Był taki czas, że niemal na
każdym blogu czytałam pozytywną recenzję „Utraty”. To pewnie dlatego, że jej
treść jest sztandarowym przykładem popularnego od dłuższego czasu New Adult.
Przystojny, bogaty On i wyobcowana, skromna Ona. Oboje mają za sobą trudną
przeszłość. Spotykają się w nowym dla jednego z nich miejscu i zakochują w
sobie od pierwszego wejrzenia. W tle jest oczywiście choroba i inne dramaty,
które w miarę rozwoju akcji, wspólnie pokonują.
New Adult ma to do siebie, że po
przeczytaniu kolejnej książki z tego gatunku, schemat staje się już dobrze
znany. A chwilami nawet – nudny. Jednak Rachel Van Dyken udało się przemycić w
jego obrębie coś całkiem wartościowego. Są to mądre życiowe sentencje
wypowiadane przez głównego bohatera. Właściwie czytając tę książkę, musiałam
mieć obok notatnik, żeby je wszystkie zapisywać.
Tym głównym bohaterem jest Weston
– syn najbogatszego człowieka w okolicy, opiekun roku i najlepszy rozgrywający
w historii uniwersytetu (zapomniałam jakiego, ale w sumie nie ma to większego
znaczenia). Jest chodzącym ideałem, ale nikt nie wie, że w rzeczywistości
ciężko choruje i nie ma gwarancji, ile tygodni/miesięcy/lat mu jeszcze
zostało.
Przypadkowe spotkanie Westona z
Kiersten, zalęknioną studentką pierwszego roku, zmienia życie obojga. Kiersten
zrozumie, że musi zacząć żyć i przestać obwiniać się za śmierć rodziców. A
Weston odnajdzie w sobie nowe pokłady nadziei i siły do walki z chorobą. Czy
jednak szybkie młodzieńcze zakochanie się jest lekiem na wszystkie problemy
tego świata?
Podobnie jak w innych książkach z
tego gatunku, i tu na uwagę zasługują drugoplanowi bohaterowie. Nie da się nie
lubić szczególnie Gaba, wytatuowanego kuzyna współlokatorki Kiersten, który
okazuje się prawdziwym przyjacielem w każdej sytuacji lub wujka JoBoba, który
namawia główną bohaterkę do szaleństw na studiach. A także Lisy, która zabawnie
komentuje „idealność” Westona.
„Utrata” jest napisana dużą
czcionką i posiada dużo dialogów, co sprawia, że czyta się ją wyjątkowo szybko.
To książka do pochłonięcia w maksymalnie dwa wieczory. Mimo że trochę zabrakło
mi w całej historii głębi, za dużo było chwilami patetyzmu i dramatyzmu, a
przede wszystkim strasznie rozczarowało mnie banalne zakończenie, to jednak
doceniam pozytywne przesłanie książki i jej ważną misję. Jak napisane jest w
końcowych podziękowaniach, dochód z jej sprzedaży ma pokryć koszty leczenia
prawdziwego JoBoba – kochanego wujka autorki „Utraty”, który zmaga się z
rakiem.
* Za możliwość przeczytania książki
serdecznie dziękuję Michalinie, autorce bloga „Książkowy świat”, która mimo że organizowany
przez nią Book Tour z „Utratą” został zakończony, była tak miła i przesłała mi
jeszcze książkę do przeczytania. :-)
Ulubione cytaty:
„Ludzie wierzą, że mają wpływ na to, co im się
przytrafia, gdy tak naprawdę… życie biegnie własnym torem i czasami jest za
późno. A czasami za wcześnie. (…) Możesz przeżyć tak całe życie, wierząc, że
kontrolujesz to, nad czym nie masz absolutnie żadnej kontroli. Zamiast skupiać
się na tym, co mogłaś zrobić w przeszłości, skup się na tym, co możesz zrobić
teraz”.
„Nie można czegoś robić,
nastawiając się na porażkę. Sam strach wcale nie jest taki zły”.
„Życie nie jest sprawiedliwe, ale
to, jak je przeżyjemy, to właśnie jest cudowne. To dar. A każdy dar jest inny,
każda ścieżka jest inna. Ta z jakiegoś powodu jest nasza i im szybciej się z
tym pogodzimy, tym szybciej przestaniemy płakać i zaczniemy żyć”.
„Czas płynie tak szybko – moje ciało to czuje,
moja dusza tego nienawidzi, a serce pęka każdego dnia”.
„Czasem mamy wrażenie, że Bóg
postawił na nas krzyżyk, gdy tak naprawdę daje nam drugą szansę”.
„Możesz nie dostrzegać każdego
fragmentu układanki, która tworzy twoje życie, możesz nie zauważać każdego
ruchu wielkich szachistów, ale pamiętaj, że to On przez cały czas kontroluje
grę. Czasami niektóre elementy zostały przestawione lub usunięte, żeby zrobić
miejsce dla nowych. Czasami świat, w którym żyjemy, sprawia, że wokół nas
dzieją się różne rzeczy. Ale w końcu wszystko układa się tak, jak powinno”.
Tytuł: „Utrata”
Autor: Rachel Van Dyken
Wydawnictwo: Feeria Young
Data wydania: 4 lutego
2015
Ilość stron: 300
Moja ocena: 6,5/10
Cały czas mam na uwadze całą trylogię!
OdpowiedzUsuńJa też bardzo chciałabym przeczytać pozostałe części. :-)
UsuńMi w utracie też zabrakło "tego czegoś", za to znalazłam tę głębię w drugiej części. Uwielbiam Gaba <3 w drugiej części było tak piękne uczucie, można śmiało powiedzieć "miłość do grobowej deski". Nie poddawaj siępo pierwszej cczęści, chce znać Twoje zdanie o toxic ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Justyna
Na pewno przeczytam "Toxic" i "Wstyd". "Toxic" interesuje mnie najbardziej z całej trylogii właśnie ze względu na sympatyczną postać Gaba. Jestem bardzo ciekawa, jak się potoczą jego losy. :-)
UsuńA to mi się podobała :) Nawet bardzo. Była dobra na taki deszczowy, zimny, wolny dzień :D
OdpowiedzUsuńMnie też się nawet podobała, ale niestety zakończenie zepsuło cały pozytywny efekt...
UsuńMiałam okazję poznać tą książkę w wakacje. Muszę przyznać, że zrobiła na mnie duże wrażenie. Czytało się ją naprawdę dobrze i bez wysiłku, mimo, że historia okazała się troszkę typowa. Sama nie mogę się doczekać, kiedy uda mi się sięgnąć po kolejny tom :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Przytoczone cytaty zachęciły mnie do przeczytania książki :)
OdpowiedzUsuńCytaty są w tej książce najmocniejszą stroną. :-)
UsuńKsiążkę wpisałam sobie na listę, ale moja chęć na nią jakoś zmalałam. Nie wiem jeszcze czy zostawię ją czy może wykreślę i zastąpię ją inną pozycją. Zastanowię się nad tym.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam. *-*
Jeśli lubisz New Adult, to nie powinnaś być rozczarowana. Pozdrawiam. :-)
UsuńWłaśnie jestem w trakcie ostatniego tomu "Wstyd" - na razie na początku więc nie mogę nic napisać, ale część druga "Toxic" ma trochę inny klimat - nazwałabym go bardziej mrocznym. Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńhouseofreaders.blogspot.com
Słyszałam, że ma mroczny klimat. Ciekawe, co to oznacza w praktyce? Wkrótce przeczytam.:-)
UsuńMiałam ją ostatnio zamawiać ale koniec końców kupiłam co innego, ale nie zmienia to faktu że konieczne książka musi wpaść w moje łapki :*
OdpowiedzUsuńJa stale napotykam się na dobre recenzje tej książki i mnie bardzo kusi jej przeczytanie.
OdpowiedzUsuńMoże schematyczna, może trochę banalna i przewidywalna, no ale podobała mi się! A cytatów tam pięknych, że hoho :)
OdpowiedzUsuńDokładnie takie same miałam odczucia. :-)
UsuńJakiś czas temu miałam wielką ochotę na tą książkę, ale jakoś się złożyło, że inne wpadły mi w ręce i zupełnie zapomniałam, a teraz nie mogę sobie pozwolić na kolejne książkowe wydatki
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, Martyna
http://myfantasticbooksworld.blogspot.com/
Gdybyśmy mogli przeczytać wszystko, na co mamy ochotę - to byłoby piękne... :-)
UsuńNie dla schematów! Na pewno nie sięgnę po tę pozycję. Dla samych sentencji - nie warto.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
blog--ksiazkoholiczki.blogspot.com
Schematyczna jest na pewno, ale w jakiś sposób ma swój urok. Nie żałuję, że ją przeczytałam. :-)
UsuńOoo! Ja też właśnie przed chwilą napisałam jej recenzję! :)
OdpowiedzUsuńKsiążka cudowna, zakochałam się w niej i mogę każdemu polecić!
Pozdrawiam,
http://miedzypolkami-ksiazki.blogspot.com/2015/11/utrata.html
Tytuł widnieje na mojej liście "do przeczytania", niestety nie wiem kiedy znajdę na nią czas.
OdpowiedzUsuńMoże też się zgłoszę z prośbą o "wypożyczenie" egzemplarzu?
Wtedy zawsze szybciej człowiek się mobilizuje. ;)
Po przeczytaniu opisu jestem przekonana że czytałam co najmniej kilka książek opartych na tym schemaciie - więc tą daruję sobie.
OdpowiedzUsuńCzytałam, ale właściwie drugi tom dużo bardziej mi się podobał ;)
OdpowiedzUsuńMiałam już styczność z Rachel van Dyken czytając "Elite". Jej styl pisania mnie nie przekonał. Widziałam już dużo negatywnych lub neutralnych opinii dotyczących "Utraty". Niestety nie sądzę, abym po nią sięgnęła. A już na pewno nie w najbliższym czasie :)
OdpowiedzUsuńDla mnie to była pierwsza styczność z twórczością tej autorki. Nie było źle. Planuję przeczytać "Toxic" i wtedy wyrobię sobie opinię. :-)
Usuńnie przepadam za takim rodzajem książek, jakoś nie przemawiają do mnie te ckliwe historie, zwłaszcza typu on bogaty i cudowny, a ona szara myszka, której nagle cały świat się odmienia. raczej nie sięgnę po nią, mimo iż recenzja mi się bardzo podobała. :)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam.
Dziękuję. :-) To prawda, że "Utrata" jest bardzo podobna do wielu innych książek New Adult. Schemat - On wspaniały, Ona szara myszka - jest dokładnie taki sam. Za to tutaj jest dużo mądrych cytatów i ogólnie pozytywnych przesłań życiowych. To moim zdaniem wyróżnia trochę tę powieść na tle innych z tego gatunku. :-)
UsuńBardzo chciałam ją przeczytać zaraz po premierze, ale było o niej za głośno i miałam trochę dość tego, że wszędzie było jej pełno. Teraz trochę ucichło więc może uda mi się przeczytać. Choć nie wiem, czy się odnajdę w tych klimatach..
OdpowiedzUsuńZapraszam do siebie
http://to-read-or-not-to-read.blog.pl/
Tyle razy natknęłam się na "Utratę", że teraz szczerze nie wiem, co myśleć. Przeczytam raczej dopiero, gdy mój mózg będzie bardzo spragniony patosu i łez :D
OdpowiedzUsuńU mnie obyło się bez łez, ale fakt - patosu w "Utracie" troszkę jest. Ważne, że jest łatwostrawny:-)
UsuńDziękuję. :-))
OdpowiedzUsuńNie wiem, nie jestem przekonana do tej serii...
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :) Przy gorącej herbacie
Ja ze swojej strony raczej polecam, ale nic na siłę. :-)
UsuńPo przeczytaniu "Utraty" sądziłam, że autorka nic lepszego już nie wymyśli, tymczasem kolejne dwie części trylogii okazały się dużo lepsze i kiedy teraz o tym myślę, "Utrata" to chyba najsłabsza część całej serii, mimo, że dobra ;)
OdpowiedzUsuńNarobiłaś mi jeszcze większej ochoty na przeczytanie całej trylogii. :-)
UsuńMnie Utrata zachwyciła, choć jest niczym w porównaniu do drugiej części. Mam za sobą już całą trylogię i nadal nie mogę się zdecydować czy Utrata jest na drugim czy trzecim miejscu
OdpowiedzUsuńSłyszałam, że "Toxic" jest najlepsze. Zachęcacie wszyscy tak, że nie sposób nie przeczytać. :-)
UsuńOcena końcowa taka sama jak moja, cieszę się :) Podobnie odebrałyśmy tę powieść, o czym już zresztą rozmawiałyśmy. Gdyby nie to banalne zakończenie, to byłaby całkiem dobra książka :) Ostatecznie czytało się ją lekko i przyjemnie :) Ciekawa jestem jak oceniłabyś Toxic, planujesz Asiu przeczytać tom drugi?
OdpowiedzUsuńTak, zdecydowanie planuję przeczytać "Toxic". :-) Większość czytelników odebrała drugą część lepiej niż "Utratę", ale widziałam u Ciebie na blogu, że oceniłaś ją nisko 6,5/10. To trochę ostudziło mój zapał do zapoznania się z całą trylogią, ale i tak przeczytam, żeby wyrobić sobie zdanie. :-)
Usuń