To była jedna z tych książek,
które irytowały mnie na początku, a potem wciągnęły bez końca. Właściwie do 150
strony, miałam wielką ochotę odłożyć ją na półkę i już nigdy do niej nie
wracać…
Powodem był bardzo specyficzny styl
pisania Jandy Nelson. „Oddam ci słońce” podzielona jest na rozdziały, w których
wypowiadają się nastoletni bliźniacy: Noah i Jude. Noah jest uzdolnionym
malarzem-outsiderem, który „widzi świat obrazami”. Zatem jego partie narracyjne
są pełne ekspresyjnych i kwiecistych porównań. Jeśli widzi ojca wchodzącego do
kuchni, porównuje go do całych Stanów Zjednoczonych i Posejdona. A kiedy zauważa
zdenerwowaną siostrę, wyobraża sobie, że jej włosy wiją się jak żmije po całym
pomieszczeniu. Do tego każde swoje przemyślenie kończy tytułem obrazu, który namalowałby
oddając daną scenę.
Przyznam, że wybujała wyobraźnia
Noaha i jego wyszukane metafory, skutecznie mnie irytowały. Plastyczne
porównania zamiast lepiej oddawać psychikę nastolatka, w moim odczuciu raczej odbierały cały autentyzm historii. Podobnie było z
rozdziałami poświęconymi Jude, która dla odmiany przejawiała talent rzeźbiarski.
Ona z kolei widziała i rozmawiała ze swoją zmarłą babcią, fruwającą obok niej
nad ziemią (!). Do tego nosiła cebulę w bluzie i wierzyła, że otrzymane od
mężczyzny pomarańcze są w stanie zwielokrotnić miłość.
Brzmi to wszystko irracjonalnie?
Właśnie dlatego nie mogłam się „wgryźć” w opowieść o bliźniakach, w której
generalnie chodzi o to, że na skutek śmierci ich matki, dochodzi do wielu rodzinnych
niedopowiedzeń. To głównie przez niejasne relacje ze zmarłą, rodzeństwo traci
do siebie zaufanie i znacznie się od siebie oddala.
Dopiero około wspomnianej 150 strony,
kiedy Jude trafia do pracowni znanego rzeźbiarza, elementy wcześniejszego
chaosu narracyjnego zaczynają się łączyć, a cała historia nabiera sensu. Interesującym zabiegiem jest to, że akcja dzieje się na kilku płaszczyznach
czasowych: przed śmiercią matki (kiedy rodzeństwo ma po 13 lat), kilka miesięcy
po jej wypadku oraz trzy lata później. Dzięki temu powoli odsłaniają się kolejne
elementy układanki, której w końcu zaczęłam być bardzo ciekawa.
Ostatecznie książka zaintrygowała
mnie na tyle, że zarwałam dla niej pół nocy. Czy to jednak wystarczy, aby uznać
ją za wybitną? Moim zdaniem jest dobra, bardzo oryginalna, ale raczej nie na
miarę powszechnych zachwytów, z jakimi spotkałam się przed jej przeczytaniem. Zbyt
dużo metafor i porównań połączonych z irracjonalnymi lub paranormalnymi scenami
sprawiło, że nie do końca trafiła w moje gusta. Na pewno jest to książka
wyjątkowa (lub specyficzna – jak kto woli). W moim odczuciu jednak to drugie
określenie jest dużo bardziej trafne.
Tytuł: „Oddam ci słońce”
Autor: Jandy Nelson
Wydawnictwo: Moondrive/Otwarte
Data wydania: 12 sierpnia 2015
Ilość stron: 372
Moja ocena: 6/10
Książkę koniecznie muszę przeczytać!! :)
OdpowiedzUsuńJak na razie czytałam same peany na temat tej powieści, więc miło przeczytać trochę bardziej stonowaną recenzję :) Nie czuję, żeby była to książka dla mnie, ale kto wie...?
OdpowiedzUsuńPozdrawiam! :)
Warto samemu się przekonać. :-)
UsuńTa książka jest taka popularna w blogosferze i opinie są tak zróżnicowane, że już mam mały mętlik w głowie i nie wiem, czy brać się za nią czy też nie :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :*
ksiazki-mitchelii.blogspot.com
Spróbuj, może akurat wywrze na Tobie większe wrażenie niż na mnie. :-)
UsuńSkoro poświęciłaś dla niej swój sen, musi być naprawdę dobra. Mam ją w planach.
OdpowiedzUsuńJest dobra, ale dopiero od połowy. :-)
UsuńJa mimo wszystko planuję ją przeczytać.
OdpowiedzUsuńKsiążkę mam u siebie na półce i czeka tylko na to, aż będę miała chwilę czasu. Po twojej recenzji jestem bardzo ciekawa jak ja ją odbiorę. :)
OdpowiedzUsuńNiedługo zamierzam poszerzyć swoją biblioteczkę o tą pozycję.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
Między Stronami
To książka którą chyba wszyscy ostatnio czytają :) po zapoznaniu się z kilkoma recenzjami i czuję że i ja muszę ją w końcu przeczytać :)
OdpowiedzUsuńJuż zaczęłam ją czytać, ale musiała przerwać na rzecz innych pozycji. W tym tygodniu, mam nadzieję, uda mi się do niej wrócić :)
OdpowiedzUsuńJestem jej szalenie ciekawa, nawet dzisiaj zastanawiałam się nad kupnem, ale trochę mnie zmartwiłaś tą ekspresyjną i kwiecistą narracją i teraz jestem w kropce, myślę, że mnie również mogłoby to trochę zmęczyć.
OdpowiedzUsuńNie wiem, czy jeszcze jest to aktualne, ale możesz się ewentualnie zgłosić do akcji "Tour de Pologne" z "Oddam ci słońce". :-) Szczegóły tutaj: http://find-the-soul.blogspot.com/2015/08/ksiazkowe-tour-de-pologne-zgoszenia.html
UsuńSzkoda, że nie spodobała Ci się tak, jak mi. Mnie bardzo zachwyciła, a właśnie styl pisania tej pisarki... no dla mnie cud, miód i orzeszki. Dawno mi się nie podobało, jak ktoś pisze. Sama historia też niezwykle mi się podobała, pokochałam i momentami znienawidziłam i Jude i Noaha. Fajnie, że pomimo tego, że niezbyt Ci się podobała, potrafisz dostrzec w niej zalety. No, ale cóż, każdy ma inne gusta.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :) Przy gorącej herbacie
Właśnie wydaje mi się, że my mamy podobne gusta. :-) Ale co do "Oddam ci słońce" rzeczywiście nasze opinie i w ogóle opinie na blogach są sprzeczne. Nastawiałam się chyba jednak na bardziej "normalny" sposób pisania. Zbyt artystyczno-metaforyczne opisy rzeczywistości trochę mnie początkowo przytłoczyły.
UsuńJedni polecają, wychwalają pod niebiosa, a ja coś czuję, że bym miała podobne wrażenia jak ty ;)
OdpowiedzUsuńzaciekawiła mnie:)
OdpowiedzUsuńPS Również obserwuję :))
UsuńDziękuję. :-))
Usuńnosi cebulę w bluzie? to chyba wielu pomarańczy nie dostanie :) nie przeczytam. za dużo jej wszędzie i te porównania z pewnością by mnie irytowały.
OdpowiedzUsuńCzasami nie rozumiem fenomenu niektórych książek. Są momenty szału na jeden tytuł i ja zazwyczaj się na to łapię, ale potem najczęściej żałuję... Do "Oddam ci słońce" mam bardzo ambiwalentne odczucia.
UsuńObawiam się tych pierwszych 150 stron, ale myślę że i tak przeczytam.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
blog--ksiazkoholiczki.blogspot.com
Nosiła cebulę w bluzie? No cóż... To może być ciekawe ;).
OdpowiedzUsuńWłaśnie dziś ją kupiłam i teraz mam pewne obawy co do lektury, ale skoro piszesz że po tej 150 stronie się rozkręca i nabiera sensu, to może nie będzie tak źle. Czytałam większość pochlebnych opinii na temat tej książki, dlatego się skusiłam i ją zamówiłam. Fabuła jest dość oryginalna, więc mam nadzieję że się nie zawiodę. A skoro zerwałaś dla niej pół nocy, to znaczy że ma w sobie to coś ;). Może i nie jest wybitna, ale ważne że ma potencjał.
Nie spełniła moich wielkich oczekiwań, ale też nie była do końca zła. Przez pierwsze 150 stron miałam naprawdę ochotę oddać ją na konkurs lub do biblioteki. Ostatecznie jednak cieszę się, że dotrwałam do końca i dzięki temu wyrobiłam sobie opinię o całości.
UsuńMnie jak już zapewne czytałaś książka całkowicie pochłonęła i urzekła :) Najważniejsze, że nie odłożyłaś jej na półkę, tylko cierpliwie czekałaś, aż coś Cię w niej zainteresuje ;)
OdpowiedzUsuńCiekawi mnie ten sposób pisania, chociaż muszę przyznać, że nie zawsze się w takim przepełnionym metaforami odnajduje. Cieszę się, że koniec końców Cię wciągnęła, bo o ile trudniej by było ze świadomością, że przez całą powieść musiałaś się męczyć :) Ten tytuł nie stanie się na pewno moim priorytetem, ale jak kiedyś będę miała okazję to może zajrzę. Ale w jakiś piątek lub sobotę, bo w tygodniu zarywać noc - to mogłoby być niebezpieczne :)
OdpowiedzUsuńWłaśnie ta specyficzna historia mnie interesuje, treść dosyć oryginalna jak widzę, na książkę mam wielką chęć :)
OdpowiedzUsuńJestem żywo zainteresowana!Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńChyba nie byłabym na tyle wytrwala, aby męczyć się z książką do 150 strony, tylko po to, żeby później fabuła mnie wciągnęła, ale nie zaoferowała nic zapierającego dech w piersiach. Dlatego raczej sobie daruje :)
OdpowiedzUsuńKsiążka prędzej czy później trafi i do mnie :) Nadmiar metafor może i mnie zmęczyć i wprowadzić do mojej głowy chaos, oczywiście lubię od czasu tak wymagające książki, liczyłam na coś zupełnie innego, ale podejmę to wyzwanie i zmierzę się z tą książką, powiem więcej mimo wszystko jestem jej ogromnie ciekawa :)) Zobaczymy, jakie wrażenie zrobi na mnie :) Mam nadzieję, że pochłonie mnie na tyle mocno, że i ja zarwę z nią noc ;)
OdpowiedzUsuńPS. Zdjęcia są magiczne i natychmiast przyciągnęły moją uwagę... <3 Francja musi być niesamowita, kolorowa i nasycona niespotykaną architekturą oraz niezwykłymi przedmiotami, mam nadzieję, że kiedyś uda mi się zwiedzić przynajmniej Paryż :) Chociaż nie przepadam za tak zatłoczonymi miastami, to jednak chciałabym się kiedyś przejść paryskimi ulicami <3 Pozdrawiam ciepło i życzę Ci przyjemnej środy :)
Bardzo dobrze to ujęłaś, bo ja też zaczynając czytać tę książkę, liczyłam na coś zupełnie innego. Dobrze, że "Oddam ci słońce" niedługo do Ciebie trafi, bo z chęcią przeczytam Twoją recenzję. :-) A co do zdjęć i samego Paryża - mogłabym napisać naprawdę długą "recenzję" o samym mieście. W jednym miejscu jest przepiękne i kolorowe, w innym ciemne, ponure i pełne graffiti. Jeszcze nigdy nie byłam w aż tak różnorodnym miejscu. :-) Odpisuję później, więc życzę przyjemnego czwartku. :-))
UsuńMam nadzieję, że mi się też uda przetrwać przez całość i nie rzucić książki w kąt. Do tej pory czytałam same pozytywne opinie. Historia jest dość specyficzna i intryguje mnie ;)
OdpowiedzUsuńHmm... Dość intrygująca fabuła. Być może, jak znajdę chwilę czasu (albo jak pisałaś - nocy ;)), sięgnę :)
OdpowiedzUsuńJude, jak dla mnie jest zbyt dziwna. Boję się, że mnie też może styl pisania autorki irytować.
OdpowiedzUsuńZdziwię Cię, ale Noah jest na początku jeszcze bardziej irytujący. :-)
UsuńJest taka możliwość, że bliźniaki mnie również by irytowały. Kwieciste porównania nie należą do moich ulubionych:) Nie jest to książka, którą chcę usilnie kupić, ale ogólnie przeczytałabym kiedyś tam:)
OdpowiedzUsuńNiestety, kwiecistych porównań jest w "Oddam ci słońce" pod dostatkiem. Mimo że mnie w drugiej połowie ta książka zainteresowała, to na pewno nie należy do lektur, które chętnie bym polecała. :-)
Usuń