wtorek, 30 sierpnia 2016

Przekonaj mnie, że to ty - Anna Karpińska


Jestem zdania, że książka – niezależnie od gatunku – musi mieć w sobie to „coś”. Coś, co bawi, wzrusza, uczy, rozwija, daje do myślenia. Słowem – przekazuje jakąś wartość. Niestety, nie każda książka owo „coś” posiada. I niestety do tego grona muszę zaliczyć „Przekonaj mnie, że to ty”.

Nie była to moja pierwsza styczność z twórczością Anny Karpińskiej. Jakiś czas temu miałam okazję czytać jej powieść pt. „Rozważna czy romantyczna?”. Była to lektura z cyklu „niezobowiązujących i lekkostrawnych”, ale bardzo dobrze ją wspominam. Napisana z pomysłem i z dającymi się lubić bohaterami. Chwilami zabawna, chwilami smutna i refleksyjna.

W przypadku najnowszej powieści autorki jest już inaczej. Tu zdecydowanie coś poszło nie tak. Moim zdaniem w pierwszej kolejności jest to mylący tytuł. Sugeruje romans, a tymczasem jest to opowieść o skomplikowanych relacjach matki i córki. Druga sprawa to mało sympatyczni bohaterowie, a zwłaszcza wspominana córka. Edyta, bo tak jej na imię, jest wyjątkowo antypatyczna i samolubna. Mimo 22 lat, przeżywa właśnie okres młodzieńczego buntu – obrażania się, trzaskania drzwiami, wszczynania kłótni i ucieczek z domu.

Nie lepsza jest jej matka, stworzona na zasadzie charakterologicznego przeciwieństwa w stosunku do córki. Bierna, apatyczna i godząca się na wszystko. W tle oczywiście rozgrywają się perypetie miłosne jednej i drugiej, jednak osią fabularną jest ich konflikt, który w końcu musi się rozwiązać za pomocą happy endu.


Co poza tym? Liczne ciąże, poronienia, śmierć męża, kilka wypadków i kontuzji, ślub, spotkanie po latach miłości, zerwania, wyjazdy zagraniczne. Być może coś jeszcze, ale w natłoku wydarzeń, nie da się wszystkiego zapamiętać. Co ciekawe, niby bardzo dużo się dzieje, ale brak w tym wszystkim większych emocji. Przynajmniej ja ich nie odnalazłam, mimo że naprawdę usilnie próbowałam.

Szkoda, bo bardzo lubię wydawnictwo Prószyński i S-ka, cenię Annę Karpińską (za jej poprzednią powieść oraz piękny styl pisania – którego mimo wszystko nie można jej odmówić), lubię też powieści obyczajowe. Jednak zbyt dużo wątków oraz wydarzeń przy mało wyrazistych bohaterach mogło dać tylko jeden efekt – książki, która nie skłania ani do śmiechu, ani do refleksji. A przez to szybko się o niej zapomina… 

Tytuł: „Przekonaj mnie, że to ty” 
Autor: Anna Karpińska 
Wydawnictwo: Prószyński i S-ka
Data wydania: 19 lipca 2016
Ilość stron: 448 
Moja ocena: 5,5/10

niedziela, 21 sierpnia 2016

Listy niezapomniane - Shaun Usher


Mam to szczęście, że moje dzieciństwo przypadło jeszcze na czasy przed Internetem, Facebookiem i Instagramem. Wtedy ludzie pisali listy. :-) Wciąż pamiętam ten moment szczęścia, kiedy dostawałam list od kuzynki lub kartkę z wakacji od przyjaciół – pełne pozdrowień, złotych myśli, naklejek i różnych przemyśleń. Takiego listu lub kartki nie sposób było wyrzucić. Korespondencję czytało się kilka razy i dopiero potem umieszczało w specjalnie przeznaczonym do tego pudełku. Mam je do dziś. To były czasy…

Shaun Usher jest jednym z tych, którzy doceniają ogromną siłę słowa pisanego. Jest twórcą bloga lettersofnote.com i autorem książek – zbiorów korespondencji sławnych ludzi. „Listy niezapomniane” są ich pierwszą częścią. Zawierają 126 listów, a wśród nich m.in. takie perełki, jak: aplikacja Leonarda da Vinci szukającego pracy, podziękowania product managera firmy Campbell dla przedstawiciela pop-artu Andy’ego Warhola oraz list Mario Puzo do Marlona Brando z propozycją zagrania w „Ojcu chrzestnym”.

Jestem pewna, że w tej książce każdy znajdzie coś dla siebie. Mnie najbardziej wzruszył list naczelnika londyńskiego szpitala do redaktora „The Timesa”, w którym opisał przeraźliwie smutną historię 24-letniego Josepha Merricka, zwanego „człowiekiem-słoniem”. Mężczyzna ten już od najmłodszych lat miał zdeformowaną twarz i ciało, a przez to stał się wyrzutkiem społeczeństwa. Dopiero po latach tułaczki, trafiając do wspomnianego szpitala, zaznał ludzkiej dobroci i życzliwości. 

To tylko jeden z godnych uwagi listów, a jest ich więcej. Duże wrażenie wywarł na mnie np. list Fiodora Dostojewskiego do brata, napisany z więzienia, tuż po odwołaniu na pisarzu egzekucji. A także list Lucy Thurston do córki, relacjonujący jej operację wielogodzinnej podwójnej mastektomii, i to bez żadnego znieczulenia.


Dawno nie czytałam książki, w której aż tak dużą rolę odegrałby tłumacz. Jakub Małecki wykonał tu kawał dobrej roboty, tłumacząc przeróżnego rodzaju listy z różnych lat, mające różnych autorów. Musiał uwzględnić ich specyficzny styl, klimat, niekiedy slang i skróty myślowe. Zrobił to doskonale, dlatego cieszę się, że dopisał także wstęp do całego wydania. Zaznaczył w nim, że tym razem „musiał przebierać się w strój narratora wiele razy”.

„Listy niezapomniane” to książka z kilku względów niezwykła. Nie wszystkie listy oczywiście porywają. Niektóre są przydługawe, nudne lub nieciekawe. Ale tak jak pisałam wcześniej – ta różnorodność sprawia, że każdy znajdzie tu coś dla siebie. Dla mnie był to kawałek historii ludzkości pokazany w niesamowity sposób. Z pomysłem, różnorodny, pięknie opracowany graficznie (wiele zdjęć i skanów rękopisów), bez zbędnych komentarzy. Gdyby wszystkie książki historyczne były tak interesujące, jestem przekonana, że historia byłaby ulubionych przedmiotem w szkołach. :-) 

Tytuł: „Listy niezapomniane” 
Autor: Shaun Usher 
Tłumaczenie: Jakub Małecki 
Wydawnictwo: Sine Qua Non 
Data wydania: 6 maja 2015
Ilość stron: 416 
Moja ocena: 9/10

sobota, 20 sierpnia 2016

Moje miejsce na ziemi - Carole Matthews


„Moje miejsce na ziemi” trochę przypomina swoim klimatem „Razem będzie lepiej” Jojo Moyes. Znów mamy zbieraninę totalnie niedopasowanych do siebie ludzi, którzy jakimś cudem się dogadują i razem (każdy na swój sposób) odnajdują miejsce na ziemi oraz szczęście.

Tu główną bohaterką jest pochodząca ze Sri Lanki Ayesha, która początkowo mieszka pod Londynem z niemówiącą córką Sabiną, teściami i mężem tyranem. Pewnego dnia nie wytrzymując dłużej jego bicia i agresji psychicznej, ucieka razem z dzieckiem do miasta. Zbiegiem okoliczności trafia do domu Haydena Danielsa, byłego gwiazdora popu, który pogrążony w rozpaczy, od lat nie wychodzi z domu.

Razem z Haydenem mieszka też Crystal (tancerka w nocnym klubie) oraz Joy (zgryźliwa emerytka, której cała rodzina przeniosła się do Singapuru). Wszyscy są pokiereszowani przez los, ale razem z Ayeshą i Sabiną tworzą zgraną, chwilami zabawną, a na pewno dość niekonwencjonalną rodzinę.

Cała piątka bohaterów egzystuje w istnej fortecy z monitoringiem, która w pewien sposób staje się dla nich sanatorium. Tu stają się sobie bliscy i nawzajem pomagają odmienić zły los. Odgrodzeni od świata, muszą poradzić sobie ze smutną lub tragiczną przeszłością. A może nawet od niej uciec. Tylko czy to w ogóle możliwe? I jak długo da się ukrywać przed światem zewnętrznym, zanim ten da o sobie znać?

Dużym plusem tej książki są właśnie bohaterowie – bardzo wyraziści i indywidualni. Polubiłam szczególnie Crystal, pozornie głupiutką striptizerkę, a w rzeczywistości smutną kobietę po przejściach. A także Haydena, rozpaczającego po śmierci ukochanej narzeczonej. To postaci, o których nie da się szybko zapomnieć.

Zapewne gdybym wcześniej nie poznała twórczości Carole Matthews, nie zwróciłabym uwagi w księgarni na jej najnowszą książkę. „Moje miejsce na ziemi” ma ładną okładkę, ale niestety trochę sugerującą banalną, infantylną treść. Nic bardziej mylnego. To w rzeczywistości pozytywna i nieszablonowa powieść o tym, że zawsze i niezależnie od wieku da się zacząć od nowa. Polecam, szczególnie na wakacje. :-) 

Tytuł: „Moje miejsce na ziemi” 
Autor: Carole Matthews
Tłumaczenie: Elżbieta Regulska-Chlebowska 
Wydawnictwo: HarperCollins Polska
Data wydania: 20 lipca 2016
Ilość stron: 430 
Moja ocena: 7,5/10

niedziela, 14 sierpnia 2016

Zabawy z bronią - Faye Kellerman


Sięgnęłam po „Zabawy z bronią”, by przekonać się do kryminałów, których do tej pory unikałam (za wyjątkiem twórczości Remigiusza Mroza). Spodziewałam się dreszczyku emocji i skomplikowanej zagadki związanej ze zbrodnią, tymczasem dostałam… powieść obyczajową z jedynie elementami kryminału. :-)

Fabuła oparta jest na dwóch wątkach. Jednym z nich są tajemnicze samobójstwa Grega i Myry, czyli dwójki nastolatków z elitarnej szkoły, a także prowadzone w związku z tym śledztwo. Natomiast drugim wątkiem jest rodząca się miłość pomiędzy piętnastoletnim obiecującym pianistą Gabrielem a młodszą od niego piosenkarką-amatorką Yasmine.

Przez większą część książki wątki te łączą się jedynie dzięki postaci detektywa Petera Deckera (znanego też z „Ciuciubabki” i „Pętli”). Jest on prawnym opiekunem Gabriela oraz doświadczonym detektywem, który pomaga swoim partnerom rozwikłać zagadkę samobójstw młodocianych uczniów. Dopiero pod koniec obie te historie łączą się w całość, tworząc całkiem ciekawe zakończenie.

Dlaczego nastoletni uczniowie targnęli się na swoje życie niemal w tym samym czasie? Czy w szkole istnieje coś takiego jak klub samobójców? Jaki związek z ich śmiercią ma najpopularniejszy uczeń Dylan oraz co udało się sfilmować Gregowi swoją amatorską kamerą na kilka dni przed śmiercią? – to najważniejsze pytania tej książki.


„Zabawy z bronią” czyta się naprawdę dobrze, jednak nie jest to tytuł, który zapamiętam na długo. Zabrakło mi tu elementów zaskoczenia, a także wyrazistej postaci detektywa. Mimo że Peter Decker da się lubić, jest spokojny i miły, to jednak bierze moim zdaniem zbyt mały udział w śledztwie. Jego współpracownicy, niestety, są już dużo mniej wyraziści. Z kolei historia Gabriela i Yasmine oraz ich zakazanej miłości jest wciągająca, a oni sami bardzo sympatyczni. No ale przecież nie o takie klimaty czytelnikowi chodzi, kiedy kupuje książkę z bronią na okładce…

Czy polecam? Wszystko zależy od tego, czego oczekujecie. Jeśli mrożącego krew w żyłach thrillera, możecie być mocno zawiedzeni. A jeśli spokojnej narracji z naciskiem na motyw obyczajowo-romansowy i ze zbrodnią w tle – jest szansa, że proza Kellerman przypadnie Wam do gustu.

Ulubione cytaty: 

„Miej nadzieję, że będzie jak najlepiej, a kiedy pojawi się kłopot, staraj się go ominąć”.

„(…) na wszystko przyjdzie czas. Po prostu nie trać wiary”. 

Tytuł: „Zabawy z bronią” 
Autor: Faye Kellerman 
Tłumaczenie: Katarzyna Ciążyńska 
Wydawnictwo: HarperCollins Polska 
Data wydania: 6 lipca 2016
Ilość stron: 431 
Moja ocena: 6,5/10

niedziela, 7 sierpnia 2016

Letnie rozdanie

Czy jest tu ktoś, kto lubi powieści obyczajowe? Tym razem, w ramach rozdania, przygotowałam dla Was dwie - idealne na wakacje - książki: „Moje miejsce na ziemi” Carole Matthews (recenzja wkrótce) oraz „Zacznij od nowa” Susan Sussman (recenzja do przeczytania tutaj). Zapraszam do udziału w Letnim rozdaniu i życzę miłej zabawy!

Regulamin Letniego rozdania:  
 
1) Organizatorem jestem ja, czyli autorka bloga: niebieskazakladka.blogspot.com.  
2) Do wygrania są książki z mojej biblioteczki: „Moje miejsce na ziemi” Carole Matthews oraz „Zacznij od nowa” Susan Sussman. Obie książki były czytane przeze mnie raz i są zachowane w bardzo dobrym stanie. A oto zasady wzięcia udziału w rozdaniu:

3) Warunkiem uczestnictwa jest: 
- bycie obserwatorem bloga i fanem na Facebooku, 
- wybranie sobie jednej książki: „Moje miejsce na ziemi” lub „Zacznij od nowa”,
- udostępnienie podlinkowanego banera na swoim blogu, Facebooku lub G+. 

PRZYKŁADOWE ZGŁOSZENIE: 
Obserwuję bloga jako: 
Jestem fanem na FB jako:
Wybieram książkę pt.: 
Udostępniam baner: 

 
4) Rozdanie trwa od 7 sierpnia do 7 września 2016 roku do godziny 23.59. Zgłoszenia po tym terminie nie będą brane pod uwagę.
5) Uczestnikiem może być każdy, kto posiada adres korespondencyjny na terenie Polski.   
6) Do wygrania jest jedna wybrana przez uczestnika książka: „Moje miejsce na ziemi” lub „Zacznij od nowa”.
7) Dwóch zwycięzców zostanie wyłonionych drogą losowania 8 września 2016 roku. Wyniki zostaną ogłoszone tego samego dnia na blogu niebieskazakladka.blogspot.com. 
8) Książki zostaną wysłane przesyłką priorytetową przez Pocztę Polską.
9) Zgłoszenie do Letniego rozdania jest równoznaczne z akceptacją niniejszego regulaminu. 

Życzę powodzenia. :-)