Dotąd twórczość Nicholasa Sparksa kojarzyła mi się z jednym – z tym, że
filmy na podstawie jego powieści są dużo lepsze od samych książek. „We dwoje”
przywróciło mi jednak wiarę w tego pisarza. Wydaje się dojrzalsze i co ważne, w
końcu przełamuje utarte narracyjne schematy.
Już nie spotykamy się ze scenariuszem: poznali się, zakochali, napotkali
na problemy, a jedno z nich lub ktoś im bliski umiera (przepraszam za
spoilery). W „We dwoje” kolejność ta została zaburzona, ponieważ od początku
wiemy, że mamy do czynienia z rozpadem związku, nie jego początkiem. A opisowy, chwilami przegadany, styl Sparksa tylko służy wnikliwemu poznaniu bohaterów i
wczuciu się w ich sytuację.
Narratorem jest Russell, zapracowany trzydziestodwulatek, szczęśliwy mąż
oraz ojciec. Ma piękną żonę Vivian i tzw. idealne życie. Tak zwane, bo po
jakimś czasie, niejako pomiędzy wierszami, można domyślić się, że żona Russella
nie jest z nim szczęśliwa i że chce czegoś więcej niż piątkowe randki z mężem i
codzienne odwożenie córki na lekcje tańca.
Kiedy zmieniają się życiowe role małżonków (on zostaje w domu z dzieckiem,
ona zaczyna pracować), zmienia się też cały ich świat. Dostrzegają, jak bardzo
różnią się ich wyobrażenia na temat przyszłości, a w centrum konfliktu staje
ich sześcioletnia córka, London, o którą zaczynają walczyć.
Spodobało mi się, że autor nie stanął po żadnej ze stron. Pomimo tego, że
narratorem jest Russell, również Vivian ma tu swoje racje. Jasnym punktem
powieści jest też sympatyczna rodzina bohatera, a konkretnie jego siostra,
Marge. Jest szczera, bezpośrednia i nieco szalona, co stanowi idealną
przeciwwagę dla refleksyjnego – i nie ukrywajmy – trochę zniewieściałego, fajtłapowatego
brata.
Co jeszcze jest warte uwagi w „We dwoje”? To, co Sparks moim zdaniem potrafi
najlepiej, czyli sprawne poruszanie się pomiędzy przeszłością a
teraźniejszością. Uwielbiam to jego znane chociażby z „Pamiętnika” czy „Dla
ciebie wszystko” lawirowanie pomiędzy różnymi płaszczyznami czasowymi i
zderzanie młodzieńczych oczekiwań z dorosłymi rozczarowaniami. Chyba żaden pisarz
nie ukazuje tak pięknie istoty przemijania jak właśnie on.
Tytuł:
„We dwoje”
Autor:
Nicholas Sparks
Tłumaczenie:
Anna Dobrzańska
Wydawnictwo:
Albatros
Data
wydania: 27 września 2017
Liczba
stron: 540
Moja
ocena: 8/10
Bardzo lubię książki tego autora i mam zamiar przeczytać również tę książkę. ;)
OdpowiedzUsuńKocham twórczość autora. Nie mogę wyjść z podziwu, że mężczyzna, że mężczyzna pisze tak piękne i poruszające historie.:)
OdpowiedzUsuńBardzo lubię tego autora ale książki jeszcze nie czytałam :)
OdpowiedzUsuńBędę niebawem czytać. Książka już czeka na mojej półce.
OdpowiedzUsuńLubię jego twórczość, więc z chęcią poznam :)
OdpowiedzUsuńAż wstyd się przyznać, ale nie przeczytałam jeszcze żadnej ksiązki tego Autora...może to będzie dobry początek?!
OdpowiedzUsuńBardzo chcę ją przeczytać, bo uwielbiam twórczość autora! Mam już na półce, czeka na swoją kolej <3
OdpowiedzUsuńBardzo ładna historia, warta poznania.
OdpowiedzUsuńBrzmi cudownie, myślę, że niedługo przeczytam!
OdpowiedzUsuńSpark jest mistrzowski :) Uwielbiam jego książki ;)
OdpowiedzUsuńPrzeczytałam tą pozycję i pierwszy raz zawiodłam się na moim ulubieńcu.
OdpowiedzUsuńSerdecznie pozdrawiam.
www.nacpana-ksiazkami.blogspot.de
Nie czytałam jeszcze żadnej książki Sparksa, jednak wszystko ciągle przede mną :)
OdpowiedzUsuńNie czytałam jeszcze nic autorka, ale bardzo lubię filmy na podstawie jego powieści, więc muszę w końcu zacząć czytać. Słyszałam wiele dobrego na temat "We dwoje", jednak też to, że początek się dłuży, dlatego nie wiem czy to tę książkę przeczytam jako pierwszą.
OdpowiedzUsuńAch ten Sparks.. jednak potrafii zaskoczyć :D Czuję się przekonana do tej książki ;) Chwilowo pochłonęły mnie świąteczne pozycje, właśnie kończę "Psiego najlepszego" (polecam!) :D Do Sparksa wrócę pewnie w styczniu :D
OdpowiedzUsuńNawróciłam się niedawno na jego książki, może i po tę sięgnę :)
OdpowiedzUsuńChętnie przeczytam :-)
OdpowiedzUsuńJestem zawsze na tak, jeśli chodzi o Sparksa :)
OdpowiedzUsuń