Gdybym miała jakikolwiek wpływ na
ostateczny kształt tej książki (była np. jej redaktorem, wydawcą, korektorem
lub może przyjaciółką pisarki), gorąco sugerowałabym Natalii Rogińskiej
usunięcie pierwszego rozdziału. Lub chociażby umieszczenie go na końcu powieści.
Powód? Wyjątkowo antypatyczny
bohater, który jest lekarzem ginekologiem spod ciemnej gwiazdy, a przede
wszystkim - jak określa go jedna z bohaterek - „seksistowskim burakiem”.
Ireneusz (o wiele mówiącym nazwisku Skrobak) irytował mnie od początku, kiedy
tylko podzielił się swoim pierwszym niewybrednym komentarzem na temat pacjentek.
Potem było niestety tylko gorzej, gdy wyjątkowo sugestywnie i szczegółowo opisywał
ich wizyty, wyobrażając sobie przy tym różne rzeczy. Brr…
I kiedy byłam prawie pewna, że
nie dotrwam nawet do 20 strony, by nie rzucić z irytacji czytnikiem w kąt, nastąpiła
drastyczna zmiana. Kolejny rozdział opisywał już nowych, dużo
sympatyczniejszych bohaterów i odsłonił bardziej przystępny styl pisania
autorki. Miałam przez to wrażenie, jakbym nagle zaczęła czytać inną, o niebo
lepszą książkę.
„Pokalane poczęcia” podzielone są
na rozdziały-opowiadania opisujące sytuacje życiowe pacjentek doktora Skrobaka.
Greta rozpaczliwie chce doczekać się potomka, ale jej partner prawdopodobnie
jest bezpłodny; Agata ma problemy genetyczne; Adriana jest kobietą sukcesu,
która nie ma czasu na ciążę, więc planuje wynająć surogatkę; Beata musi
pogodzić się ze zdradą męża oraz nieślubnym dzieckiem; z kolei Michalina chce
usidlić swojego chłopaka i „niechcący” zapomina o tabletkach. Na moje szczęście
sam doktor Ireneusz pojawia się po raz kolejny dopiero na kilku ostatnich
stronach. :-)
Sięgnęłam po tę książkę głównie z
sentymentu do serii „Kobiety to czytają!”. Niestety, mimo że książka generalnie
(poza tym pierwszym rozdziałem) jest całkiem nieźle napisana, to po około dwóch
tygodniach od jej przeczytania z przykrością muszę stwierdzić, że… nie
pamiętałam prawie żadnej bohaterki. Musiałam na nowo wertować czytnik, by
przypomnieć sobie poszczególne opowiadania.
To dlatego, że do żadnej z postaci
się nie przywiązałam. Ich historie też mnie szczególnie nie poruszyły. Choć
temat bezpłodności i walki o dziecko za wszelką cenę wpisuje się w modny
ostatnio nurt literacki (zaraz obok depresji i chorób nowotworowych), to tym
razem czegoś mi zabrakło. Czegoś, co skłania do refleksji i wniosków. Może
jakiegoś ukrytego morału lub zgrabnego podsumowania? Nie odradzam jednak
czytania „Pokalanych poczęć”, bo mimo kilku wad, nie jest to zła lektura. Mam
po prostu do niej bardzo mieszane uczucia. Zresztą, w myśl zasady, że o gustach
się nie dyskutuje, istnieje szansa, że akurat odnajdziecie w niej coś dla
siebie.
Tytuł: „Pokalane
poczęcia”
Autor: Natalia
Rogińska
Wydawnictwo: Prószyński
i S-ka
Data wydania: 22
marca 2016
Ilość stron: 304
Moja ocena: 6/10
Szkoda, że lektura jest taka przeciętna. A przecież to taka fajna seria.
OdpowiedzUsuńCzytałam różne opinie o tej książce, pewnie kiedyś przeczytam, by wyrobić swoje zdanie.
OdpowiedzUsuńWiem, że czasem nazwiska używane są po to, by podkreślić cechę bodhatera. Ale tu poszło grubo...
OdpowiedzUsuńNie przekonuje mnie ta książka, dlatego wybiorę inną pozycję traktującą o problemie bezpłodności i rozpaczliwych starań o dziecko. Nie chciałabym czytać o tak obrzydliwym bohaterze jak lekarz z pierwszego rozdziału, a poza tym wydaje mi się,że bohaterek i ich historii jest zbyt dużo, żeby mogły zapaść w pamięć.
OdpowiedzUsuńOjej, jakie piękne zdjęcie :) Od razu przyciąga uwagę!
OdpowiedzUsuńCo do samej książki, to jak najbardziej trafia w me gusta, więc z chęcią przeczytałabym ją :)
Pozdrowienia!
Nie skusiłam się i jak widać dobrze :) Fajnie zaczełaś tę recenzję, zastanawiałam się, czy przypadkiem nie zabrakło jakiegoś wstępu :)
OdpowiedzUsuńA Jedyną masz w planie? A może już czytasz?
Myślę, że przeczytam z ciekawości i sama się przekonam jakie na mnie wrażenie wywrze powieść. Czasami gdy w jednej powieści jest kilka historii, trudno się połapać o co chodzi. Nagromadzenie bohaterów przyczynia się do tego, że zapominamy ich imiona. Skoro książka należy do serii KOBIETY TO CZYTAJĄ to na pewno będą ją czytać ;-)
OdpowiedzUsuńChyba się nie zdecyduję. Podejrzewam, że pierwszy rozdział też by mnie zdenerwował, więc nie będę się na siłę rozglądała za książką ;)
OdpowiedzUsuńPo Twoim opisie nieszczególnie mam chęć sięgnięcia po tą lekturę.
OdpowiedzUsuńChciałam przeczytać tę książkę... jednak w końcu się nie skusiłam widzę, że nie mam czego żałować specjalnie. Ostatnio brak mi czasu na czytanie, a przeciętne książki tylko denerwują.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Justyna z książko, miłości moja
Rzeczywiście, ten pierwszy rozdział był trochę oderwany od całości, ale dla mnie nie było to dużym problemem :) Szczególnie za to podobał mi się pomysł oparcia książki na kilku historiach. Szkoda, że Ty masz takie mieszane uczucia.
OdpowiedzUsuńMyślę, że i ja nie poczułabym sympatii do pana Skrobaka. W najbliższym czasie nie planuję jednak spotkać go na swojej drodze czytelniczej. Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńTrochę mnie zawiodłaś bo miałam na nią dużą ochotę i książka czeka już na mojej półce! Cóż mam nadzieję, że bardziej mi się spodoba, podobnie jak było w przypadku :"Od urodzenia" ;)
OdpowiedzUsuńRaczej zrezygnuję z tej książki, mam ciekawsze na swoim stosiku :)
OdpowiedzUsuńCzyli na spokojnie można ją pominąć ...
OdpowiedzUsuńBardzo lubię klub "Kobiety to czytają", choć nie wszystkie autorki mi pasują (ooo, np. taka Lisa Scottoline - zupełnie mi nie podchodzi :/ ). Zwykle nie czytam też książek polskich autorek, ale przyznam, że na "Pokalane poczęcie" mam ochotę - i to nawet mimo Twoich obiekcji ;)
OdpowiedzUsuńPS. Zapraszam do siebie, właśnie ruszył konkurs, w którym można wygrać "Dwór cierni i róż" ;)
Pozdrawiam,
Paulina z naksiazki.blogspot.com
Z jednej strony lubię książki poruszające ważne problemy i pod tym względem ta pozycja spełniłaby moje oczekiwania, ale z drugiej nie zachęcają mnie bohaterki, o których tak szybko się zapomina. Na razie na pewno się wstrzymam, ale kto wie czy kiedyś nie zaryzykuję :)
OdpowiedzUsuńMam na czytniku a i temat bardzo mnie zainteresował. Podejrzewam że ten doktor zirytował by mnie również i to bardzo, ale podejrzewam że niektórzy nie mieli by do niego obiekcji.
OdpowiedzUsuńChciałam spróbować. Może kiedyś :)
OdpowiedzUsuńZ książkami przy kawie
Ty do mnie mówisz o pięknych zdjeciach? Ty chyba sobie żartujesz! Tu dopiero jest co oglądać! <3
OdpowiedzUsuń