Miło jest się czasami pozytywnie
rozczarować. Mimo że nie znałam wcześniej twórczości Anny Karpińskiej,
a do tego okładka i opis nie do końca do mnie przemawiały, to „Rozważna czy romantyczna?” okazała się naprawdę dobrą
powieścią obyczajową. W sam raz na długie jesienne wieczory, gdy za oknem zimno
i nie chce się wychodzić spod ciepłego koca. :-)
Akcja powieści rozpoczyna się dwa dni
przed świętami Bożego Narodzenia. Natalia, podekscytowana randką z ukochanym
Brunonem, zastanawia się nad wyborem sukienki. Czerwona czy czarna? Romantyczna
czy klasyczna? – to pierwsze nawiązanie do tytułu książki. Rozmyślania przed
lustrem przerywa wiadomość od Andrzeja, byłego męża Natalii, który niespodziewanie
zamierza ją odwiedzić.
Z opisu na okładce wiemy, że wkrótce potem dochodzi w okolicy do śmiertelnego wypadku. Tylko
kto zginął? Bruno czy Andrzej? Autorka zamiast dać jednoznaczną odpowiedź,
przenosi nas w czasie dwa lata wstecz, kiedy główna bohaterka znalazła się na życiowym
zakręcie. Bez pracy, perspektyw, w nieplanowanej ciąży, zaczęła układać sobie
życie na gruzach dotychczasowego, przy okazji wikłając się w skomplikowane
relacje z dwoma wspomnianymi mężczyznami…
Mocną stroną tej książki są drugoplanowi
bohaterowie, którzy w ciężkim okresie życia pomagają Natalii. Autorka unika
stereotypów w postaci przyjaciela geja lub szalonej koleżanki. Za to kreuje prawdziwsze charaktery silnych kobiet: realistki Anki, nadopiekuńczej
Nadii i pomocnej Marii. Dzięki nim Natalia (plus za pogubioną, ale mało
irytującą główną bohaterkę) uwierzy, że zawsze da się zacząć od nowa.
Nietypowym zabiegiem jest wplecenie
w historię motywu poprzedniej książki Anny Karpińskiej pt. „Chorwacka przystań”.
Natalia znajduje ją w formie rękopisu w szufladzie zmarłej mamy i postanawia
wydać. A to otwiera przed nią nowe perspektywy, z czasem prowadząc nawet do Dubrownika, którego piękną panoramę ze
wzgórza Srd mam wciąż przed oczami. Mam do tego miejsca szczególny sentyment,
dlatego z przyjemnością chłonęłam malownicze opisy tamtejszej uroczej starówki.
Książka jest w ogóle bardzo zgrabnie
napisana. W miarę zagłębiania się w treść miałam jednak wrażenie, że jest
trochę „przegadana”. Zamiast 480 stron, wolałabym przeczytać 380 i odłożyć ją z
uczuciem niedosytu. Niestety, pod koniec zamiast ekscytacji odczuwałam już lekkie
znużenie. Odbieram to jako minus, ale drobny, do wybaczenia. :-) Na pewno nie
przesłania mi to całej ciekawej treści. A jest ona na tyle sympatyczna, że chciałabym
przeczytać też kolejne książki Anny Karpińskiej.
Ulubiony cytat:
„Na harmonię dnia codziennego metodą jest
wyłącznie szczerość”.
Tytuł:
„Rozważna czy romantyczna?”
Autor: Anna Karpińska
Wydawnictwo: Prószyński
i S-ka
Data wydania: 12
listopada
2015
Ilość stron: 480
Moja ocena: 7,5/10
Nie przepadam za "przegadanymi" książkami. Mam wrażenie, że czasem ludzie piszą tylko po to by było więcej stron.
OdpowiedzUsuńMimo całej mojej sympatii do tej książki, nie da się ukryć, że jest "przegadana". Gdyby ją skrócić o 100 stron i wyciąć niektóre wątki, od razu byłoby lepiej. Po powieści "Po prostu bądź" Magdaleny Witkiewicz miałam wielki niedosyt, że skończyła się zbyt szybko, ale suma sumarum to dużo lepsze niż znużenie fabułą.
UsuńPo obyczajówki sięgam rzadko, ale czasem lubię je jednak wpleść w lektury. Przyznaję, że przemówiła do mnie z Twojej recenzji "Chorwacka przystań" z piękną panoramą Dubrovnika :)
OdpowiedzUsuńJa lubię nieco inny rodzaj książek, ale obyczajowe też czasem czytam, gdy czuję potrzebę większego relaksu. Twoja recenzja może mnie nie zachęca do czytania "Rozważnej czy romantycznej", ale zdjęcie jest smakowite;-) P.S. Nominowałam Cię w pewnej zabawie, weź udział, jeśli chcesz;-)
OdpowiedzUsuńDziękuję za nominację. :-) Zaraz zajrzę do Ciebie, o co chodzi. :-)
UsuńMoże kiedyś przeczytam, póki co nie ląduje na mojej liście must have :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Tym razem ja się trochę pozachwycam Twoim zdjęciem! Podoba mi się pomysł i wykonanie! Co do książki to na razie nie mam jej w planach. Być może w Nowym Roku wpisze ją na swoją listę chciejek ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie ;)
Cieszę się, że spodobał Ci się pomysł i wykonanie. :-) Uwielbiam Twoje zdjęcia, więc jest to dla mnie duży komplement. :-)
UsuńSłyszałam o tej książce już kilkakrotnie - jakoś nigdy szczególnie mnie do siebie nie przyciągała. Twoja recenzja ukazuje ją w całkiem dobry świetle, ale nadal myślę sobie, że ten tytuł to nie jest mój "must have". :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
A.
http://chaosmysli.blogspot.com
Fabuła mnie nie zaciekawiła, co tymczasowo uważam za plus, a raczej mój portfel tak uważa:)
OdpowiedzUsuńZawsze jakiś plus. :-)
UsuńMuszę przyznać, że mnie zaciekawiłaś :) Szczególnie tym, że autorka nie pisze jednoznacznie kto zginął, a taki zabieg może sprawić, że książka będzie jeszcze ciekawsza :)
OdpowiedzUsuńTo akurat było bardzo mocną stroną książki, bo cały czas zastanawiałam się nad rozwiązaniem zagadki. Jednak tak jak pisałam wcześniej, powieść zyskałaby bardzo dużo, gdyby była krótsza. :-)
UsuńOkładka książki gdzieś mi już mignęła ale nawet nie zdawałam sobie sprawy, że to taka tematyka - myślałam, że to kolejne romansidło;) Ale zabieg literacki ciekawy, chyba sprawdzę na własnej skórze czy książka mi się spodoba;)
OdpowiedzUsuńNie polecam, nie odradzam. Warto samemu się przekonać. :-)
UsuńJuż kilka książek tej Pani czeka na mojej wirtualnej półeczce ale jakoś tak nie jest mi z nią po drodze ;)
OdpowiedzUsuńCzasem tak była, ale generalnie autorka zaskoczyła mnie pozytywnie. Pomimo kilku niuansów, jej styl pisania jest bardzo przyjemny. :-)
UsuńKsiążkę już mam na swojej półce "do przeczytania" i mam nadzieję, że niedługo uda mi się po nią sięgnąć:)
OdpowiedzUsuńwww.ksiazkoholiczka94.blogspot.com
Widziałam ją w księgarni, ale nie wiem czy znajdę na nią czas :) co do przegadanych książek, to Bonda moim zdaniem też za bardzo się rozpisuje.
OdpowiedzUsuńBardzo pomysłowe i piękne zdjęcie :)
Ooo, zdziwiłaś mnie. Przyjaciółka opowiadała mi, że "Pochłaniacz" Bondy jest genialny...
UsuńPS. Fajnie, że podoba Ci się zdjęcie. :-) Dziękuję. :-)
Ja chyba spasuję, to nie mój ulubiony gatunek :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i zapraszam do mnie :*
http://klaudiaczytarecenzuje.blogspot.com/
Nie znam autorki, w dodatku kompletnie nic o niej ani o książce nie słyszałam. Może dlatego, że rzadko sięgam po tego typu literaturę, ale czasem, jak każda kobieta mam ochotę na coś odrobinę wzruszającego, słodkiego :) I może właśnie, gdy nadejdzie mnie ta "ochota", sięgnę po tę książkę, czemu nie :D
OdpowiedzUsuńPs Zdjęcie obrazujące post jest genialne! <3
Pozdrawiam serdecznie,
Mona Te [Blog]
To typowo "babska" lektura, więc jeśli będziesz miała ochotę na czytadło w takich klimatach, polecam. :-)
UsuńCzuję się zaciekawiona. Tylko nie wiem kiedy znajdę chwilę czasu. ;) Staram się zmniejszać moje stosy nieprzeczytanych książek co samo w sobie idzie dość opornie ;)
OdpowiedzUsuńSkąd ja to znam? Mój stos też się w ogóle nie zmniejsza. :-)
UsuńZ całą pewnością jestem rozważna, choć romantyzm można traktować na różne sposoby - nie tylko te związane z wzdychaniem do siebie, pisaniem wierszy i obrywaniem płatków róż z pytaniem "kocha czy nie kocha?" ;)
OdpowiedzUsuńPs nominowałam Cię do LBA :)
Zgadzam się. :-) I dziękuję za nominację. :-)
UsuńBardzo ładnie wykonane zdjęcie :) Ciekawy pomysł :)
OdpowiedzUsuńCo do książki to wydaje się być ciekawa. :)
Pozdrawiam.
Dziękuję Ada. :-)
UsuńO autorce często myślę od momentu przeczytania jej poprzedniej powieści "Sakrament niedoskonały", która zrobiła na mnie spore wrażenie. Być może następne spotkanie odbędzie się za sprawą "Rozważnej...", być może będzie to inna książka. Trochę mnie jednak martwi to powieściowe przegadanie, choć może ja odebrałabym to inaczej :)
OdpowiedzUsuńOgólnie po "Rozważnej czy romantycznej" mam ochotę zapoznać się szerzej z twórczością autorki, więc zapewne przeczytam też "Sakrament niedoskonały". Cóż, "Rozważna..." jest trochę przegadana, bo 480 stron jak na tak lekką powieść, to jednak dla mnie za dużo. Ciekawa jestem, jak Ty byś oceniła tę książkę. :-)
UsuńLubię takie zgrabnie napisane powieści obyczajowe, w których nic mi nie zgrzyta (czy to dialogi, czy przesłodzona fabuła), więc jak będę miała okazję to spojrzę na ten tytuł przychylnym okiem ;) I fakt - miło, gdy książka co do której nie mieliśmy dużych oczekiwać jednak pozytywnie nas zaskakuje :)
OdpowiedzUsuńTak, to zawsze miłe zaskoczenie. :-)
UsuńWidzę, że dostrzegłaś niedoskonałości i książka nie jest idealna, jednak jeśli wpadnie w moje łapki chętnie ją przeczytam :)) Zaintrygowałaś mnie swoją recenzją, nie znam twórczości tej autorki, tym bardziej tytułu, który przytaczasz w swojej recenzji, ale obie książki wskakują na moją listę :)) Mam nadzieję, że uda mi się je przeczytać :)
OdpowiedzUsuńPS.Zdjęcie genialne, świetny pomysł i wykonanie, jestem zauroczona :) Cieszę się, że ostatecznie wybrałaś właśnie tę fotografię... teraz widzę ją w całości, jest idealna, na fb była ucięta, dlatego sugerowałam zamieszczenie dwóch zdjęć ;)) Dobrej nocy Asiu :*