Ostatnio moja przyjaciółka
zapytała mnie, co ciekawego przeczytałam. Odpowiedziałam, że cudowne „Zanim się
pojawiłeś”. „A dlaczego cudowne?” –
chciała wiedzieć. Na to już jednak nie potrafiłam jej odpowiedzieć. Bo kiedy
coś podoba mi się aż tak bardzo, zwyczajnie zaczyna brakować mi słów…
Miałam więc niemały problem z tą
recenzją. Jak opisać książkę w moim odczuciu doskonałą? W końcu zainspirowałam się
genialnym postem Marty z bloga „Wymarzona książka” i sporządziłam własną listę
powodów, dlaczego uważam, że warto poznać najsłynniejszą powieść Jojo Moyes:
1. Bohaterowie, o których nie da się zapomnieć
To nie jest zwykły melodramat o
miłości, niepełnosprawności, czy eutanazji, a wszystko za sprawą bohaterów. Lou
to zakręcona dwudziestosześciolatka, która nie ma na siebie pomysłu. Kiedy
trzeba, zatrudnia się w hurtowni drobiu lub jako kelnerka. Zawsze znajduje pozytywne
strony sytuacji, ale też nie ma większych ambicji i nie wie, dokąd zmierza.
Will był jej przeciwieństwem. Bogaty, wysportowany, podróżujący po całym
świecie, chwytający dosłownie każdą chwilę. Niestety, wszystko przekreślił wypadek.
Uziemiony na wózku, mieszka teraz w domu rodziców i wpatruje się w okno,
wspominając dawne chwile świetności. Spotkanie tych dwojga będzie burzliwe i doprowadzi
do konfrontacji ich światopoglądów. Czy Louisa dostrzeże możliwości, jakie ją
spotykają? I czy Will wyjdzie z marazmu, jaki spowodował u niego wypadek?
2. Lekcja życia
Kontrast pomiędzy Lou i Willem
jest porażający. Ona może wszystko, a nie robi właściwie nic. On miałby
energię, by podbijać świat, ale przez złośliwe zrządzenie losu nie może nawet
chwycić w dłonie kubka z herbatą. Wie, że już nigdy nie usiądzie w ulubionej
knajpce w Paryżu, nie będzie nurkował, nie zrobi wielkiej kariery w Londynie.
Czytając o tym, nie sposób nie zadawać sobie pytań o nas samych. Jak
zachowalibyśmy się na miejscu bohaterów? Czy to, co robiliśmy wczoraj, dzisiaj
ma jakiś głębszy sens? Myślę, że autorka, sama przez lata mająca depresję,
doskonale potrafi wczuć się w sytuację różnych osób i jest bardzo wnikliwym
obserwatorem. Jej „Zanim się pojawiłeś” to prawdziwa lekcja życia i skarbnica cytatów,
które warto zapamiętać. „Po prostu żyj dobrze. Po prostu żyj” – to najsłynniejszy
z nich, ale na pewno nie jedyny.
3. Potężna dawka pozytywnej energii
Książka, mimo że powinna być
smutna, jest też chwilami zabawna i refleksyjna. Przede wszystkim jednak daje szalenie
pozytywnego kopa do życia. Kiedy ją skończyłam, zastanawiałam się, co robię ze
swoim życiem? Czy na pewno nie marnuję kolejnych dni na błahostki? Czy zbytnio się
wszystkim nie przejmuję i niepotrzebnie nie uprzedzam? Teoretycznie mogę
wszystko, więc co zrobię z kolejnym dniem? Zaręczam, że większość z Was też będzie
miała takie przemyślenia i też po przewróceniu ostatniej strony będzie chciała przenosić
przysłowiowe góry, wyjechać w nieznane lub spróbować czegoś nowego. Może nawet zmienić
świat. Jeśli nie cały, to przynajmniej ten najbliżej nas.
Ulubione cytaty:
„Nie krytykuj czegoś, zanim nie
spróbujesz”.
„Człowiek ma tylko jedno życie. I
właściwie ma obowiązek wykorzystać je najlepiej, jak się da”.
„Po prostu żyj dobrze. Po prostu
żyj”.
Tytuł: „Zanim się pojawiłeś”
Autor: Jojo Moyes
Tłumaczenie: Dominika Cieśla-Szymańska
Wydawnictwo: Świat Książki
Data wydania: 27 kwietnia 2016
Ilość stron: 382
Moja ocena: 10/10
Zaczęłam czytać, ale chyba poczekam az minie na nią faza, bo boję się, że nie sprosta oczekiwaniom :)
OdpowiedzUsuńMoim zdaniem nie ma na co czekać - książka jest genialna. :-)
UsuńPo prostu wiedziałam, że ten post wyjdzie ci genialnie - punkt 2 po prostu mnie kupił! Ale wszystkie trzy są cudne! Minimalizm słów a jaki przekaż!
OdpowiedzUsuńJa dalej żyję tą powieścią! Nawet nie wiesz jak się cieszę, że wygrałam bransoletkę: #poprostuzyj! Jak na nią patrzę po prostu przypominam sobie tę historię... i chcę przeżyć swoje życie tak,jakby chciał przeżyć Will (no... może bez przesady!)
Buźka, kochana! Jesteś CUDOWNA!
Teraz jestem ciekawa Twojej opinii o drugiej części - choć ostrzegam, że brak Willa (szczególnie na początku) ogromnie boli :(
Nie byłoby tej recenzji, gdyby nie Twój super post. Jeszcze raz dziękuję za inspirację. :-) Wiesz, że trochę boję się czytać drugą część. Spotkałam się już z wieloma opiniami, że bez Willa z historii Moyes uleciał pozytywny duch. Ale skoro Tobie się podobała, to jestem w stanie się przemóc i dowiedzieć, jak potoczyły się losy Lou. :-)
UsuńPo pierwsze! Moja droga, nie masz za co mi dziękować! Ja po prostu sama po lekturze powieści nie wiedziałam, jak tu się zabrać za recenzję, żeby zrobić coś innego niż wszyscy. Tyle tych recenzji w internecie, że uznałam, iż nie ma co dublować po raz tysięczny. No i proszę bardzo! Można zawrzeć myśl krótko i na temat? Można! :D Tobie wyszło to GENIALNIE!
UsuńTeż się bałam. Serio! I od razu Ci mówię - pozytywny duch nieco uleciał. Ten brak Willa jest widoczny na każdym kroku (co bardzo dobrze świadczy o zdolnościach pisarskich, skoro Will jest tak żywy w wyobraźni czytelnika). Ale jeżeli na to spojrzysz tak jak ja, to uwierz mi, przekonasz się do tej Kiedy odszedłeś!
Ja spojrzałam na to tak, jak Lou... i jestem pewna, że gdybym była na miejscu głównej bohaterki, też bym mocno przeżywała tę tragedię. Will zmienił ją od wewnątrz. Sprawił, że stała się odważna, chętna życia. Po prostu żyła! Ale bez niego to zwiedzanie nie ma sensu. Nagle utraciła kogoś, kto był jej radością, jej natchnieniem, jej powodem, by żyć. A mimo to musi stanąć na nogi - i do tego przekonuje ta książka. Że dopóki chodzimy po tej ziemi, musimy żyć. A zmarli dalej są z nami, tylko że w naszych sercach i wraz z nimi, mamy szukać własnego szczęścia.
Wiesz, co jest tylko śmieszne? Chyba nie będzie dużym spoilerem, jeżeli powiem, że Lou odnajdzie szczęście (powoli) również w miłości, prawda? I wiesz co? O ile moja mama była zadowolona, że Lou się poszczęściła i stanęła na nogi, tak jak miałam ochotę krzyczeć: NIE! A Will?! Co było po prostu absurdem! Ale co ja poradzę, że Will to po prostu idealny partner? :(
przyglądałam się wczoraj tej książce w świecie książki ;)
OdpowiedzUsuń"Zanim się pojawiłeś" wciąż przede mną! Aż w to nie wierzę, bo był okres, kiedy aż chciało się rwać włosy na głowie, by dorwać tę książkę! Świetny pomysł na post. Osoby, które dotąd się wahały, teraz wiedzą co robić :D
OdpowiedzUsuńPomysł na post nie jest mój, tylko Marty z bloga "Wymarzona książka", ale mimo wszystko dziękuję. :-)
UsuńNie czytałam jeszcze Zanim się pojawiłeś, jednak i tak nie nastawiam się na jakąś fantastyczną książkę, bo już niejednokrotnie się rozczarowałam przy takich :)
OdpowiedzUsuńCzytałam tę książkę kilka miesięcy temu i również byłam nią bardzo zachwycona :) Pomimo tego, że mięło już tyle czasu, ja nadal doskonale pamiętam historię bohaterów :) Na sam film również, jeśli tylko będę miała czas :) Pozdrowienia!
OdpowiedzUsuńMusisz koniecznie zobaczyć film. Rzadko się zdarza, by ekranizacja była tak wierna książce.
UsuńMiałam czytać, ale jakoś się nie udało. I niestety mnie nie ciągnie, mam jej już dość, jest wszędzie!
OdpowiedzUsuńMyślę, że jest wszędzie nie przez nachalny marketing, ale przez to, że jest naprawdę wyjątkowa. Nawet przed premierą filmową było głośno o książce Moyes na forach internetowych. Wszędzie ją polecali, ale nie wierzyłam, że jest aż tak dobra. Aż w końcu przekonałam się "na własnej skórze", że faktycznie jest. Nie tylko dobra, ale wręcz wybitna. :-)
UsuńZgadzam się z tym, że kiedy coś tak bardzo Ci się podoba, to ciężko to opisać i wytłumaczyć. Ja często mam problem, kiedy mam napisać recenzję do fenomenalnej książki i tak na prawdę nie wiem co napisać. A jeśli już napiszę to i tak ciągle nie wydaje się to być dobre.
OdpowiedzUsuńTak, to mój odwieczny problem. Zdecydowanie łatwiej jest mi pisać krytyczne opinie. :-)
UsuńCzytałam, pamiętałam, płakałam. Nic dodać, nic ująć :)
OdpowiedzUsuńKsiążka czeka na mojej półce. Czuję, że się nie zawiodę.
OdpowiedzUsuńJestem pewna, że nie. :-)
UsuńMam w planach tę książkę i na pewno muszę ją przeczytać zanim obejrzę film ;)
OdpowiedzUsuńNie potrafię mówić o tej książce. Kocham w niej absolutnie wszystko (no, prócz zakończenia). Jest po prostu fantastyczna.
OdpowiedzUsuńWcale nie chciałam tego przeczytać, a teraz chcę:):):)
OdpowiedzUsuńKiedyś na pewno przeczytam. Teraz planuję obejrzeć film.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
Kasia
Cudowna książka, przeczytałam ją rok czy dwa lata temu - a właściwie pochłonęłam w ciągu jednego dnia. :)
OdpowiedzUsuńCałkowicie się zgadzam, we wszystkich punktach. Książka dosłownie miażdży i nie pozwala o sobie zapomnieć...
OdpowiedzUsuńDawno już nie czytałam czegoś tak unikatowo mocnego, a zarazem mocnego. Majstersztyk! :)
Dodałabym jeszcze: "Po prostu musicie. Ta książka jest niesamowita."
OdpowiedzUsuńZgadzam się w stu procentach, ta książka jest jedną z nielicznych, które naprawdę podbiły moje serce :)
Pozdrawiam gorąco i zapraszam na nową recenzję,
Isabelle West
Z książkami przy kawie
Muszę przeczytać! Muszę! Tyle świetnych opinii, pochlebnych recenzji! Jak tylko trafię na nią w księgarni od razu kupuje!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam cieplutko!
chocabom
Trudno się nie zgodzić :) Ja też jestem zauroczona tą historią.
OdpowiedzUsuńhttp://books-by-dzoana.blogspot.com/
Nie pozostaje mi nic innego, tylko sięgnąć po tę książkę, bardzo mnie zainteresowała :)
OdpowiedzUsuńBardzo ciekawy pomysł na recenzję bez pomysłu, bo pomysł jednak miałaś. Nie do końca lubię się porywach na czytanie książek, gdy jest na nie tzw. bum, poczekam aż trochę przycichnie szum z nią związany i pewnie ja przeczytam :)
OdpowiedzUsuńMam tę książkę na swojej liście, a wymienione przez Ciebie powody tylko mnie utwierdzają w tym, że powinnam ją przeczytać.
OdpowiedzUsuńPozytywnej energii nigdy nie jest za wiele :). Chętnie przeczytam.
OdpowiedzUsuńWiesz Asiu miałam zamiar przeczekać ten szum który jej teraz towarzyszy, ale widzę że czekać nie będę. Przekonałaś mnie! Po prostu ją zamówię i przeczytam. Myślę, że potrzebuję teraz książki, która da mi kopa i trochę ocuci, bo zupełnie nie wiem co teraz zrobić ze swoim życiem, potrzebuję dobrej lektury! A i film obejrzę, bo uwielbiam Sama!
OdpowiedzUsuńJestem zła i najpierw widziałam film :( Ale nadrobię książkę jak już trochę fabuły pozapominam, przy okazji film mnie nie powalił. ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
Po pierwsze, strasznie spodobał mi się twój nagłówek, gdy tu weszłam! Jestem nim oczarowana!
OdpowiedzUsuńPo drugie, "Zanim się pojawiłeś" po raz kolejny w moich oczach. Na razie widziałam same dobre opinie. Szczerze to powiem ci, że bardzo zachęcił mnie twój fragment mówiący o tym, że Lou może wszystko, a nie robi nic, a Will chciałby wszystko, ale nie może nic zrobić. To mnie poruszyło i chyba po raz pierwszy mam ochotę chwycić za "Zanim się pojawiłeś".
Pozdrawiam!
#SadisticWriter
http://zniewolone-trescia.blogspot.com
Już prawie się za nią zabieram, tylko skończę dwie, które aktualnie czytam!
OdpowiedzUsuńCzytałam ją ostatnio i masz rację. Ja też daję jej bardzo wysoką ocenę! :)
OdpowiedzUsuńLekturę oraz film również mam już za sobą i również "Zanim się pojawiłeś" oceniam bardzo wysoko. Uwielbiam książki, które są ciekawe, a jednocześnie dają wiele do myślenia. Właśnie takie najdłużej pozostają w mojej pamięci.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i zapraszam na moje recenzje: http://k-jak-ksiazka.blogspot.com/