W wiosenne, słoneczne popołudnie
jak dzisiaj, miałam ochotę poczytać coś lekkiego. I taka właśnie jest „Pora na
życie” Cecelii Ahern. Lekka, zabawna i przyjemna.
Jej bohaterką jest Lucy, trzydziestolatka,
która żyje w ciągłym kłamstwie. Okłamuje wszystkich (z sobą samą na czele), że jest
szczęśliwą, zadowoloną z życia i robiącą karierę singielką. Tymczasem realia
wyglądają tak, że jest samotna, mieszka z kotem w malutkim, wynajętym mieszkaniu
i nienawidzi swojej pracy. W miarę zagłębiania się w tekst dowiadujemy się, że
sytuacja Lucy ma swoją przyczynę – zerwanie z „idealnym” Blakiem. Mimo że minęło
kilka lat, ona wciąż nie potrafi się z tym pogodzić.
I w tym momencie wkracza wątek
fantastyczny, jedyny zresztą w książce. Otóż istnieje tu coś takiego, jak
Agencja Życiowa. Pracują w niej ludzkie Życia, a ich zadaniem jest pomoc osobom
nie radzącym sobie z… życiem (szkoda, że w rzeczywistości nie ma takiej agencji:)). Ponieważ Lucy ewidentnie należy do zagubionych osób, pewnego dnia jej Życie
wysyła do niej zaproszenie na „egzystencjalny audyt”.
Od momentu pierwszego spotkania
Lucy z Życiem zaczyna się robić naprawdę ciekawie. Okazuje się nim średnio
atrakcyjny facet, z wymiętą i przysypaną okruszkami marynarką, ale za to z
doskonałym poczuciem humoru. Jego przekomarzanie się z Lucy jest, moim zdaniem,
najmocniejszą stroną tej książki. Kilka razy śmiałam się na głos, co rzadko zdarza
mi się podczas czytania.
Jest też oczywiście (jak we
wszystkich powieściach Ahern) wątek romansowy, wątek trudnych relacji z ojcem
oraz przesłanie - by nie marnować czasu na kłamstwa i tkwienie w bezruchu. To
wszystko podane jest w przystępnej, łatwej formie.
Jeśli więc szukacie
niezobowiązującego, przyjemnego „babskiego czytadła”, to gorąco polecam. Jeśli
zaś czegoś ambitniejszego, to lepiej rozejrzyjcie się za innym tytułem. „Pora
na życie” jest bowiem typową, mało wymagającą lekturą na ławkę w parku lub hamak.
Ale przecież i takie książki są czasem potrzebne, prawda? :) Miłego długiego
weekendu!
Tytuł: „Pora na życie”
Autor: Cecelia Ahern
Wydawnictwo: Świat Książki
Data wydania: 19 marca 2014
Ilość stron: 423
Moja ocena: 6/10
Dalej nic nie znam pani Ahern i bardzo chcę to zmienić :/
OdpowiedzUsuńNajlepiej zacznij od "PS. Kocham Cię" lub "love, rosie" :)
UsuńNieczytałem tej książki.
OdpowiedzUsuńhttp://agnesczytaipisze.blogspot.co.uk/
Jeśli masz ochotę na lekką lekturę, to polecam:)
UsuńMuszę się przyznać, że choć książki tej autorki widzę na każdym kroku, to jeszcze ani jednej nie przeczytałam. Jakoś mnie do nich specjalnie nie ciągnie, ale kto wie - może kiedyś? :)
OdpowiedzUsuńFaktycznie, o Cecelii Ahern jest ostatnio głośno, ale jeśli nie jesteś przekonana do tej autorki, to nic na siłę:)
UsuńNa wolny wieczór jak znalazł.
OdpowiedzUsuńTo racja:)
UsuńTo książka idealna na dzisiejszy upalny dzień. Na hamak idealna!
OdpowiedzUsuńJest relaksująca, to na pewno. Miłego dnia, pogoda jest dziś super :-)
UsuńPlanuje spotkanie z autorką, ale pewnie zacznę od "PS Kocham Cię" ;) A takie lekkie powieści też są potrzebne, ja czasami lubię poczytać coś niewymagającego, napisanego z polotem :)
OdpowiedzUsuń"PS. Kocham Cię" jest podobno najlepsze, ale jeszcze nie doczytałam do końca. Przygodę z Ahern zaczęłam od mniej znanej "Zakochać się". To ciekawe, bo jedne książki tej autorki trafiają w moje gusta, a inne zupełnie nie. Ciekawe, jak to będzie w Twoim przypadku :)
UsuńMoże dlatego, że ona pisze tak jakby dwoma "stylami"? Jej wcześniejsze powieści zawierają elementy magiczne, te nowsze już nie. Zazwyczaj właśnie wzdłuż tej linii stare-nowe przebiega front podziału fanów i tych, którzy za jej prozą nie przepadają:) Sama wolę te starsze...:)
UsuńBardzo dobrze to ujęłaś:) Ja też zdecydowanie wolę te starsze książki Ahern i wierzę, że elementy magiczne wrócą w jej nowszych książkach. W końcu w tym, moim zdaniem, tkwi właśnie siła jej powieści:)
UsuńLubię książki autorki, więc może i na ten tytuł się skuszę. :)
OdpowiedzUsuńW takim razie miłej lektury :)
UsuńCzytałam kilka książek autorki i były to całkiem przyjemne lektury. Takie lekkie babskie czytadła, jak ujęłaś w recenzji, są idealnym wyborem na chwilę relaksu. Czasami lubię sięgnąć po taką historię, więc przy następnej okazji zwrócę uwagę na Ahern. :)
OdpowiedzUsuńTo racja, babskie czytadła są idealne na chwile relaksu :)
UsuńCzytałam jedynie ,,Love, Rosie" tej autorki i chcę koniecznie poznać pozostałe dzieła Ahern ;)
OdpowiedzUsuńMyślę, że warto. Ma bardzo przyjemny styl pisania:)
UsuńPośród zachwytów wreszcie mniej entuzjastyczna opinia ;) Jeśli nadarzy się okazja sięgnę. Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńKsiążka jest ok, do miłego poczytania, ale nie oszukujmy się, że jest to zachwycające arcydzieło:)
UsuńPani Ahern czytałam tylko "Sto imion", które bardzo mi się podobało wiec chętnie sięgnę po jej kolejne książki.
OdpowiedzUsuńAkurat "Sto imion" nie czytałam, ale mam w planie:)
UsuńWydaje się to być również idealna lektura wakacyjna, lekka i zabawna. Mam nadzieję, że uda mi się zdobyć egzemplarz i przeczytać jeszcze w te wakacje. Sądzę, że nawet moja mama chętnie by coś takiego przeczytała :D
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
NiczymSzeherezada.blogspot.com
Wydaje mi się, że Wam się spodoba:) Takie babskie czytadełka lubią chyba wszystkie kobiety:)
UsuńUwielbiam autorkę i mam w planach książkę :)
OdpowiedzUsuńAle humor Pani Ahern jest świetny prawda? :)
To prawda, jest świetny, zwłaszcza w jej pierwszych powieściach:)
UsuńFajnie wyczerpany teamt.
OdpowiedzUsuń