„Zielona sukienka” jest reportażem podróżniczym, po który zapewne bym nie sięgnęła, gdyby nie… program kulinarny.
W jednym z odcinków „Ugotowanych"
na obiad do swojego domu zapraszała autorka książki, Małgorzata Szumska. Od
razu ją polubiłam, bo wydała mi się przyjaznym, niespokojnym duchem i tzw. „babą
z jajami”. Opowiadała, jak samotnie podróżuje po świecie i na jakie szalone pomysły
wpada. Na przykład wyjechała kiedyś do Chin na trzy dni, a spędziła tam dwa
tygodnie, śpiąc w pociągach i na dworcach, a odżywiając się głównie lodami. Innym
razem wyjechała na Filipiny, by prezentować teatr lalek dzieciom, które
przeżyły przejście tajfunu Yolanda. Wspomniała też, że napisała książkę…
„Zielona sukienka” okazała się zapisem
podróży autorki przez Rosję i Kazachstan, śladami jej dziadków zesłańców. Opowieść
zaczyna się współcześnie. Babcia Szumskiej ma 82 lata, mieszka na trzecim
piętrze i nie może już chodzić po schodach. Wnuczka Małgorzata odwiedza ją, by porozmawiać
o swojej planowanej wyprawie. Zamierza sama pojechać na Syberię, by na własne
oczy zobaczyć, gdzie jej dziadkowie zostali zesłani w młodości.
Wkrótce też poznajemy historię
dziadków, rozdzielonych przez wojnę na wiele lat. Najpierw dziadek (za działalność
w AK) został zesłany na 25 lat do Kargału w Kazachstanie. Pół roku później
babcia została wywieziona w głąb Syberii, w zupełnie inne miejsce. Ostatnie
słowa jej ukochanego, kiedy się rozstawali, brzmiały: „Nie czekaj, ja nigdy nie
wrócę”. Jak się skończyła ich historia i co ma z nią wspólnego zielona
sukienka, nie zamierzam zdradzać. Dość na tym, że są to naprawdę fascynujące
losy dwojga kochających się ludzi, skazanych na wojenną tułaczkę.
Historia ta zatacza koło, bowiem
60 lat później ich wnuczka podąża tymi samymi śladami… Jak sama przyznaje,
trasa tej współczesnej podróży została wyznaczona przez Stalina i życie.
Zaczyna się na Wileńszczyźnie (skąd pochodzą dziadkowie), prowadzi przez Moskwę
i Syberię, by zakończyć się w Kazachstanie. A po drodze wiele się dzieje...
Autorka jedzie mało komfortową koleją transyberyjską, uczy się rosyjskich
przekleństw, spotyka kazachskich dziadków, a nawet uczestniczy w szamańskim
obrzędzie wylewania wódki w ofierze bogom.
Szumska nie jest typową podróżniczką.
Wędruje „bez mapy, bez towarzystwa, bez pomyślunku i bez planów”. Mam wrażenie,
że wyznaje tym samym zasadę „co ma być, to będzie” i poddaje się chwili. Jest
bardzo otwarta na spotkania z drugim człowiekiem. Nie ocenia Rosjan przez
pryzmat polityki, za to uważnie przygląda się ich codzienności, rejestrując
najciekawsze różnice kulturowe.
Nie znajdziecie tu nudy ani
dłużyzn, bo swoje przygody z podróży autorka przedstawia bardzo lekko i z
humorem. Do tego okrasza je sporą dawką sentymentu i samogonu (inaczej bimbru)
:). Książkę czyta się dosłownie jednym tchem, raz się śmiejąc, raz płacząc. Dlatego
już nie mogę się doczekać kolejnej książki Szumskiej - tym razem o podróży z
pomocą humanitarną na Filipiny.
Tytuł: „Zielona
sukienka. Przez Rosję i Kazachstan śladami rodzinnej historii”
Autor: Małgorzata
Szumska
Wydawnictwo: Znak
Literanova
Data wydania: 6
października 2014
Ilość stron: 329
Moja ocena: 8/10
Czytałam już o tej książce i muszę przyznać, że mam na nią wielką ochotę. Dobre reportaże to jest to!
OdpowiedzUsuńTen gorąco Ci polecam, bo nie jest napisany "suchym" językiem i zawiera dużo ciekawostek:-)
UsuńSłyszałam o tej książce i wiem że chcę ją przeczytać. Uwielbiam książki w których jest mowa o podróżach :). Myślę że "Zielona sukienka" mogłaby mnie zainteresować.
OdpowiedzUsuńJestem przekonana, że Cię zainteresuje, tym bardziej, że ta podróż ma tu głębszy sens i jest ujęta w szalenie wciągający, interesujący sposób :-)
UsuńNie słyszałam o tej książce.
OdpowiedzUsuńhttp://agnesczytaipisze.blogspot.co.uk/
Warto się z nią zapoznać, naprawdę:)
UsuńTę książkę już kilkakrotnie miałam w swoim wirtualnym koszyku, ale ostatecznie ją wyrzucałam na korzyść innej lektury... po poznaniu Twojej recenzji będę musiała w końcu ją kupić, bardzo lubię tego typu literaturę, myślę, że ta książka może mi się bardzo spodobać :))
OdpowiedzUsuńPS. Również zwracam uwagę na kolejne ciekawe zdjęcie, świetny pomysł!
Pozdrawiam serdecznie :)
Całkowicie Cię rozumiem, bo mam podobne książki, które planuję kupić, ale zawsze coś staje na przeszkodzie:) Myślę, że nie będziesz rozczarowana "Zieloną sukienką". To cudowna historia o podróży, rodzinie, miłości, wojnie i obcej nam kulturze. Zwraca uwagę na to, jak ważna jest pamięć o naszych przodkach. W ogóle pod każdym kątem jest jak dla mnie rewelacyjna.
UsuńPS. Dziękuję, że zwracasz uwagę na zdjęcia:) Akurat to zrobiłam podczas super wycieczki w słoneczny majowy weekend:)
Zwracam, zwracam... bardzo lubię kiedy zdjęcia na blogach są własnej "produkcji" ;) Haha... tak się zastanawiałam, gdzie zrobiłaś to zdjęcie... ja też na każdą wycieczkę zabieram ze sobą książkę, z nadzieją, że uda mi się znaleźć chwilkę na lekturę... :))
UsuńA na"Zieloną sukienkę" w końcu zapoluję... już nie w tym miesiącu, bowiem lektury na czerwiec zostały już wybrane, ale już niebawem... ;)
Zdjęcie zostało zrobione w Bolechowicach pod Krakowem. Bardzo polecam do zwiedzania, gdybyś kiedyś była w okolicy, bo to wyjątkowo urokliwe miejsce, zwłaszcza na piesze wędrówki:) Też często zabieram książki ze sobą i poświęcam im każdą wolną chwilę, np. jadąc autobusem czy czekając w kolejce. Dzięki książkom nigdy się nie nudzę. A tu tyle jest jeszcze do przeczytania...:)
UsuńTo prawda, tak wiele książek chciałoby się przeczytać, czasem boję się, że nie zdążę zapoznać się z tymi, które już są na moich półkach, bowiem każdego miesiąca pojawiają się nowe...
UsuńBędę miała na uwadze miejscowość, o której wspomniałaś, bardzo lubimy z moim mężem i córcią takie wycieczki, najbardziej rowerowe... ;)
Książek coraz więcej, a czasu coraz mniej... Doskonale rozumiem... :)
UsuńW Bolechowicach dużo ludzi jeździ rowerami, aczkolwiek trasy są różne - od łagodnych po bardzo ekstremalne:) Warto się wybrać. pozdrawiam ciepło!:)
Oj, tak! Czasu zdecydowanie za mało, doba jest za krótka ;)
UsuńZbliżają się wakacje, do Krakowa mam jakieś 150 km., także być może niebawem wybierzemy się na wycieczkę do Bolechowic... :)
Również pozdrawiam :)
Super! Mam nadzieję, że Wam się spodoba w tych stronach i miło spędzicie czas:) Z wakacji trzeba korzystać ile się da, bo faktycznie czas jakoś się coraz bardziej kurczy:)
UsuńO podróżach koleją transsybryjską krążą już legendy. W zasadzie za każdym razem, wsiadając do pociągu, zaczyna się nowa historia i przygoda. Poznałam książkę „Transsyberyjska. Drogą żelazną przez Rosję i dalej”, Piotra Milewskiego. Teraz pora na kobiece spojrzenie. Dlatego po książkę sięgnę i przyglądam się jej od jakiegoś czasu. Historia rodzinna jest tu wielkim atutem.
OdpowiedzUsuńHistoria rodzinna jest tu tak interesująca, że autorka po prostu nie mogła jej nie napisać:) Na pewno kobiece spojrzenie na podróż koleją transsyberyjską jest zupełnie inne niż Piotra Milewskiego. I wydaje mi się, że bardziej okrojone, ponieważ autorka poświęca temu tematowi (o ile dobrze pamiętam) tylko jeden rozdział. Inne dotyczą wspomnień dziadków oraz różnych innych etapów podróży autorki. Jest to bardzo subiektywna, ale i bardzo ciekawa podróż w głąb Rosji. Myślę, że nie będziesz zawiedziona:)
UsuńPS. Tak w ogóle dziękuję za tytuł "Transsyberyjska...", na pewno przeczytam:)
Uwielbiam reportaże podróżnicze :) Sama chętnie wyruszyłabym śladami moich dziadków.. ze strony taty - musiałabym do Niemiec, a od strony mamy na Wschód - chyba na Białoruś :)
OdpowiedzUsuńŚwietny pomysł:) Może też zebrałabyś materiał na książkę? Historie przodków potrafią być fascynujące:)
UsuńTrochę magisterki poświęciłam niemieckiej stronie :) A od mamy przodków jest kilka tematów tabu, nie wiadomo, kim był jej dziadek. Moja babcia uparcie milczy na temat ojca i chyba zabierze tajemnice ze sobą...
UsuńTo fascynujące co piszesz. Mimo wszystko może udałoby się nakłonić babcię do zwierzeń - nawet po to, żeby pozostał cenny ślad w rodzinnych archiwach.
UsuńPierwszy raz słyszę o książce. Z chęcią popatrzę, jak autorka idzie śladami dziadków. Choć muszę przyznać, że nie jestem aż tak odważna jak ona.
OdpowiedzUsuńTak, ona jest bardzo odważna:) W "Zielonej sukience" opisanych jest wiele sytuacji z podróży, po których ja bym już dawno się spakowała i wróciła do bezpiecznego domu. Ale Szumskiej wydaje się nic nie być straszne:)
UsuńNie słyszałam wcześniej o tej książce, ale brzmi bardzo ciekawie, szczególnie, że nie czytam za dużo reportaży :)
OdpowiedzUsuńsomeculturewithme.blogspot.com
Jestem zaskoczona, że tak mało osób słyszało o "Zielonej sukience". Myślę, że zarówno treść, jak i okładka powinny być bardzo zachęcające dla czytelników... Może to wina słabej promocji tytułu? W każdym razie polecam Ci do przeczytania, bo nie jest to typowy reportaż napisany "surowym" językiem:)
UsuńBardzo interesująca książka! Ludzie nigdy nie przestaną mnie zaskakiwać! :D
OdpowiedzUsuńSuper! Dziękuję za recenzję i na pewno zwrócę uwagę w przyszłości na ten tytuł (i na tę nastrojową okładkę)!
Zwróć uwagę, bo naprawdę warto:) pozdrawiam ciepło:)
UsuńJuż kilka razy natknęłam się na te książkę no i chyba już czas żeby do niej zerknąć :-) Dziękuję i pozdrawiam
OdpowiedzUsuńZerknij i daj znać, jak wrażenia:) Myślę, że nie będziesz zawiedziona:) pozdrawiam ciepło!
UsuńMi gdzieś już się ta okładka przewinęła przed oczami, ale nie bardzo wiedziałam o czym jest ta książka :) Teraz wiem i chociaż niezbyt często po takie reportaże sięgam to może na ten kiedyś się skuszę :)
OdpowiedzUsuńPS Cudne zdjęcie! ;)
Miałam tak samo, że okładka non stop mi się gdzieś przewijała, ale nie zastanawiałam się, co w sobie zawiera. Dopiero po obejrzeniu "Ugotowanych" wiedziałam, że muszę ją przeczytać:)
UsuńPS. Dziękuję, starałam się:)
Historie rodzinne zawsze mnie fascynowały i chętnie bym poczytała o losach dziadków autorki :)
OdpowiedzUsuńTa historia jest fascynująca, gwarantuję:)
UsuńUrocza książka, urocza autorka! Byłam zachwycona lekturą "Zielonej sukienki". Życzę autorce kolejnych tak wspaniałych ksiażek. Mało tego, ja czekam na kolejne książki pani Szumskiej!
OdpowiedzUsuńJa zdecydowanie też czekam na jej kolejne książki. Mimo że "Zielona sukienka" jest debiutem Szumskiej, w ogóle nie dało się tego odczuć, prawda? :)
UsuńBrzmi w sam raz dla mnie, bo lubię tego typu książki podróżnicze :)
OdpowiedzUsuńJa też, ale niestety nie wszystkie są tak ciekawie napisane, jak ta:)
UsuńŚwietna książka. Warto po nią sięgnąć. Cieszę się, że mamy podobną opinię na jej temat.
OdpowiedzUsuńPozwolę sobie zapytać przy tej okazji, czy mogłabym zamieścić Twój wpis na blogu literackiekresy.blogspot.com ?
Przepraszam, że dopiero odpisuję. Właśnie zauważyłam Twój wpis. Jasne, nie ma sprawy. :-) Możesz umieścić mój wpis na blogu literackiekresy.blogspot.com :-)
Usuń