wtorek, 5 stycznia 2016

W samym sercu morza - Nathaniel Philbrick


Co czuje człowiek mając przed sobą 4,5 tys. mil żeglugi po bezkresnym oceanie na małej, nieprzystosowanej do takich podróży łodzi, przy ograniczonych zapasach? Jakie granice godności jest w stanie przekroczyć, by ocalić swoje życie? – spodziewałam się znaleźć odpowiedzi na te pytania w „W samym sercu morza”.

Książka Philbricka jest opisem katastrofy statku wielorybniczego Essex, która miała miejsce w 1820 roku, czyli prawie 100 lat przed zatonięciem Titanica. Katastrofa Essexa jest mniej znana m.in. dlatego, że sami mieszkańcy wyspy, skąd wypłynął statek, niechętnie o niej opowiadali. „O tym się w Nantucket nie mówi” – miała stwierdzić po latach córka jednego z ocalałych żeglarzy.

Katastrofa była niechlubnym wydarzeniem głównie z powodu odkrytego kanibalizmu pomiędzy rozbitkami. Zanim jednak posunęli się do ostateczności, przeżyli szalony atak gigantycznego kaszalota. W wyniku agresji tego olbrzymiego ssaka, stracili statek wraz z całym dorobkiem, a dwadzieścia osób załogi znalazło się na zaledwie trzech niewielkich łodziach pośród bezmiaru oceanu.

Mimo niewielkich zapasów żywności i wody pitnej, początkowo mieli jeszcze nadzieję na ratunek. Wydawało im się, że po kilku tysiącach mil żeglugi znajdą bezpiecznie schronienie na brzegach Ameryki Południowej. Rzeczywistość pokazała jednak, że każdy kolejny z 93 dni, jakie przyszło im spędzić na oceanie, odzierał ich z godności, zdrowia i człowieczeństwa.


Nawet nie jestem w stanie sobie wyobrazić, co czuli ci ludzie, mając codziennie śmierć przed oczami. Dlatego oczekiwałam w książce obszernych opisów ich zachowań w ekstremalnych warunkach. Niestety, dało się odczuć, że książkę pisał historyk, a nie reportażysta…

Z jednej strony ma to swoje plusy, ponieważ nie można odmówić Philbrickowi (notabene dyrektorowi Instytutu Studiów Morskich na Nantucket) obszernej wiedzy na temat wielorybnictwa. Właściwie połowa książki to opis życia na wyspie, która w XIX wieku, dzięki rosnącym cenom oleju z wielorybów, miała szansę stać się najbogatszym miejscem w Ameryce. Ciekawe jest to, że niemal przez cały czas wyspa była zamieszkiwana głównie przez kobiety. System pracy mężczyzn opierał się bowiem na tym, że przez 3 lata pracowali na statku, a następnie na 3 miesiące wracali do domu. 

Z drugiej strony zabrakło mi w książce wspomnianej warstwy psychologicznej. Chociażby krótkich opisów, co czuli rozbitkowie lub jakichkolwiek dialogów pomiędzy nimi. Może wtedy zapis katastrofy byłby bardziej przejmujący. W obecnej formie przeczytałam książkę z dużym zaciekawieniem, ale bez większych refleksji. Jednak ile czytelników, tyle opinii. Wierzę, że dla wielu z Was realizm zamiast emocji może być bardziej cenny. I że każdy może odnaleźć w tej książce coś interesującego i wartościowego. 

Tytuł: „W samym sercu morza”
Autor: Nathaniel Philbrick 
Tłumaczenie: Monika I. Betley 
Wydawnictwo: HarperCollins Polska 
Data wydania: 18 listopada 2015
Ilość stron: 288 
Moja ocena: 6,5/10

42 komentarze:

  1. To chyba nie książka dla nas. Chyba byśmy się nudziły przy tej książce mimo wszystko :)

    Pozdrawiamy i zapraszamy do nas:
    rodzinne-czytanie.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie znam historii katastrofy Essexa, kiedy zobaczyłam, że czytasz tę książkę byłam bardzo ciekawa Twojej opinii :) Po lekturze Twojej rekomendacji mam ambiwalentne odczucia względem tej książki, nie jestem przekonana, czy chcę ją przeczytać :) W tego typu literaturze emocje są dla mnie ogromnie ważne, odczucia osób uczestniczących w tak dramatycznych wydarzeniach powinny być istotny elementem... szkoda, że togo zabrakło :) Intryguje mnie sama katastrofa, życie na wyspie oraz wspomniany kanibalizm, sama nie jestem sobie w stanie wyobrazić uczestnictwa w tak dramatycznych przeżyciach... to musi być prawdziwy koszmar!
    Ps. Muszę o tym napisać, piękne i pomysłowe zdjęcia Asiu, idealnie oddają mroźny i zimowy klimat <3 zwłaszcza, że u mnie dzisiaj za oknem mnóstwo białego puchu :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też mam ambiwalentne odczucia. Z jednej strony widać, że autor trzymał się faktów i zapewne jakiekolwiek dialogi czy insynuacje dotyczące stanu psychicznego rozbitków zepsułyby realizm tej historii. Ale z drugiej strony spodziewałam się jednak czegoś więcej... Ale tak jak wspominałam w recenzji, nie jest to książka zła i raczej będę ją polecać, niż odradzać. :-) PS. Wiesz, że tym razem autorem zdjęć nie jestem ja, ale mój mąż. :-) Muszę się z Tobą zgodzić i przyznać, że miał wenę twórczą. :-)

      Usuń
  3. Raczej nie przeczytam... nie tym razem :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rozumiem, choć znając już trochę Twój gust, myślę, że książka mogłaby Ci się spodobać. :-)

      Usuń
  4. Widziałam tę książkę w zapowiedziach, nie wzbudziła mojego zainteresowania. Raczej już po nią nie sięgnę :)
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  5. Chyba wolę film obejrzeć, tam to na pewno się będzie działo ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja też zdecydowanie planuję obejrzeć film. :-) Niestety, nie ma już go w kinach...

      Usuń
  6. Nieeee, raczej to nie jest lektura dla mnie jak na razie :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Piękna, ciekawa okładka i jak zawsze bardzo zachęcające zdjęcia :) Co do książki to myślę, że gdybym gdzieś trafiła na nią, to z pewnością też przeczytała :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Ja bardzo lubię literaturę fakt, mimo że wodą jakoś się nie jaram (boję się wody, nie umiem pływać), to przeczytałam kilka książek, których akcja toczyła się w wodzie lub na wodzie np. "Zanurzeni w wielki błękit" - o nurkowaniu wyczynowym, czy też książkę o poszukiwaczach wraków statków. To były wciągające książki. Nie wiem, jaka jest ta, którą recenzujesz, ale sam temat to materiał na wciągającą opowieść. Emocje tu muszą być, muszą. Człowiek w sytuacji ekstremalnej to bomba emocji. Mimo to, i tak wydaje mi się, że to intrygująca książka.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zainteresuję się "Zanurzonymi w wielki błękit". Wydaje się bardzo ciekawą książką, więc dziękuję za polecenie. :-)

      Usuń
  9. Chyba raczej ta książka to nie mój klimat :) Czułabym po niej lekki niedosyt :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Jestem zaciekawiona ale nie do końca przekonana zy chcę sięgać po tą pozycję. Wolałabym żeby miała więcej aspektów emocjonalnych itd. Brak opisów odczuć rozbitków na pewno mocno uszczuplił lekturę, a szkoda.

    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  11. O, nie słyszałam wcześniej tej historii, ale chyba chciałabym ją poznać. Mam nadzieję, że nadarzy się okazja.

    OdpowiedzUsuń
  12. Ale ładna okładka! (filmowe nie zawsze są gorsze!) Przy okazji, to Twoje autorskie zdjęcia, czy z Internetu? Naprawdę pomysłowe, poza tym prezentują się bardzo estetycznie. :) Co do samej książki - mhm, jakoś nie bardzo ciągnie mnie do takich klimatów. Chyba za bardzo przypominałyby mi te kiepskie, pisane monotonnym językiem lektury szkolne (przede mną "Krzyżacy" ;-;), ale dla fanów żeglugi - jak najbardziej. Dobrze, że wspomniałaś o warstwie psychologicznej, prawdopodobnie też dotkliwie odczułabym jej brak. D: Jestem ciekawa filmu na jej podstawie... Zadbali tam o pokazanie uczuć i emocji bohaterów czy może zerobili typową dokumentalną ekranizację? ;)
    Pozdrawiam!
    The-heartlines-books

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wszystkie zdjęcia na blogu są mojego autorstwa, chyba że korzystam z kadrów filmowych, kiedy opisuję też film. Jednak akurat w tym przypadku fotografie zrobił mój mąż. :-)) PS. Też jestem ciekawa ekranizacji "W samym sercu morza" i na pewno obejrzę ją w najbliższym czasie. :-)

      Usuń
  13. Oj NowyRok zaczynam jednak z lżejszymi pozycjami.

    OdpowiedzUsuń
  14. Śliczna okładka, lecz treść jakoś do mnie nie przemawia. Chyba jednak po nią nie sięgnę.
    Pozdrawiam :)
    moment-for-book.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  15. Ja jestem bardzo ciekawa tej książki od dłuższego czasu.
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  16. Długo nie wiedziałam co z tą książką zrobić mam, bo lubię ekstremalne historie, ale boję się trochę dłuugiego elaboratu dotyczącego wielorybnictwa. Mimo to kupiłam tę powieść, zobaczymy co z tego wyniknie :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Super. Daj znać, jakie wywarła na Tobie wrażenie. :-)

      Usuń
  17. To nie dla mnie, ale polecę ją mężowi. Jemu się może spodobać.

    OdpowiedzUsuń
  18. Moją uwagę przyciągnęła okładka, ale mimo to... tą powieść sobie raczej odpuszczę :)

    OdpowiedzUsuń
  19. myślę, że mimo tych niedociągnięć przeczytam tę książkę i sama ją chętnie ocenię. przeraża mnie tylko, że z tego co napisałaś można wnioskować, że jest to jeden dłuuugi opis bez dialogów, będzie ciężko. pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Faktycznie, trochę brakuje dialogów, ale to dlatego, że autor stawiał na autentyczność, całkowicie rezygnując z fabularyzacji niektórych wątków. Moim zdaniem szkoda, ale mogą być osoby, które myślą zupełnie inaczej. Ogólnie książka jest godna uwagi. Można się z niej dowiedzieć wielu ciekawych rzeczy. Pozdrawiam. :-)

      Usuń
  20. Chyba wybiorę ekranizację, bo skoro w powieści brakuje tego, co moim zdaniem również byłoby najciekawszy, to raczej nie będę po nią sięgać. Z pewnością autor ma ogromną widzę, ale z całym szacunkiem, historia wyspy nie wydaje mi się tak intrygująca jak emocje targające rozbitkami.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Książka chwilami jest nudnawa, ale chwilami też bardzo wciągająca. Ciężko ją ocenić... Film na pewno będzie spektakularny, nie mogę się doczekać, kiedy go zobaczę. :-)

      Usuń
    2. Może nie zabrzmi to dobrze, ale na tę spektakularność liczę, dlatego wybiorę film :)

      Usuń
  21. Lubię morskie opowieści. Na pierwszy rzut oka, wydaje się, że taka książka może być nudna, bo tyle dni na łodzi, na morzu, nic się nie dzieje, tylko płyniesz razem z bohaterem/autorem, ale zawsze wtedy próbuję się myślami wczuć tą osobę, która musi się zmagać z żywiołem. Pokonuje nie tylko wzburzone fale, groźne morskie zwierzęta i inne niebezpieczeństwa ale też siebie i swoje słabości. Polecam też książkę "Życie Pi" też jest o długiej morskiej wędrówce. Planuję też przeczytać książkę o Andrzeju Dobie - on przecież też podróżował po oceanie tylko na kajaku :) Podziwiam takich ludzi.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo chętnie przeczytam książkę o Andrzeju Dobie - podziwiam tego człowieka. :-)

      Usuń
  22. Miałam możliwość, by sięgnąć po tę książkę, ale jednak się na nią nie zdecydowałam i powiem szczerze, że nie żałuję. Jakoś nie przekonuje mnie ten tytuł - po prostu chyba nie przepadam za tego typu książkami. ;)
    Pozdrawiam
    A.

    http://chaosmysli.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  23. Nie potrafię sobie wyobrazić jak to można w ogóle coś takiego przeżyć:( Okładka bardzo przyciąga wzrok.

    OdpowiedzUsuń
  24. Ostatnio w empiku zastanawiałam się czy kupić tę książkę,ale teraz chyba zrezygnuję. To chyba nie dla mnie.

    Pozdrawiam i zapraszam do mnie :*
    http://klaudiaczytarecenzuje.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  25. Mało wiem o tej katastrofie, coś kiedyś czytałam, ale zapewne jakąś wzmiankę o tym wydarzeniu. Szkoda, że brakuje warstwy psychologicznej. W wolnej chwili może przeczytam, żeby przybliżyć sobie samą katastrofę. Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  26. Widzę, że książka jest... Jakby to ująć... "Średnio na jeża" :)
    Cóż... Ciągnie mnie nieco do ekranizacji - o książce uświadomiłaś mnie dopiero ty - jednak nie zacznę jej bez przeczytania powieści.
    MUST READ 2016! :D
    Pozdrawiam gorąco,
    Isabelle West
    Z książkami przy kawie

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. "Średnio na jeża" to ciekawe określenie. Podoba mi się. :-)

      Usuń
  27. Lubię smutne historie, ale ta książka chyba nie jest dla mnie...

    OdpowiedzUsuń
  28. Cenię realizm, ale doskonale Cię rozumiem, że rozczarował się poniekąd brak tej psychologicznej warstwy. Chyba tego w przypadku takich książek oczekujemy - przyjrzenia się nie tylko wydarzeniom, ale przede wszystkim ludziom i temu, co czuli. Nie będę "W samym sercu morza" specjalnie szukała :)

    OdpowiedzUsuń