Czy jest tak, że człowiek w
okolicach czterdziestki staje na rozdrożu? Zaczyna podsumowywać swoje życie i
zastanawiać się, czy czegoś nie przegapił? Jeśli mowa o tzw. „kryzysie wieku
średniego”, to ja stereotypowo mam przez oczami obraz łysiejącego pana w
czerwonym ferrari z młodą blondynką u boku. :-) Natomiast Magdalena Witkiewicz bierze
na tapetę kryzys czterdziestoletniej żony i matki.
Zuza, bohaterka „Cześć, co
słychać?”, mimo że nie może narzekać, jak ułożyło się jej życie, i tak mocno przeżywa
ostatni rok przed swoimi magicznymi urodzinami. Za sprawą spotkania z dawnymi
szkolnymi przyjaciółmi, powracają wspomnienia jej pierwszej miłości i
utraconych szans. Kim byłaby dzisiaj, gdyby została z Pawłem? Jak potoczyłyby się
ich losy, gdyby podjęli inne decyzje?
Rozmowy przy drinku oraz
odnalezienie w piwnicy u rodziców magicznego pudełka sprawiają, że ożywają wspomnienia.
Mając poukładany świat, szczęśliwe małżeństwo i dwie wspaniałe córki, Zuza nie zamierza
jednak od razu rzucać się w wir romansu. Bo może da się zjeść ciastko i mieć
ciastko? To odwieczne pytanie ludzkości zaczyna coraz częściej nurtować kobietę
i prowadzi do… No właśnie, do czego? Przekonajcie się sami. :-)
Jak już wielokrotnie
podkreślałam, warto czytać książki Magdaleny Witkiewicz. Zawsze mam silne
poczucie, że jej historie nie są wyssane z palca, lecz w jakiś sposób
zaczerpnięte z prawdziwego życia i wnikliwej obserwacji ludzkich zachowań.
Dlatego mimo lekkiego tonu, autorka zawsze przemyca ważne przesłania. Tym razem
próbuje m.in. odpowiedzieć na pytanie, czemu jest tak, że „Najbardziej smakuje
to, czego nie możemy mieć”?
„Cześć, co słychać?” jest książką
do „połknięcia” w dwa wieczory i moim zdaniem idealną na urlop. Daje do
myślenia i skłania do refleksji nad życiowymi decyzjami. Kim jesteśmy mając
dwadzieścia lat, a kim czterdzieści? Czy stajemy się zupełnie innymi osobami? Jest
tu naprawdę wiele ciekawych przemyśleń na temat przemijania.
Jeśli mam się do czegoś
przyczepić, to zabrakło mi jedynie odrobiny pisarskiej magii, którą zawierała
poprzednia książka autorki „Po prostu bądź”. Tym razem było mniej wzruszeń i mniej
przejmujących momentów. Mimo to bardzo polecam – zwłaszcza fanom literatury
kobiecej. I dodatkowy plus daję za edukowanie, jak powinno się prawidłowo
używać języka polskiego, przytaczając poniżej cytat. Dziękuję pani Magdaleno za
te cenne słowa odnośnie zwrotu „ubierać buty”, który niestety słyszę
notorycznie… :-)
„O tej samej porze odbierałam dzieci ze szkoły, tak samo poprawiałam im
czapki i szaliki, tak sama poganiałam, mówiąc <ubierzcie buty> i tak samo
się łapałam na tym, że przecież butów się nie powinno ubierać, tylko wkładać.
Kto, jak kto, ale polonistka nie powinna tak mówić”.
Pozostałe ulubione cytaty:
„Gdy mamy czterdzieści lat,
często zaczynamy sobie zdawać sprawę, że w większości przypadków jesteśmy
kowalami swojego losu. To, jak postępujemy, co robimy w każdej minucie naszego
życia jest istotne”.
„(…) w życiu najbardziej pożądane
jest to, czego nie lubimy w dobrym kinie. Przewidywalna spokojna fabuła, która
powoli prowadzi nas do przodu, bez zwrotów akcji i bez przerażających momentów
jest często tak naprawdę naszą wymarzoną życiową drogą. Przekonujemy się jednak
o tym dopiero wtedy, gdy dramatyczny zwrot akcji właśnie nastąpił”.
„Najbardziej smakuje to, czego
nie możemy mieć. Nawet jeżeli codziennie jemy przepyszną czekoladę, to czasem
zatęsknimy za ziemniakami”.
Tytuł: „Cześć,
co słychać?”
Autor: Magdalena
Witkiewicz
Wydawnictwo: Filia
Data wydania: 27
kwietnia 2016
Ilość stron: 313
Moja ocena: 8,5/10
Twórczość Magdaleny Witkiewicz cały czas przede mną, ale książkę mam już u siebie i muszę ją szybko przeczytać. Podoba mi się to odczucie, że historie zdają się być zaczerpnięte z życia. Pozdrawiam! :)
OdpowiedzUsuńLubię tworczość pani Witkiewicz. ta książka podobała mi się, ale nie powaliła. Jakoś spodziewałam się czegoś więcej. Zabraklo mi efektu "wow"
OdpowiedzUsuńNie czytałam jeszcze żadnej książki Pani Witkiewicz, ale jej twórczość mam w planach :)
OdpowiedzUsuńNiedawno kupiłam "Po prostu bądź" i mam nadzieję, że poczuję tę magię, o której wspomniałaś. Co do najnowszej powieści, na razie nie planuję czytać, ale nie wykluczam, że w przyszłości po nią sięgnę. Wszystko zależy od tego czy drugie podejście do prozy Witkiewicz uznam za udane.
OdpowiedzUsuńAleż ja nienawidzę zwrotu "ubierać buty" - nóż otwiera mi się w kieszeni, kiedy słyszę takie słowa z czyichś ust. Po książkę sięgnę na pewno, bo bardzo intryguje mnie ta historia. :)
OdpowiedzUsuńTa książka znajduje się na mojej liście "muszę przeczytać". Czytałam inną książkę Witkiewicz "Opowieść niewiernej" która mnie oczarowała i zarwałam dla niej noc. I mam nadzieję że pozostałe książki tej Pani są na podobnym poziomie.
OdpowiedzUsuńO książce było głośno i choć znam twórczość tej autorki i jeszcze nigdy mnie nie zawiodła, to książki nie mam w planach. Przynajmniej nie teraz, bo nie jest powiedziane, że w przyszłości nadrobię zaległości ;) Zapraszam Cię na konkurs. Do wygrania świetna książka z autografem!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie
nalogowy-ksiązkoholik.blogspot.com
Czytam same dobre rzeczy o tej książce i też mam zamiar przeczytać, a lato sprzyja takiej lekturze.
OdpowiedzUsuńWczoraj przeczytałam tę książkę. Zawiodłam się i wynudziłam okropnie.
OdpowiedzUsuńPiękne zdjęcia. Książka może i fajna, ale czuję się jeszcze za młoda na historie czterdziestolatków. Może w dalszej przyszłości przeczytam.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
Kasia
ebookowe-recenzje.blogspot.com
A dla mnie ta książka ma magię. Wzbudziła we mnie wiele emocji.
OdpowiedzUsuńDo tej pory czytałam "Ballady..." i jestem bardzo pozytywnie nastawiona :)
OdpowiedzUsuńDla mnie wydaje się być ta powieść bardzo pociągająca :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
Subiektywne recenzje
Tak wysoka ocena? Wow!
OdpowiedzUsuńBrzmi świetnie :) Nie czytałam jeszcze żadnej książki Pani Witkiewicz, ale zastanowię się nad zakupem jakieś książki. Na mojej półce brakuje tego typu literatury :)
OdpowiedzUsuńhttp://books-by-dzoana.blogspot.com/
Muszę w końcu coś przeczytać tej autorki.
OdpowiedzUsuńLubię książki, które opowiadają o prawdziwym życiu i dają nam co nieco do przemyślenia ;)
Nie znam twórczości autorki (z resztą jak większości polskich autorów), ale może któregoś dnia ;)
OdpowiedzUsuńMuszę w końcu złapać w rączki tę książkę, przeczytać, a za rok złapać panią Witkiewicz na Targach, bo w tym roku niestety mi się nie udało :(
OdpowiedzUsuńKoleżanka mówiła, że autorka jest życzliwa i ma ciepły styl pisania, więc nie mogłabym się nie pokusić.
Twoja recenzja zachęca mnie wręcz niebotycznie! :D
Pozdrawiam Cię gorąco i zapraszam na nową recenzję do mnie,
Isabelle West
Z książkami przy kawie
Magdalena Witkiewicz mnie nie urzeka i nie chwyta za serce. Jej książki są dla mnie odrobinę nijakie i szybko przechodzę nad nimi do porządku dziennego. Raczej nieprędko znowu dam jej szansę, zwłaszcza, że wydawnictwa cały czas zasypują nas zachwycającymi powieściami :)
OdpowiedzUsuńCzeka na mnie ta książka w domu. Mam nadzieje, że spodoba mi się.
OdpowiedzUsuńAsiu, robisz cudowne? zdjęcia! I czy dobrze poznaję coś;)?
OdpowiedzUsuńKsiążkę zapisuję, bo też jestem po;) To piękny czas, już nie gonię, nigdzie nie pędzę, delektuję się każdym dniem. Ściskam:)
wiele dobrego czytałam/słyszałam o tej autorce, wobec czego zapiszę sobie tytuł i może kiedyś sięgnę;)
OdpowiedzUsuńLubię książki Witkiewicz, powyższa propozycja jeszcze przede mną :)
OdpowiedzUsuń