poniedziałek, 19 lutego 2018

Cudowny chłopak - R.J. Palacio


Nie spodziewałam się wiele po tej powieści. I zapewne gdybym nie dostała jej w prezencie od wydawnictwa, nigdy bym jej nie kupiła. Okazało się jednak, że instynkt książkowy tym razem mnie zmylił, ale rozczarowałam się bardzo pozytywnie :-)

„Cudowny chłopak” jest cudowną historią o tym, że „najważniejsze jest niewidoczne dla oczu”. Nie tylko to przesłanie przypomina „Małego Księcia”, ale również cały klimat przygód głównego bohatera, Augusta – mądrego i zabawnego dziesięciolatka, który urodził się ze zniekształconą twarzą.

Akcja zaczyna się w dniu, kiedy chłopiec ma pierwszy raz iść do szkoły. Boi się, że rówieśnicy nie zaakceptują jego odmiennego wyglądu, i niestety, poniekąd ma rację. Bo pojawienie się Augusta w podstawówce wywołuje niezłe zamieszanie oraz skrajnie różne postawy uczniów. Przez opisywany w książce rok wiele się jednak zmieni…

Ciekawym zabiegiem było pokazanie wydarzeń z różnych punktów widzenia: głównego bohatera, jego siostry, kolegów i koleżanek. Jak widzi siebie August, a jak widzą go inni? Nic tu nie jest czarne ani białe, za to nastawienie wielu osób zweryfikuje czas.


Niektórzy zarzucają powieści R.J. Palacio cukierkowatość. To, że zbyt idealnie została tu przedstawiona rodzina chłopca – jego mama kocha go nad życie, tata jest czuły i zabawny, a siostra wyrozumiała. Podobnie minusem dla niektórych czytelników jest niejasna sytuacja materialna rodziny. Mimo że matka nie pracuje, natomiast ojciec właściwie nie wiadomo czym się zajmuje, mogą pozwolić sobie na mieszkanie w luksusowej kamienicy (prawdopodobnie w centrum Nowego Jorku).

Mnie takie szczegóły jednak nie przeszkadzały, bo spojrzałam na „Cudownego chłopaka” trochę z przymrużeniem oka – bardziej jak na przypowieść niż literaturę faktu, posiadającą jasno określoną myśl przewodnią, by „nie oceniać książki po okładce ani ludzi po wyglądzie”.

To dość zapomniane przesłanie w czasach, gdy liczy się głównie wygląd. Kiedy w telewizji królują programy o operacjach plastycznych, coraz częściej słyszy się o „mężczyznach Kenach” i „kobietach Barbie”, a na okładkach gazet ciężko o zdjęcia bez retuszu (nie licząc oczywiście polskiego „Vogue”). W takim klimacie skromna książka o brzydkim małym chłopcu mogła przejść bez echa lub mogła stać się literackim strzałem w dziesiątkę – na szczęście okazała się międzynarodowym bestsellerem :-)

Ulubione cytaty: 

„Dziwna sprawa, że czasem okropnie się czymś przejmujemy, a okazuje się, że to nic wielkiego”. 

„Żyj dniem i sięgaj słońca!”

„Może przyjmiemy w życiu nową zasadę… zawsze bądź ciut lepszy niż trzeba”. 

Tytuł: „Cudowny chłopak” 
Autor: R.J. Palacio 
Tłumaczenie: Maria Olejniczak-Skarsgård 
Wydawnictwo: Albatros 
Data wydania: 17 stycznia 2018
Liczba stron: 412 
Moja ocena: 8,5/10

niedziela, 11 lutego 2018

Jak zawsze - Zygmunt Miłoszewski


Do „Jak zawsze” podeszłam jak do czystej karty. Nie czytałam wcześniej trylogii o Szackim, więc nazwisko Miłoszewskiego nie robiło na mnie wielkiego wrażenia. Ale to, że jego najnowsza książka pojawia się dosłownie wszędzie i jest na szczytach list bestsellerów – już tak. Jak zawsze postanowiłam sprawdzić, o co tyle szumu.

Na „Lubimy czytać” zauważyłam, że obozy są dwa. Do jednego należą ci czytelnicy, którym eksperyment znanego dotąd z kryminałów pisarza się spodobał. Wręcz rozpływają się w ochach i achach, jak cudowne jest „Jak zawsze”. Inni, mniej liczni, mają skrajnie odmienne stanowisko, twierdząc, że powieść zasługuje najwyżej na ocenę 2-3. Niestety, należę do tego drugiego obozu – mimo wszystkich zalet, które zaraz wymienię.

Miłoszewski operuje pięknymi zdaniami i widać, że włożył w pisanie ogrom pracy. Korekta i redakcja też stoją na wysokim poziomie, bo ciężko doszukać się tu literówek. Wreszcie na wielkie uznanie zasługuje oprawa graficzna stworzona przez znanych artystów, Joannę Górską i Jerzego Skakuna, którzy tworzą projekty m.in. dla warszawskiego Muzeum Narodowego i festiwali: T-Mobile oraz Nowe Horyzonty. Ich okładka jest intrygująca, przemyślana i maksymalnie dopasowana do treści. Co więc poszło nie tak?
 
Najogólniej mówiąc, nudna była dla mnie fabuła. Nawet nie pomysł na nią, bo przeniesienie w czasie starszej pary i umieszczenie jej w alternatywnej rzeczywistości, zapowiadało się interesująco, ale samo poprowadzenie akcji. Oto para starszych osób przenosi się do lat 60. ubiegłego wieku. Mają młode ciała, ale stare umysły. Do tego świat wydaje im się inni niż ten, który zapamiętali z lat młodości. Brzmi zachęcająco? Też mi się tak wydawało, ale potem było już tylko gorzej.

Mamy bardzo długie i nudne opisy Warszawy – zwłaszcza dla czytelników, którzy nie znają tego miasta. Są liczne nawiązania do polityki – wspominki o Breżniewie, Gierku, Gomułce czy Jaruzelskim pojawiały się w stężeniu ciężkim do przetrawienia. Jest wreszcie snucie się po Warszawie pary bohaterów, które zdaje się nie mieć końca. Słowem – brak tu jakiegokolwiek dynamizmu.

Może jestem niewprawną czytelniczką, może kiepska ze mnie recenzentka. Zatem jeśli czytaliście „Jak zawsze” i spodobało Wam się, proszę oświećcie mnie, co w tej książce jest wyjątkowego. Bardzo chętnie dowiem się, za co może się podobać. Choć sama wymieniłam wyżej kilka zalet, to ostatecznie czas poświęcony na czytanie, uważam za całkowicie stracony…

Ulubione cytaty: 

„Imprezy, święta, urodziny, wydarzenia. To wszystko przygody, odskocznie od dnia codziennego. I przygody wspaniałe, nie zrozum mnie źle. Tylko dziś myślę, że więcej wysiłku trzeba było wkładać w to, żeby jak najmniej było zwyczajnych dni. Wyobraź sobie, że co roku wykrawasz dodatkowe piętnaście dni na przygody. Niby niewiele, ale przez dziesięć lat to już jest sto pięćdziesiąt dni, pięć miesięcy, półroczna podróż”.

„Zawsze się bronisz przed przeszłością, uciekasz do przodu. A to przeszłość decyduje o tym, kim jesteśmy i kim będziemy, czy to ci się podoba, czy nie”. 

Tytuł: „Jak zawsze” 
Autor: Zygmunt Miłoszewski 
Wydawnictwo: W.A.B. 
Data wydania: 8 listopada 2017
Liczba stron: 474 
Moja ocena: 3/10

sobota, 3 lutego 2018

Najlepszy - Łukasz Grass (czas czytania: 2,5 minuty)


Kiedy jest Wam smutno, kiedy jest Wam źle, polecam przeczytać „Najlepszego”. Bo to solidna dawka motywacji dla osób w dołku. Jeśli Jerzemu Górskiemu udało się wyjść po 14 latach z narkomanii, a potem zostać mistrzem świata w podwójnym Ironmanie w Alabamie (czyli najbardziej prestiżowych zawodach na dystansie 8 km pływania, 360 km jazdy rowerem i 84 km biegu), nagle wiele rzeczy wydaje się być możliwe. On mógł zrobić coś tak niesamowitego, więc ja nie mogę zmienić świata na lepsze? :-)

Zdziwiło mnie jedynie to, że książka tak bardzo różni się od filmu. Nawet patrząc na samą okładkę filmową – w literackiej wersji w ogóle nie ma mowy o aż 4 osobach tam widniejących, podczas gdy w filmie odgrywają one kluczową rolę. Szkoda, bo zamazuje to odbiór całości. Oprócz głównych faktów, wiele pobocznych wątków jest tu skrajnie sprzecznych – pytanie, czy to w filmie je podkoloryzowano, czy w książce pominięto? Abstrahując jednak od tego, Łukasz Grass poradził sobie wyśmienicie. I dobrze, że spisał historię Jerzego Górskiego w pierwszej osobie, bo dzięki temu czyta się ją jak pamiętnik – taki doskonały motywator dla zagubionych. 

Ulubione cytaty: 

„Zawsze to, co robimy spontanicznie, na luzie, bez przesadnego koncentrowania się na wyniku, przynosi najlepsze rezultaty. Układ nerwowy człowieka jest bowiem tak skonstruowany, że kiedy go przeładujemy, na przykład zbyt intensywnym myśleniem i żądzą osiągnięcia jakiegoś sukcesu, wówczas wszystko się wali. Świat sportu aż roi się od przykładów zawodników, którzy na treningu są mistrzami, a na zawodach, kiedy do głosu dochodzi stres i presja wyniku, nie potrafią osiągnąć nawet połowy tego, co robią na co dzień. Dotyczy to zresztą nie tylko sportu, ale każdej innej sfery naszego życia. Przesadne parcie na sukces często kończy się niepowodzeniem”. 

„W życiu nigdy na nic nie jest za późno. Ulegamy szablonowym i stereotypowym zachowaniom, wpadamy w tak utarte tory przeciętności, że czasami trzeba w wulgarny sposób, dosadnym językiem, jakiego używał Marek Kotański, dać do zrozumienia, że czas po prostu przestać pierdolić i szukać wymówek, pora podjąć konkretną decyzję i zabrać się do ulepszania swojego życia, bo nikt za nas tego nie zrobi. Nie jutro, nie później, nie kiedyś, ale natychmiast. Życie jest i długie, i stosunkowo krótkie jednocześnie. Długie na tyle, że zawsze jest czas na robienie wspaniałych rzeczy, a krótkie dlatego, że kiedy zaczniemy je w końcu realizować, czas ucieka nam za szybko”. 

„Niepodjęcie próby zrealizowania nawet najbardziej szalonego pomysłu jest dużo większym błędem niż porażka, której moglibyśmy doświadczyć. Jakież ma ona znaczenie w sytuacji, kiedy możemy stać się uczestnikami wielkich rzeczy?”. 

Tytuł: „Najlepszy” 
Autor: Łukasz Grass 
Wydawnictwo: Ringier Axel Springer Polska 
Data wydania: 8 listopada 2017
Liczba stron: 272 
Moja ocena: 8/10