia i bliskości u „towarzyszki niedoli”, których nie może otrzymać
od nikogo bliskiego.
Chciałabym podkreślić, że to
właśnie temat „ciemnej strony macierzyństwa” uważam za najmocniejszą stronę tej
powieści. Rozumiem, że można różnie podchodzić do kwestii: samotności matki, naturalnego
porodu, karmienia, depresji poporodowej, itd. Dlatego opisanie tego wszystkiego
w konwencji czarnego humoru w ogóle mnie nie raziło. Dużym problemem był
natomiast styl pisania autorki.
Elisa Albert pisze bardzo chaotycznie
i non stop przeskakuje z tematu na temat. O dziwo pierwszoosobowa narracja Ari mało
skupia się na samym macierzyństwie i synu, za to kładzie nacisk na jej relacje
z koleżankami z przeszłości i teraźniejszości. Bohaterka analizuje, dlaczego rozpadły
się jej przyjaźnie z liceum i ze studiów, oraz wspomina, co szalonego robiła w
tamtym okresie życia. Następnie rozmawia ze swoją zmarłą matką, by obrzucać się
z nią obelgami i przekleństwami – co nie mam pojęcia czemu ma służyć.
Przekleństwa w ogóle dominują w całej
książce. Właściwie ciężko znaleźć fragment gdzie słowo na „k” by się nie
pojawiało. Mogę zrozumieć, że wulgaryzm w literaturze ma niekiedy jakieś
uzasadnienie, ale na pewno nie serwowany w tak dużej dawce. Nie odradzam jednak
całkowicie lektury „Od urodzenia”, bo być może odnajdziecie się w takiej
konwencji, a specyficzna bohaterka da się przez kogoś z Was polubić?
W moim odczuciu książka miała
potencjał, ale nie został on wykorzystany. Bezładny styl, nieustanne odbieganie
od głównego wątku i wulgaryzmy sprawiły, że ważny temat został potraktowany po
macoszemu. Nie dowiedziałam się niczego nowego o depresji poporodowej czy
trudach macierzyństwa. Wielka szkoda, bo niezwykle cenię Wydawnictwo Kobiece.
Dotąd byłam zafascynowana wieloma ich książkami, jednak z „Od urodzenia” było
mi zdecydowanie nie po drodze…
Ulubione cytaty:
„Tak to bywa z kryzysami: ludzie,
od których oczekujemy, że będą wtedy przy nas, okazują się do tego niezdolni
i/lub niechętni, a inni, po których nigdy byśmy się tego nie spodziewali, dają
nam dokładnie to, czego potrzebujemy, i w taki sposób, w jaki potrzebujemy. I
prawie nigdy albo nawet w ogóle nigdy nie da się przewidzieć, którzy będą
którymi”.
„(…) jeśli człowiek się do czegoś
przyzwyczai, to zasadniczo traci to znaczenie”.
„Życie jest tylko tak
przerażające, jak tego chcesz”.
„Życie wydaje się pełne, kiedy
człowiek jest w ciągłym ruchu”.
„Podczas suchych lat ludzie
zapominają o deszczowych; podczas deszczowych zapominają o suchych”.
Tytuł: „Od
urodzenia”
Autor: Elisa Albert
Tłumaczenie: Aleksandra
Weksej
Wydawnictwo Kobiece
Data wydania: 29
marca 2016
Ilość stron: 270
Moja ocena: 4/10
Widzisz? Dałaś radę napisać świetną recenzję :) Cieszę się,że jasno wyraziłaś swoje zdanie,to niezwykle ważne dla mnie - takie szczere i jak najbardziej obiektywne recenzje. Co do samej książki... Cóż,na pewno postaram się ją w kwietniu przeczytać,bowiem jej temat bardzo mnie intryguje. Ciekawa jestem już teraz,czy i mnie nie przypadnie do gustu... Pozdrowienia :)
OdpowiedzUsuńDziękuję za wszystkie miłe słowa. :-) Tak, ostatecznie napisałam recenzję, ale wcale nie było łatwo. Teraz będę wypatrywać Twojej opinii. Pozdrawiam. :-)
UsuńZgadzam się, że narracja chaotyczna i też bardzo mi to przeszkadzało w odbiorze, bo temat depresji i psychozy poporodowej znam bardzo dobrze. Z tą matką to myślę, że chodzi o to, że kobiety, które mają złe relacje z matkami, częściej zapadają na depresję poporodową - tak mówią statystyki:( Po prostu jest to wina tej narracji i stąd taki odbiór. Myślę, że dla niektórych ta pozycja może być kompletną katorgą, a dla innych cenną lekturą:)
OdpowiedzUsuńMasz całkowitą rację. Temat był ok, ale za to narracja bardzo kiepska. Niestety, dla mnie ta książka była raczej katorgą niż cenną lekturą... :-)
UsuńUlala... Dziękuję za recenzję!
OdpowiedzUsuńAż się nie mogę doczekać moich wrażeń - jutro już biorę się za lekturę ;)
Zobaczymy co z tego wyjdzie :3
A to niespodzianka, jedna z bardziej krytykujących recenzji, ale to dobrze, bo zwracamy uwagę na wszystkie rzeczy zawarte w książce. Osobiście jestem ciekawa tej "ciemnej strony macierzyństwa" bo wiadomo, że nic nie jest w życiu do końca różowe :)
OdpowiedzUsuńNa początku, przed premierą, byłam jej strasznie ciekawa. I oczywiście chętnie ją wzięłam. Jednak później weszłam z ciekawości na goodreads... I własnie pełno recenzji było w typie Twojej. W tej chwili mój entuzjazm wynosi... zero. Ale ksiązka jeszcze przede mną, może mnie się jednak spodoba. Widziałam jednak cytaty i te wulgaryzmy mnie odstraszają.
OdpowiedzUsuńKsiążka zbiera sporo różnych recenzji - od zachwytów po rozczarowanie. Mam ją w planach, gdyż sama chcę się przekonać, czy mi się spodoba.
OdpowiedzUsuńZ moich ust chce się wyrwać KOCHAM CIĘ. Mam takie same zdanie na ten temat. Książka bardzo chaotyczna, strasznie wulgarna, no i niestety potencjał nie został wykorzystany. Ta kobieta (główna bohaterka) strasznie działała mi na nerwy, nie rozumiałam jej podejścia... a może inaczej, starałam się zrozumieć, ale mi nie wyszło. Liczyłam na PRAWDZIWY obraz macierzyństwa, a dostałam chaotyczna i wulgarna opowieść dziewczyny, która kiedyś miała dość rozrywkowe życie, a nagle bum i dziecko.
OdpowiedzUsuńWulgaryzmy to coś, co mnie razi w literaturze. Jasne, że czasami są potrzebne, by przedstawić coś bardziej realnie, ale nadużywanie bardzo mnie denerwuje. O książce słyszę pierwszy raz... ciemna strona macierzyństwa to rzeczywiście coś nowego.
OdpowiedzUsuńŚwietnie, że napisałaś szczerze! To jest najważniejsze:) I powiem Ci, że dzięki właśnie takiej recenzji, jeszcze bardziej chcę tą ksiażkę przeczytać! Jest tyle różnych i odmiennych opinii na jej temat, że po prostu muszę się z nią sama zapoznać. Dodatkowy ważny i trudny temat, to coś dla mnie. Szkoda, że jest tak chaotyczna i pełna wulgaryzmów, jednak pomimo tego z chęcią po nią sięgnę:)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Szkoda, że potencjał książki został zmarnowały.
OdpowiedzUsuńCo do wulgaryzmów, mi akurat nie przeszkadzają, aczkolwiek wszystko ma też swoje granice. Akurat czytam teraz taką książkę, gdzie bohaterka klnie jak szewc i wyjątkowo mnie to drażni.
Na razie nie planuję lektury tej książki. Gdzie się nie obejrzę tam historie o czarnej stronie macierzyństwa, dla odmiany potrzebuję czegoś optymistycznego :) No i takie nagromadzenie wulgaryzmów też na pewno by mi się nie spodobało.
OdpowiedzUsuńTemat ciekawy, ale chaotyczna narracja mnie zniechęca. Nie wiem czy sięgnę po książkę.
OdpowiedzUsuńMnie razi już sam temat tej książki, za bardzo odbiega od moich własnych poglądów.
OdpowiedzUsuńCo prawda głośno jest o tej książce, ale jakoś nie czuje potrzeby jej przeczytania.. :) Podejrzewam że tytuł niedługo wypadnie mi z głowy :)
OdpowiedzUsuńJa chcę przeczytać książkę i odnieś się do niej. Jestem mamą bliźniąt i trudy macierzyństwa, ciężkie i pierwsze dni po porodzie. Jestem bardzo ciekawa. Czekam na premierę ;)
OdpowiedzUsuńSama miałam trochę inne oczekiwania co do tej książki. Wydawało mi się, że właśnie opowieść o ciemnej stronie macierzyństwa będzie bardzo interesująca, ale wcale tak wiele o tym nie było, a więcej pojawiało się opisów osób, które przewinęły się w życiu bohaterki. Faktycznie potencjał był, ale nie do końca wykorzystany.
OdpowiedzUsuńOj mam na nią ochotę :))
OdpowiedzUsuńsama nie wiem co mam myśleć, muszę przeczytać i wyrobić sobie własną opinię. lubię czarny humor, zaciekawiło mnie to. ale wulgaryzmy? nie wiem czy je wytrzymam. pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńUuu... Pierwsza negatywna recenzja tej książki, jaką widzę. Myślałam, że ta książka jest naprawdę dobra, chociaż faktycznie, recenzenci narzekają na wulgaryzmy, której w niej występują. Co jakiś czas jakaś "cholera" nie ma znaczenia, ale nie mam pojęcia, jak można kląć bez przerwy...
OdpowiedzUsuńAle tematyka według mnie jest naprawdę ciekawa. Warto się nad tym zastanowić :3
Pozdrawiam,
Isabelle West
Z książkami przy kawie
No i klops. Aga chwali, Ty dajesz niską notę. Skutecznie odstrasza mnie ten motyw wykłócania się ze zmarłą matką. Oj, to zdecydowanie zniechęca mnie do tej pozycji.
OdpowiedzUsuńKurcze, coś mi nie po drodze z tymi pozycjami Wydawnictwa Kobiecego, chyba zmężczyźniałam po tych kryminałach. :P
Pozdrawiam gorąco! :)
Nie słyszałam wcześniej o tej książce i szczerze mówiąc nie wiem czy się na nią skuszę.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.