sobota, 29 sierpnia 2015

Rozważna i romantyczna - Jane Austen


Czytając prozę Jane Austen zawsze przenoszę się w zupełnie inny świat. Świat dawnych czasów, gdzie kobiety były skromne, nosiły długie suknie, a na znak miłości dawały swoim wybrankom pukiel włosów. Gdzie mężczyźni byli eleganckimi gentlemanami, którzy zakochiwali się od pierwszego wejrzenia („czuli afekt”, jak to nazywa autorka). Gdzie wystarczyło dobrze wyjść za mąż, by osiągnąć pełnię szczęścia. Gdzie może wszystko było prostsze niż teraz...

Lubię te światy i bohaterów Austen. Co prawda dziś nie czyta się łatwo wiktoriańskich powieści ze względu na ich nieco archaiczny styl, ale myślę, że warto. Chociażby po to, by poznać światową klasykę, a przy okazji obyczaje, kulturę i sposób życia ludzi w XIX wieku. Różnice w porównaniu ze współczesnością są niebywałe. Jakbyśmy czytali o zupełnie innym gatunku ludzi.

„Rozważna i romantyczna” bardziej przypadła mi do gustu niż „Duma i uprzedzenie”. Zapewne dlatego, że bohaterki są tu mniej wyniosłe i pretensjonalne. Są stworzone na zasadzie kontrastu. Marianna jest tą z sióstr, która kieruje się sercem. Jeśli kocha, to do utraty tchu. A jeśli rozpacza, to płacząc przez kilka tygodni. I zawsze mówi, co aktualnie myśli, bez względu na konwenanse. Z kolei Eleonora jest bardziej stonowana. Postępuje myśląc najpierw o innych, a dopiero potem o sobie. Nie ulega gwałtownym porywom serca, za to kocha równie mocno, jak Marianna.   


Akcja powieści zaczyna się w momencie, gdy umiera ojciec Marianny i Eleonory. Ponieważ ich przyrodni brat nie wywiązuje się z przyrzeczenia danemu ojcu na łoży śmierci, że zapewni siostrom dostatnie życie, obie muszą przenieść się na wieś. Razem z matką oraz dużo młodszą siostrą Małgorzatą opuszczają więc ukochany dom i zamieszkują w oddalonej od niego posiadłości Barton.

Oczywiście, jak wszystkie powieści Austen, i ta jest o miłości. Dwie siostry wchodzą w dorosłe życie, poznają w nowym miejscu nowych przyjaciół i po raz pierwszy się zakochują. Są w związku z tym wystawiane na różne próby, które każda na swój sposób przechodzi i przeżywa. Jak odnajdą się w życiu? Czy znajdą prawdziwą miłość i szczęście? Tego dowiemy się dopiero na samym końcu.

Wciąż porównując „Rozważną i romantyczną” do „Dumy i uprzedzenia”, na minus wypada jedynie brak charakterystycznej postaci męskiej. Takiej jak słynny pan Darcy. Mężczyźni życia Marianny i Eleonory są raczej miałcy i pozostawieni gdzieś w tle (zwłaszcza nieśmiały Edward), ale mnie osobiście to nie przeszkadzało. Nie w każdej powieści mężczyzna musi grać pierwsze skrzypce, a za coś w końcu Jane Austen musiała dostać przydomek prekursorki feminizmu. :-)


Ciekawostki: 

1) Pierwsza wersja „Rozważnej i romantycznej” (zatytułowana „Elinor and Marianne”) została napisana, gdy Jasne Austen miała zaledwie 19 lat. Dopracowała ją w wieku 20 lat, ale ostatecznie powieść ukazała się dopiero w 1811 roku, kiedy Austen miała 36 lat.

2) Pisarka wydała „Rozważną i romantyczną” na własny koszt, pod pseudonimem „The Lady”.

Ulubione cytaty: 

„Człowiek, który nie wie, co robić ze swoim czasem, nie zdaje sobie sprawy, że zabiera czas innym”. 

„Szczęście nasze zawsze w pewnej mierze zależy od zbiegu okoliczności”.

Tytuł: „Rozważna i romantyczna”    
Autor: Jane Austen   
Wydawnictwo: Świat Książki  
Data wydania współczesnego: 19 listopada 2014  
Data wydania oryginału: 1811  
Ilość stron: 350 
Moja ocena: 8/10

środa, 26 sierpnia 2015

Razem będzie lepiej - Jojo Moyes


„Razem będzie lepiej” przeczytałam miesiąc temu w zaledwie jeden dzień, ale dotąd nie mogłam się zabrać za napisanie recenzji. Powód jest prosty: książka tak bardzo mi się spodobała, że do dziś nie potrafię tego ubrać w słowa. :-)

Wiadomo, że nie jest to dzieło na miarę Prousta, ale w gatunku obyczajówek wybija się bardzo tym nieuchwytnym „czymś”. Jest lekka, zabawna, chwytliwa, z optymistycznym przesłaniem. Czyta się ją fenomenalnie. Nie mogłam jeść ani pracować dopóki nie doczytałam ostatniej strony. Gdyby wszystkie książki były tak wciągające, nie robiłabym nic innego, tylko czytała.

Co tak wyróżnia prozę Moyes? Przede wszystkim nietuzinkowe postacie. Każda z nich jest inna, każda się czymś wyróżnia, a kiedy dochodzi do zderzenia całej czwórki (właściwie piątki licząc psa) w małej przestrzeni osobowego samochodu, dochodzi do przezabawnych sytuacji.


Główną bohaterką jest Jess, która mimo pracy na dwa etaty i braku perspektyw potrafi w każdej sytuacji znaleźć pozytywne strony (jak ja bym chciała mieć jej podejście do życia). Jess pracuje u karierowicza i gbura Eda, który dziwnym zbiegiem okoliczności wiezie ją, jej psa Normana oraz dwójkę jej dzieci (uzdolnioną matematycznie Tanzie i zamkniętego w sobie nastolatka Nicky'ego) na drugi koniec kraju.

Podczas podróży wiele się dzieje. Zatrucia pokarmowe, wypadki, a nawet bieganie nago za samochodem. Za to po powrocie nic już dla nikogo nie będzie takie samo. Nietypowym zabiegiem Moyes jest prowadzenie opowieści skupiając się w danym rozdziale na jednej osobie. Na przykład w rozdziale zatytułowanym „Jess” autorka opowiada o próbach Jess wiązania końca z końcem, natomiast w rozdziale „Ed” o opłakanych skutkach wyjawienia przez niego tajemnicy zawodowej.

Jest to opowieść trochę miłosna, a trochę metaforyczno-podróżnicza. Mimo lekkiej tonacji, porusza wiele istotnych kwestii, takich jak: niestereotypowy model rodziny, kłopoty finansowe czy kradzież w dobrej wierze. Co ciekawe, pierwszy raz spotkałam się na końcu książki z wymienionymi pytaniami do dyskusji dla klubów czytelniczych. Mnie oczywiście najbardziej interesował wątek relacji Jess i Eda. :-) Po raz pierwszy od dawna po skończeniu książki odłożyłam ją wiedząc, że kiedyś jeszcze na pewno ponownie ją przeczytam. Takiego zastrzyku pozytywnej energii potrzebowałam. :-)


Ulubione cytaty: 

„Prawdziwi przyjaciele to tacy, z którymi zawsze zaczyna się dokładnie tam, gdzie się ostatnio skończyło, nieważne, czy nie widzieliście się przez tydzień, czy dwa lata”.

„Bo choćby nawet cały świat rzucał w ciebie kamieniami, to jeżeli mama stoi po twojej stronie, nic ci się nie stanie”. 

„Dobre rzeczy się zdarzają. Czasem, kiedy człowiek się ich najmniej spodziewa”. 

Tytuł: „Razem będzie lepiej”   
Autor: Jojo Moyes    
Wydawnictwo: Znak/Między Słowami 
Data wydania: 8 kwietnia 2015    
Ilość stron: 461 
Moja ocena: 9/10

niedziela, 23 sierpnia 2015

WYNIKI Wakacyjnej rozdawajki


Mam przyjemność ogłosić dzisiaj wyniki Wakacyjnej rozdawajki i podziękować wszystkim za udział. :-) Zgłosiło się Was naprawdę dużo, bo ponad 110 osób. Dla przypomnienia, warunki udziału były następujące:

- zgłoszenie chęci udziału,
- bycie obserwatorem bloga (i/lub fanem na Facebooku),
- wybranie sobie jednej książki: „Kochając pana Danielsa” lub „Dziewczyna z zegarem zamiast serca”,
- podanie swojego maila oraz adresu bloga (opcjonalnie, jeśli posiadacie),
- udostępnienie podlinkowanego banera na swoim blogu, Facebooku lub G+,
- polecenie mi najlepszej Waszym zdaniem książki na wakacje (może być wraz z linkiem do Waszych recenzji, ale nie jest to warunek konieczny. Wystarczy sam tytuł).

WYNIKI 

Spośród zgłoszeń wybrałam te, które spełniały warunki regulaminu i ułożyłam je w kolejności chronologicznej. O „Dziewczynę z zegarem zamiast serca” grało 38 osób:

1. Clevleen
2. Karolina Krakowiak
3. Daga Błaszczyk
4. megi94
5. Bohaterka Realna
6. PaniKa. P
7. Recenzje Silviany
8. Wonderland OfBook
9. Emilka Z
10. Przeczytanki Dorota Lińska-Złoch
11. Dagmara Janik
12. Iza Batraniec
13. Monika Ś.
14. Magdalena Sobieszczyk
15. Nadia
16. Gosche
17. Kamila Marta
18. Katarzyna Kat.
19. Grace Holloway
20. Klaudia Malik
21. SallyBrovn
22. Klaudia
23. Varierra
24. rudy włos
25. Ania K
26. Maromirus Krassus
27. Mariola Nowak
28. Zawsze uśmiechnięta!
29. mati Mmm
30. Riddla
31. Tina Black
32. Sebastian Czapliński
33. Antosia
34. Ruda Recenzuje
35. Cynka7
36. Kamila Mikołajczyk
37. Kama Salvatore
38. Paulina Stachyra

Za pomocą strony Losowe.pl, który generuje szczęśliwe liczby z przedziału 1-38 wylosowałam: nr 2, czyli Karolinę Krakowiak. Serdecznie gratuluję! 

Kolejne losowanie dotyczyło książki „Kochając pana Danielsa”. Brało w nim udział 71 osób:

1. Insane
2. awiola
3. Aleksandrowe myśli
4. Beti G.
5. Stworek vel Oka
6. Pani poCZYTAlna
7. Natalia Kapela
8. fortis
9. Magdalena Redlińska
10. Elenkaa_
11. Booksofme world
12. Natkasroka
13. Patrycja Sudoł
14. Dziewczyna z książkami
15. Magdalena T.
16. Borowska Sylwia
17. Monika Płatek
18. Naomi Stark
19. Książki o ciekawych treściach
20. Patrycja Waniek
21. IDK
22. 16Kasiek
23. Ania Wolniak
24. Black Angel
25. Lena S
26. Klaudia M
27. Karolina Nowak
28. rozmarzona
29. Lexiss Cross
30. Mitchelia Vitamo
31. Zawieszona w Czasie
32. Sylwia Węgielewska
33. Good Girl
34. Lady Herondale
35. Pani Lecter
36. zakręcona
37. Dream
38. Zjadam Skarpety
39. Booktastic
40. Ula Jocz
41. Lemoni ♥
42. Iza Reads
43. MoMo
44. Alek
45 .klaudiaw41
46. kwiatusia
47. Doomisia♥
48. Lubię dużo czytać
49. Szczęśliwa Mama
50. Alina Szymczak
51. Book Worm
52. Dakota
53. Bookowa Dama
54. Magdalena Barwińska
55. Anna Nawrocka
56. Marta Marple
57. Gab riela
58. aniolniedziewczyna
59. Łapacz snów
60. Gosia Pawlaczyk
61. Piotr Iwanowski
62. Teresa K
63. Bogdan N
64. Epilog - zaczytana Joana
65. lorien
66. Kryśka #Wybebeszamy_Książki
67. Aneta Pachurka
68. Basia Grencel
69. Ewelina Poc
70. Dorota Wysocka
71. becka007

Tutaj także losowanie odbyło się za pomocą strony Losowe.pl. Z przedziału 1-71 wylosowałam szczęśliwy nr 11, czyli Booksofme world. Również serdecznie gratuluję!


Mam nadzieję, że ucieszycie się z wygranych. Za chwilę napiszę do Was maile w sprawie odbioru nagród. Jeszcze raz dziękuję wszystkim za udział i zapraszam do udziału w kolejnych rozdawajkach. :-)

wtorek, 18 sierpnia 2015

Powrót do Daringham Hall - Kathryn Taylor


Czy oglądaliście i lubiliście kiedyś „Modę na sukces”? Bo jeśli tak, na pewno świetnie odnajdziecie się w klimatach „Powrotu do Daringham Hall”. Łączy je ten sam sztuczny melodramatyzm, zakazane romanse i niejasne powiązania rodzinne.

W książce opisany jest świat bogatych ludzi, którzy we współczesnych czasach utrzymują dwudziestoosobową służbę. Ludzi, którzy po latach dowiadują się, że ich syn nie jest ich synem, a kuzyn nie jest kuzynem. Znajdziecie tu: zanik pamięci, testy na ojcostwo, żądzę zemsty i miłość do bliskiego krewnego (który nie wiadomo, czy faktycznie jest krewnym). Czyli generalnie – telenowelę. :-)

Osobiście nie mam nic przeciwko takim konwencjom i rozumiem, że mogą się komuś podobać. To, co mam do zarzucenia „Powrotowi do Daringham Hall” ma jednak związek z czymś innym. A mianowicie ze słabo zarysowanymi postaciami i kiepskim rozwojem akcji.

Zaczynając od postaci: o głównym bohaterze Benie, który przybywa z USA do Anglii Wschodniej, wiemy niewiele. Jest oczywiście przystojny, bogaty, ma świetną pracę we własnej firmie informatycznej i ciemne blond włosy. Ma też problem. Jest nim niedawno odkryty ojciec Ralph Camden, o którym matka opowiedziała mu na łożu śmierci. Ojciec jest głową szlacheckiego rodu, a Ben wyrusza na spotkanie z nim, aby odebrać mu majątek w postaci posiadłości Daringham Hall.

Co Ben ma zamiar zrobić z odzyskaną posiadłością? Jak wykorzysta odziedziczony tytuł baroneta (czyli najwyższy stopnień wśród niższej szlachty angielskiej)? Czy zamierza porzucić swoje ustabilizowane życie w Nowym Jorku? – w sumie nie znajdziemy w książce odpowiedzi na te pytania. Wiemy tylko, że Ben chce się zemścić na ojcu. Jego plan natomiast pozostaje niejasny. 

Do tego „plan” krzyżuje pięć młodych dziewczyn, które napadają na Bena, okradają go i przyczyniają się do zaniku pamięci. Swoje pięć groszy do nieszczęsnej sytuacji dokłada też Kate, piękna pani weterynarz i krewna Camdenów, która początkowo bierze głównego bohatera za włamywacza i okłada leśnym polanem. :-)

Chwilami jest to tak naiwna historyjka, że aż śmieszna. Dlatego nie mogę powiedzieć, że czytało mi się ją źle. Raczej zabawnie. :-) Kate (również bardzo schematycznie zarysowana postać) ma po niechcącym pobiciu Bena tak ogromne wyrzuty sumienia, że postanawia się nim zaopiekować. Co oczywiste, szybko się w sobie zakochują, podczas gdy nasz bohater stara się przypomnieć sobie, kim jest. 

W tle rozgrywają się jednocześnie wątki poboczne. Pojawiają się kolejni kuzyni, kuzynki, ciotki i wujkowie z rodu Camdenów, a każdy z nich zlewa się w jedno. Dopiero pod koniec historii zrozumiałam kim jest Ivy dla Anny, Anna dla Davida, a James dla Olivii. 

Wszystko dzieje się zbyt szybko. Ben i Kate zakochują się w sobie dosłownie po kilku rozmowach. Peter (współpracownik Bena) natychmiast go odnajduje, mimo że nie miał pojęcia, dokąd tamten pojechał. Ralph bez problemu akceptuje Bena. Przez to nie ma żadnego stopniowania akcji ani momentu, kiedy na coś wyczekujemy. Raczej wyczekiwałam końca książki niż kolejnych wątków. Dlatego gorąco polecam, ale tylko fankom brazylijsko-amerykańsko-argentyńskich tasiemców. :-) 

Tytuł: „Powrót do Daringham Hall”  
Autor: Kathryn Taylor   
Wydawnictwo: Otwarte 
Data wydania: 29 lipca 2015   
Ilość stron: 295  
Moja ocena: 4/10

piątek, 14 sierpnia 2015

Najpierw czytam, później oglądam: Motyl - Lisa Genova


To wielka sztuka pisać o cierpieniu bez patetyzmu. Bez użalania się i idealizowania. A jednak autorce „Motyla” to się udało. Przedstawiła chorobę Alzheimera w prosty, ale przejmujący sposób, tworząc prawdziwą, ludzką kreację Alice oraz przytaczając wiele szczegółów na temat przebiegu choroby.

Poznając Alice wiemy, że osiągnęła w życiu wszystko. Jest pięćdziesięcioletnią kobietą z sukcesami zarówno w życiu zawodowym, jak i osobistym. Ma kochającego męża Johna, trójkę ambitnych dzieci oraz pracę, którą uwielbia. Od ponad dwudziestu lat jest wykładowcą na Harvardzie, a jej błyskotliwa kariera przyczynia się do rozwoju psycholingwistyki, czyli dziedziny zajmującej się psychologicznymi podstawami funkcjonowania języka – co wiem z Wikipedii. :-)
Świat Alice nie zmienia się nagle i diametralnie. Po prostu pewnego dnia zaczyna zapominać. Co oznaczają zapiski w jej kalendarzu, gdzie odłożyła telefon, dotąd powinna polecieć na wygłoszenie wykładu. Początkowo bagatelizuje objawy, bo myśli, że to menopauza. I nawet, kiedy dowiaduje się od lekarza, że ma Alzheimera o wczesnym początku (na którego cierpi tylko 10% pacjentów), nie wpada w panikę. Wciąż wydaje się jej, że może przyjmować leki i prowadzić normalne życie.
Drastyczne zmiany następują powoli. Upływający czas (dokładnie dwa lata) stopniowo zabiera Alice wszystko. Jej ukochaną pracę, bo nie jest w stanie przypomnieć sobie słów na wykładzie. Jej hobby jogging, bo gubi się w tłumie i nie potrafi odnaleźć drogi do domu. Jej tożsamość, bo przestaje być naukowcem, a staje się osobą całkowicie uzależnioną od innych. 

Dotąd wydawało mi się, że Alzheimer to zapominanie imion, nazw i tego, co się przed chwilą powiedziało. Ale to nie wszystko. Osobom cierpiącym na tę chorobę szwankuje też zmysł postrzegania przestrzennego. Nie są w stanie prawidłowo ocenić odległości obiektów. Dlatego Alice w pewnym momencie skręca kostkę, schodząc z chodnika i nie potrafiąc określić jego wysokości. 

Czytanie o postępującej demencji było zarazem interesujące i straszne. Lisa Genova w mistrzowski sposób przedstawiła świat chorego. Wieczne poszukiwanie rzeczy, gubienie się we własnym domu, odizolowanie. Ukazała rzeczywistość oczami Alice, ale co ciekawe, bez używania pierwszoosobowej narracji. Mistrzowska jest szczególnie jedna z ostatnich scen, kiedy John spiera się z ich dziećmi w sprawie przeprowadzki do Nowego Jorku, a siedząca obok, nieobecna Alice przysłuchuje się im jakby „zza szyby”. Słyszy, ale nie rozumie. Nawet tylko dla tej sceny warto przeczytać tę książkę.
Autentyczności historii Alice dodaje fakt, że autorka (sama będąca neurobiologiem) pracowała nad nią przy pomocy środowiska lekarskiego, obserwując pracę na Oddziale Zaburzeń Pamięci, regularnie kontaktując się z pacjentami, a nawet biorąc udział w testach neuropsychologicznych. Jak doczytałam w wywiadzie kończącym książkę, inspiracją do napisania „Motyla” była historia jej babci, która zachorowała na Alzheimera w wieku osiemdziesięciu lat. 
„Motyl” to kawał dobrej literatury, którą polecam wszystkim. Nie bójcie się ciężkiej tematyki, bo jest tu ona podana w wyjątkowo przystępny sposób. Podobnie godna uwagi jak ekranizacja „Still Alice” z oscarową rolą Julianne Moore (która po prostu staje się Alice) oraz niezłą kreacją Kristen Stewart, która przekonująco wciela się w jej córkę Lydię i tym samym odcina od etykietki Belli ze „Zmierzchu”. Warto, naprawdę warto przeczytać i zobaczyć. 
PS. W książce autorka często wspomina o ulubionym napoju Alice, czyli o herbacie z cytryną. Akurat w przypadku bohaterki nie ma to znaczenia, bo jej choroba ma podłoże genetyczne, ale czy wiedzieliście, że picie herbaty z cytryną może przyczyniać się do powstania Alzheimera? (W przypadku, gdy wrzucamy cytrynę do wrzątku, a fusy z herbaty są jeszcze w szklance). Ja dowiedziałam się o tym całkiem niedawno. Dlatego teraz częściej wybieram herbatę z pomarańczami.  
Tytuł: „Motyl” 
Autor: Lisa Genova 
Wydawnictwo: Filia 
Data wydania: 16 kwietnia 2014 
Ilość stron: 350 
Moja ocena książki: 9/10 
Moja ocena filmu „Still Alice”: 9/10  
Książka przeczytana w ramach wyzwania: Najpierw czytam, później oglądam