Wierzę w to, że książki mają moc.
Że trafiają w nasze ręce w odpowiednim momencie, by coś nam uświadomić, zwrócić
na coś naszą uwagę. Oczywiście nie zawsze tak się dzieje, jest bowiem cała masa książek
zupełnie nieistotnych. Ale jeśli trafisz na „TĘ” właściwą, po prostu to
czujesz. Tak było ze mną i z „Zorkownią”.
Nie była to łatwa lektura.
Czytałam ją prawie miesiąc, czasem odkładając na kilka dni, ale śmiało mogę ją
nazwać lekturą mądrą i „życiową”. Taką, która na długo zapada w pamięć.
„Zorkownia” to zapiski z życia w
hospicjum. Prowadzi je Agnieszka Kaluga, pracująca tam wolontariuszka, która w
krótkich opowiadaniach-obrazkach przedstawia nam swoich kolejnych pacjentów.
Każdemu z nich poświęca stronę, maksymalnie kilka. Jestem pewna, że chciałaby
poświęcić więcej, ale w hospicyjnym życiu jest to nierealne. Czas odliczany
jest tu bowiem zupełnie inaczej niż „na zewnątrz”. Bardziej dniami niż latami…
Wolontariusz jest dla pacjentów
kimś w rodzaju przyjaciela od rzeczy ostatnich. Ostatniego słowa, ostatniej
rozmowy, ostatniego papierosa. Bardzo spodobało mi się to, że Agnieszka Kaluga
niczego nie oceniała. Ani relacji umierającego z rodziną, ani wielu fizycznych
aspektów śmiertelnych chorób (dla niej odleżyny to po prostu „niepiękny
widok”). To, co zauważyłam od razu, to wyjątkowo „lekkie pióro” autorki. Opisuje
hospicyjny świat bardzo klimatycznie (trochę jak Éric Emmanuel Schmitt), czasem
urywa zdania, czasem wplata w tekst wiersze Szymborskiej.
Spośród wszystkich przedstawionych
przez nią historii, chyba najbardziej wzruszyła mnie historia Gosi, młodej
umierającej na raka matki, która ostatkiem sił pisze list do swojej małej córki
Weroniki. Zapamiętałam też chorego Joachima, dla którego autorka nazrywała
kwitnącej koniczyny. I Czesia, którego przez cztery godziny trzymała za rękę,
kiedy rozpaczał po śmierci żony.
Śmierć, śmiertelne choroby, utrata
władzy nad własnym ciałem to tematy pojawiające się w książce nieustannie. Co
ważne, Agnieszce Kaludze udaje się o nich pisać w piękny, trochę
impresjonistyczny sposób, a jednocześnie unikać nadmiernego patetyzmu. Dlatego
polecając jej książkę, postaram się też zakończyć niepatetycznie. Napiszę tylko,
że warto ją przeczytać, by uświadomić sobie, jak wiele nieszczęść jest na
świecie. I zwyczajnie docenić to, co się ma.
Cytaty:
„Nic do stracenia, gdy wszystko do stracenia”.
„Najważniejsza jest obecność”.
„Obiecuję, że dam sobie radę, że
nie utonę. Tylko miłość daje tę siłę, tę pewność”.
„Goni mnie dzień, goni mnie
życie”.
„Tyle można zrobić. Tyle jeszcze
można zrobić. W głowie kiełkuje kolejny pomysł”
„Ktoś mi bliski powiedział, że
rzeczy mają tendencję do układania się”.
„Niewiele rzeczy da się
zaplanować. Niewiele ważnych”.
„Tu i teraz, życie takie,
jakie jest”.
Tytuł: „Zorkownia”
Autor:
Agnieszka Kaluga
Wydawnictwo:
Znak
Data wydania: 17 lutego 2014
Ilość
stron: 288
Moja ocena: 9/10
wiem co czujesz...,,Zorkownia" to chyba najbardziej wzruszająca książka jaką czytałam...
OdpowiedzUsuńTo racja. Po przeczytaniu "Chustki" myślałam, że będzie mi ciężko znaleźć książkę w podobnym stylu, a tu proszę.
UsuńCo ja się przy niej nawzruszałam! Ale też od razu wszystkie choroby u siebie zdiagnozowałam.
OdpowiedzUsuńMądra ogromnie i jaka prawdziwa! Podziwiam Kalugę, ma babeczka moc.
No tak, można sobie nawbijać do głowy różne choroby... Ja podziwiam szczególnie podejście Kalugi do pacjentów, takie naturalne i ludzkie. Bardzo mądra osoba i mądra książka.
UsuńPrawda? Takie podejście jest coraz rzadsze, ale mam doświadczenia i pielęgniarek, i właśnie wolontariuszy, którzy tak cudnie, człowieczo traktują innych.
UsuńDobrze wiedzieć, że tacy ludzie gdzieś istnieją:)
UsuńWiem, że na pewno podczas lektury tej książki, będę bardzo wzruszona. Bardzo!
OdpowiedzUsuńNie ma co ukrywać, że jest bardzo poruszająca, ale też otwiera oczy na wiele spraw. Dlatego bardzo, bardzo polecam :-)
UsuńTa książka jest cudowna. Bardzo mnie poruszyła. Agnieszka Kaluga pisze bardzo pięknie.
OdpowiedzUsuńTo prawda, podziwiam autorów, którzy potrafią pisać tak "lekko" jak Kaluga
UsuńWielokrotnie zastanawiałam się nad tą książką, czy warto :)
OdpowiedzUsuńZwróciłaś uwagę w swojej recenzji na kluczowe elementy, które są w stanie mnie przekonać.
RecenzjeAmi.blogspot.com
Cieszę się, jak udaje mi się przekonać kogoś do książki. Mam nadzieję, że się nie zawiedziesz:)
UsuńBez dwóch zdań - dam szansę tej książki :D
OdpowiedzUsuńDziękuję za recenzję!
Super :) Nie ma za co:)
UsuńWydaje mi się, że jest to pozycja raczej dla starszych osób niż dla piętnastolatki... Jak sądzisz, czy dla mnie nie będzie ta pozycja np. za poważna?
OdpowiedzUsuńPS Bardzo podoba mi się ten nagłówek! A także blog, dlatego też dołączam do obserwatorów ;)
Pozdrawiam, Shelf of Books
Nie, nie polecałabym Ci tej książki, a nawet bym Ci ją odradzała. Sama "za młodu" czytałam książki i oglądałam filmy za poważne dla siebie i nigdy nic dobrego z tego nie wynikało. Tylko się stresowałam i brałam wszystko do siebie. Jeśli chciałabyś przeczytać coś o podobnej tematyce, ale podane w dużo lżejszy sposób, to polecałabym dwie książki: "Dziś jestem blondynką" o młodej dziewczynie zmagającej się na swój sposób z rakiem i "Zostań, jeśli kochasz" - o dziewczynie próbującej wyjść ze śpiączki i pogodzić się ze śmiercią rodziców.
UsuńPS. Podziwiam, że prowadzisz bloga w tak młodym wieku i życzę powodzenia:) pozdrawiam ciepło:)
Unikam takich tematów w książkach/filmach, straszny ze mnie tchórz. Ale chciałam ci napisać, że robisz naprawdę śliczne zdjęcia - bardzo mi się podobają. ;)
OdpowiedzUsuńRozumiem i nie namawiam:) Temat powinien być interesujący dla czytelnika, żeby sięgnął po daną książkę. Super, że podobają Ci się zdjęcia:) Dziękuję:)
UsuńMuszę przeczytać! :)
OdpowiedzUsuńDaj znać, czy "Zorkownia" przypadła Ci do gustu:)
UsuńNigdy nie myślałam nad tym, że książki trafiają do nas w odpowiednim momencie, ale... chyba trochę tak jest :)
OdpowiedzUsuńJa też jeszcze do niedawna tak nie myślałam, ale kiedy przeczytałam o tym na innym blogu, stwierdziłam, że rzeczywiście coś w tym jest :)
UsuńNa mnie też zrobiła duże wrażenie i właściwie ciężko mi było o niej pisać. To mocno poruszająca książka, o której na pewno długo będę pamiętała.
OdpowiedzUsuńNie wiem, czy wiesz, ale sięgnęłam po "Zorkownię" właśnie dzięki Twojej recenzji :) Dzięki!
UsuńWiem wiem, wspominałaś ;) Cieszę się, że udało mi się zachęcić Cię o lektury, a jeszcze bardziej, że książka zrobiła na Tobie wrażenie!
UsuńZrobiła wrażenie, i to bardzo duże:)
UsuńRecenzowałam tę książkę na początku miesiąca na moim blogu, mnie również najbardziej poruszyła historia matki piszącej list do swojej córki, chociaż nie ujęłam tego w swojej recenzji... niemniej jednak podzielam Twoje zdanie o tej książce, to mądra i cenna książka, niełatwa w odbiorze ale ważna i potrzebna...
OdpowiedzUsuńZdecydowanie ważna i potrzebna, ale niestety niewiele ostatnio spotykam aż tak poruszających książek...
UsuńTa autorka będzie niedługo w pobliskim mieście, chyba wybiorę się na spotkanie z nią, książkę mam oczywiście w planach :))!
OdpowiedzUsuńGenialna sprawa! Byłoby super, gdybyś napisała w wolnej chwili, jak było na tym spotkaniu:)
UsuńJuż kilka recenzji czytała, więc dopisałam ją do listy ale niestety jeszcze nie trafiła w moje ręce.
OdpowiedzUsuńPoluj na nią, bo warto. To jedna z nielicznych książek, którą mogę polecić każdemu:)
UsuńNie przepadam za podobnymi klimatami, ja zwyczajnie potrzebuje choć odrobiny adrenaliny w swoich lekturach, ale dziękuję za recenzję, bardzo dobrze mi się ją czytało :)
OdpowiedzUsuńZawsze coś:)
Usuń