„Huczmiranki” od razu przykuły
moją uwagę pośród październikowych premier. Ładna okładka, zapowiedź
porywającej sagi rodzinnej rozgrywającej się na przestrzeni 100 lat oraz
historie trzech kobiet z trzech pokoleń – to wystarczyło, żebym miała pewność,
że muszę przeczytać tę książkę.
W praktyce wyszło jednak jak
zawsze i szumne zapowiedzi przyniosły lekkie rozczarowanie. Wierzę, że Agata
Mańczyk jest świetną autorką. W końcu pisze z sukcesami nie od dziś, a jej
książki dla dzieci i młodzieży cieszą się dużym powodzeniem. Jednak tym razem
coś poszło nie tak…
To, co miało być porywającą sagą
rodzinną, okazało się smutną historią bardzo nieszczęśliwych i zgorzkniałych
kobiet. A pojawiające się elementy magiczne zostały potraktowane tak pobieżnie,
że właściwie do końca nie mogłam rozgryźć, o co dokładnie chodzi. Czy
Huczmiranki są alchemiczkami, wróżkami, a może czarownicami? Tego się nie
dowiedziałam.
Wiadomo za to, że są kobiecym
rodem, który posiada silną moc zapachu. Nie są ludźmi, żyją około 160 lat, a
ich głównym celem jest przetrwanie i spłodzenie kolejnych silnych potomkiń. Ale
uwaga - mogą to zrobić jedynie z odpowiednimi mężczyznami, wyznaczonymi im
przez matki lub babki.
I tu dochodzimy do sedna sprawy.
Opisane historie trzech młodych Huczmiranek, rozgrywające się na różnych
płaszczyznach czasowych, łączy jedno. Wszystkie zakochują się w nieodpowiednich
kandydatach, co sprawia, że pragną wieść życie inne od swoich poprzedniczek.
Czy jednak bunt ma jakikolwiek sens, jeśli ich los jest z góry przesądzony?
Mimo moich usilnych starań, nie
udało mi się polubić żadnej bohaterki. Te młode naiwnie walczyły o przegraną
sprawę, a te starsze były po prostu wredne. Do tego stopnia, że aby „ocalić
ród”, dążyły do poronienia jednej z bohaterek, kiedy ta zaszła w ciążę z
nieodpowiednim mężczyzną, podczas gdy inną prawie wykluczyły z rodu za
małżeństwo z miłości i – o zgrozo – urodzenie syna.
Również opisywane moce bohaterek
nie były silną stroną powieści. Miałam wrażenie, że w elementach magicznych
zabrakło… magii. Umiejętności władania zapachami przez Huczmiranki zostały
sprowadzone do lakonicznych zdań, typu: „W powietrzu unosił się zapach
rozgrzanego tłuszczu i rumianku”; „Nad jej głową delikatnie wirował zapach konwalii
i czosnku”; „Poczułam zapachy mięty, melisy, rumianku i odrobiny miodu”…
Nie lubię pisać źle o autorach i
książkach, ale zakładając bloga obiecałam sobie, że zawsze będę szczera. Niestety,
w „Huczmirankach” nie znalazłam ani charakterystycznych postaci (a wręcz
kolejne kuzynki o podobnych imionach: Melisa, Milada, Marina, stale mi się
myliły), ani rozbudowanego opisu tła historycznego, ani ciekawych elementów z
zakresu fantastyki i magii. Co więc znalazłam? Na pewno dobry, oryginalny
pomysł na fabułę, który mam nadzieję, w kolejnych częściach zostanie bardziej
dopracowany.
Tytuł:
„Huczmiranki. Eukaliptus i werbena”
Autor: Agata
Mańczyk
Wydawnictwo:
Nasza Księgarnia
Data wydania: 7
października 2015
Ilość stron:
458
Moja ocena: 4/10
Ja już od jakiegoś czasu poszukuję dobrze napisanej sagi rodzinnej i niestety jeszcze nic dobrego nie znalazłam,co strasznie mnie smuci :-(
OdpowiedzUsuńPolecam Ci gorąco "Cukiernię pod Amorem" Małgorzaty Gutowskiej-Adamczyk, "Stulecie Winnych" Ałbeny Grabowskiej i "Pokolenia" Katarzyny Drogiej. Czytałaś? :-)
UsuńJuż zapisałam sobie te tytuły,dzięki:-)
UsuńBogu dzięki, że napisałaś o tej książce. Strasznie się na nią napaliłam, głównie przez okładkę a tu taki klops. Przykro mi, że się rozczarowałaś.
OdpowiedzUsuńNie chcę zrażać, bo może akurat Tobie przypadnie do gustu? :-) Mnie zabrakło tu niestety wielu rzeczy, o których wspominam w recenzji...
UsuńUch, znam twórczość autorki (młodzieżową, dodajmy) i myślałam, że szykuje się dobra lektura. Z żalem serca, ale odpuszczę.
OdpowiedzUsuńDoceniam Twoją szczerość, bo dzięki temu wiem, czego mogę się spodziewać po powyższej książce.
OdpowiedzUsuńSama okładka aż prosi by przeczytać tą książkę. Całe szczęście, dzięki Twojej recenzji nie zmarnuję pieniędzy i może lepiej je spożytkuję :D
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, Martyna
http://myfantasticbooksworld.blogspot.com/
Sięgając po tę książkę sama nie wiedziałam czego się spodziewać. Ale tak jak pisałam Ci wcześniej, byłam zaskoczona. Nie liczyłam że będzie to w jakimś stopniu książka o magii. Może i nie jest wybitna, bo w wielu kwestiach muszę się z Tobą zgodzić, zwłaszcza jeśli chodzi o opisy zapachów. Fakt, autorka mogła rozbudować to trochę bardziej. Bohaterki też nie specjalnie wzbudziły moją sympatię, ale byłam zaintrygowana ich losami i naprawdę podobało mi się to, że akcja toczyła się w różnych okresach. Podobał mi się również podział na trzy rody, choć trzeba przyznać że niejednokrotnie gubiłam się w tej dość pokaźniej ilości postaci. Na szczęście na samym końcu były drzewa genealogiczne, z których niejednokrotnie korzystałam ;). Jak dla mnie jest to całkiem udana książka i uważam że warto ją przeczytać. Na pewno znajdzie wielu zwolenników, bo potencjał jest. Może w kolejnym tomie autorka rozwinie skrzydła ;). Trochę poplątana ta książka, ale ja czuję się zaintrygowana i na pewno sięgnę po kolejną książkę autorki. A muszę zaznaczyć że "Huczmiranki" to moja pierwsza książka Agaty Mańczyk po którą sięgnęłam. Na szczęście w moim przypadku, było to w miarę udane spotkanie. Szkoda że Ty się zawiodłaś. Ale przecież nie każdemu musi podobać się to samo ;).
OdpowiedzUsuńPodobają mi się również Twoje zdjęcia. Zwłaszcza to drugie. Idealnie komponuje się z książką i w pewnym sensie oddaje jej klimat ;).
Ależ się rozpisałam...
Tak, jak napisałam na Facebooku... Wielka szkoda, bo okładka przepiękna. Trochę zatęskniłam za sagami rodzinnymi, może na święta sprawię sobie Dziedzictwo Katherine Webb ;)
OdpowiedzUsuńWielka szkoda. Mnie kusiła właśnie magia i to było głównym powodem, jaki przyciągnął mnie do tej książki. Lubię rodzinne sagi dziejące się na przestrzeni lat, ale takie które mają sens, a nie sa tworzone samedla siebie. Chyba podaruję sobie czytanie "Huczmiranek".
OdpowiedzUsuńJakoś nie umiem się przekonać do sag rodzinnych. Próbowałam czytać "Cukiernię pod Amorem" 1 tom, ale po kilku rozdziałach pogubiłam się w postaciach. Tyle imion do zapamiętania było, że sama akcja książki schodziła w moim umyśle na dalszy plan. A historia zaczynała się ciekawie.
OdpowiedzUsuńOstatnio za to przekonałam się do kryminałów i bardzo mnie wciągnęły? Może znasz jakieś sagi kryminalne, które możesz mi polecić? :)
Szkoda, że zabrakło magii ... :(
OdpowiedzUsuńo nie, nie. Na pewno po nią nie sięgnę.
OdpowiedzUsuńSzkoda, że książka jest taka słaba i ta pobieżność w ukazaniu pewnych wątków.Mogłabym się rozczarować...
OdpowiedzUsuńNie słyszałam o tej powieści, ale nie wzbudziła mojego zainteresowania. Twoja recenzja zresztą też utwierdziła mnie w przekonaniu, że to nie jest książka dla mnie. Szkoda, że nie zawsze trafiamy na fajne książki, o których aż chce się pisać.
OdpowiedzUsuńNo jeśli o zgorzkniałych kobietach to nieeeeeeeeeeeee;) Nie lubię takich osób, ale rzeczywiście okładka bardzo zachęcająca:) Pozdrawiam:)
OdpowiedzUsuńNie, tym razem nie przeczytam. Jakoś specjalnie nie przepadam za sagami rodzinnymi. A może jeszcze nie trafiłam na dobrą sagę ? ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
A ja tak bardzo chciałam przeczytać...
OdpowiedzUsuńMyślę, że i tak i tak to zrobię... ale dziękuję za taką recenzję :)
Nie będę oczekiwała niewiadomo czego :/
Dosłownie wczoraj przyglądałam się tej okładce, niestety nie miałam czasu na zerknięcie o czym jest powieść ani zajrzeć do środka. Bardzo się ucieszyłam na twoją recenzję i już wiem, że mimo intrygującej okładki niestety nie sięgnę po tą książkę. ;)
OdpowiedzUsuńPomysł na fabułę naprawdę fajny, ale szkoda, że wykonanie autorki zawiodło :P Pozdrawiam :) www.oczytane.blog.pl
OdpowiedzUsuńDziękuję za ostrzeżenie. Odpuszczę sobie tą książkę.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
Nie przeczytam, tym razem nie dla mnie. :P
OdpowiedzUsuńDobrze, że można przeczytać różne opinie danej książki, bo przynajmniej ma się jakieś większe rozeznanie ;) Dlatego póki co daruję sobie tę książkę ;)
OdpowiedzUsuńJa lubię sagi rodzinne ale nie lubię smutnych historii - nie wiem może to przychodząca zima nastaja mnie na bardziej wesołe książki.
OdpowiedzUsuńJa również nie lubię pisać źle o autorach i ich twórczości... domyślam się, że to ciężka praca, trzeba mieć też odwagę, aby wystawiać do publicznej oceny swoją twórczość, jednak tak jak piszesz zakładając bloga jesteśmy zobowiązane wobec innych czytelników napisać szczerą i subiektywną ocenę... to czasem bardzo trudne. Książka, o której piszesz zupełnie nie wpisuje się w mój gust czytelniczy i tylko dlatego po nią nie sięgnę, ale szata graficzna bardzo przyciąga uwagę, do tego Twoje magiczne zdjęcia już na fb wpadły w moje oko, są wyjątkowo udane, gratuluję :) Gdzieś zniknęłaś w ostatnim czasie, zaczynam się martwić... pozdrawiam cieplutko i życzę wspaniałego wypoczynku... jutro można troszkę więcej poczytać :) Ściskam mocno moja Droga :)
OdpowiedzUsuńKurcze, okładka jest tak piękna, że podświadomie spodziewałam się dobrej lektury. Szkoda, że nie jest taką, na jaką się zapowiadała. Miałam plan po nią sięgnąć i nawet pokusić się o własny egzemplarz, ale na razie rezygnuję.
OdpowiedzUsuńwww.apteka-literacka.blogspot.com
A ja przeczytam. Mimo, że według ciebie powieść jest taka zła, to ciągle mam jakąś nadzieję, że mi może przypadnie do gustu :) Zwłaszcza, że bardzo mnie ciekawi sam pomysł na fabułę.
OdpowiedzUsuń