wtorek, 17 lipca 2018

Serce ze szkła – Emma Scott


Wydaje się, że New Adult najlepsze czasy ma już za sobą. Jeszcze kilka lat temu książki z tego gatunku pojawiały się na rynku wydawniczym właściwie non stop i sprzedawały się jak świeże bułeczki. Dziś jednak bardziej w cenie są mniej oczywiste tematy w stylu: ziołolecznictwo czy las, o których pisałam już w poprzednim poście

Nie oznacza to bynajmniej, że nurt NA odszedł całkowicie w niepamięć. Od czasu do czasu ukazują się powieści topowych przedstawicielek tego gatunku: Colleen Hoover, Brittainy C. Cherry lub – na polskim gruncie – Agaty Czykierdy-Grabowskiej. Jak na ich tle plasuje się „Serca ze szkła” Emmy Scott?

Książka ta została wydana w Polsce nieco ponad rok temu, ale przeszła przez blogosferę bez większego echa. Zupełnie niesłusznie. Czytało mi się ją rewelacyjnie i m.in. dlatego „odgrzebuję” ją dla Was w ramach wakacyjnych lektur do polecenia. Dla kogoś, kto lubi wyciskające łzy romanse, ale napisane w nowoczesnym stylu, będzie wprost idealna :-) 

To opowieść o Kacey, zdolnej gitarzystce u progu sławy, oraz o Jonahu, młodym artyście dorabiającym jako kierowca limuzyny. Ona nie szanuje życia, popadając w niszczące nałogi. On stara się to życie utrzymać w sobie i wykorzystywać każdą minutę ziemskiego czasu, bo wie, że zostało mu go niewiele. Zrządzeniem losu tych dwoje spotyka się w dziwnych okolicznościach i szaleńczo w sobie zakochuje.

Historia stara jak świat i przewidywalna jak rosół na niedzielny obiad :-) A jednak zdołała mnie ująć kilkoma rzeczami. Po pierwsze nowoczesnym stylem, o którym wspomniałam wyżej (m.in. narracją z różnych punktów widzenia). Po drugie wieloma dialogami i niewielką liczbą opisów, co sprawiło, że akcja była dość dynamiczna. Po trzecie wreszcie samym klimatem, gdzie nostalgia i ckliwość mieszała się z zabawnymi rozmowami i przekomarzaniem się bohaterów. 

Wszystko to sprawiło, że byłam w stanie uwierzyć w tę historię, wzruszyć się i długo po przeczytaniu mieć ją w głowie. Niewielką „rysą” okazał się jedynie fakt, że autorka napisała już drugą część. Jeszcze nie rozumiem po co, skoro „Serce ze szkła” wydaje się totalnie zamkniętą powieścią, ale na pewno zamierzam to sprawdzić :-) 

Tytuł: „Serce ze szkła” 
Autor: Emma Scott 
Tłumaczenie: Katarzyna Agnieszka Dyrek 
Wydawnictwo: Filia 
Data wydania: 7 czerwca 2017 
Liczba stron: 442 
Moja ocena: 8/10

sobota, 14 lipca 2018

Co czytać w wakacje 2018? Top 5 trendów

Zeszłoroczne hygge vs. modny obecnie las. Książki z morzem w tle vs. powrót na polską wieś. Sprawdźcie, jak zmieniły się trendy od ubiegłego lata i które tematy literackie są obecnie najgorętsze. 

1. Zielnik 
W świecie pełnym chemicznych półproduktów nastała moda na powrót do natury. A życie w zgodzie ze slow life i slow food  mają ułatwić nam m.in. zielniki. Jak wyhodować naturalne suplementy, które pomogą zachować młodość i obniżą stres – tego dowiecie się w „Dobrych ziołach” i „Sile ziół”. W „Dzikiej kuchni” poznacie za to 100 przepisów na wykorzystanie nietypowych roślin jadalnych, a w „Roślinnym patrolu” odkryjecie tajemnice kwiatów. Wszystko super, idee zacne, ale zastanawia mnie jedno – jak w dzisiejszej rzeczywistości znaleźć czas na ziołolecznictwo? Nie mogę się oprzeć wrażeniu, że te pięknie wydane albumy będą w wielu domach jedynie siedliskiem kurzu…  


2. Las 
Nie przepadam za lasem, więc i do tego trendu będę nieco sceptycznie nastawiona. Poza tym rok temu uległam raczkującemu już wtedy trendowi i kupiłam „Przewodnik wędrowca”, po czym okazało się, że książka jest mało strawna w odbiorze. Obawiam się, że z wymienionymi niżej tytułami może być podobnie. Jakoś ciężko mi uwierzyć, że na ponad 200 stronach da się interesująco opisać „biografię” prawdziwka lub zajmująco snuć dywagację o kąpielach leśnych. Aczkolwiek zawsze zakładam, że mogę się mylić i miło rozczarować :-) 

 

3. Za miastem 
Jeśli powrót do natury, to pełną parą. Obok boomu na zioła i las, pojawia się też tendencja do wyjazdów za miasto. Co najmniej cztery książki wydane tego lata są zachętą do życia na wsi. Autor „Weź wyjdź. Sztuka aktywnego odpoczywania przez cały rok” zaprasza na fascynującą podróż po Polsce, a autorka książki „Cisza i spokój. Cała prawda o życiu daleko miasta” daje odpowiedź na słynnego mema „A gdyby tak wszystko rzucić i wyjechać w Bieszczady?”. Rozmawia z bliską setką osób i pokazuje historie tych, którzy nie bali się zaryzykować, uciekając z miasta. Z dala od smogu, hałasu i zabójczego tempa. Jestem ciekawa, czy było warto, dlatego na pewno sięgnę po tę książkę.  


4. Social media 
Żeby nie było zbyt sielsko, wiejsko i anielsko, dla przeciwwagi pojawia się również coś dla fanów internetu i mediów społecznościowych. Z polskich autorów prekursorem jest tu Remigiusz Mróz, który napisał „Hashtag” o tajemniczych przesyłkach, meandrach sieci i zaginionych osobach. W ogóle większość książek dotyczących tematu social media jest utrzymanych w mrocznym klimacie. W „Ostatnim oddechu” morderca wabi swoje ofiary przez internet, we „Wszyscy mamy tajemnice” największe skandale wybuchają w sieci, a w „Całym lecie bez Facebooka” spokojnym miasteczkiem wstrząsa seria gwałtownych zbrodni. Coś w sam raz dla osób lubiących mroczne klimaty.  


5. Quo vadis 
I wreszcie ostatni trend – o sensie życia. Gdyby ktoś z Was chciał poczytać na plaży lub w górach o tym, co jest naprawdę ważne, może zabrać ze sobą „Świat musi mieć sens” – ostatnią rozmowę z abp Józefem Życińskim. „O życiu” pisze również Reinhold Messner, jeden z najlepszych himalaistów świata, podsumowując swoje osiągnięcia i zastanawiając się nad sensem wspinaczki. „Franciszek Macharski. Gawędy o niezwykłym kardynale” oraz „Żyj Wabi-Sabi” to także lektury mogące dać do myślenia i skłonić do zastanowienia nad tym, dokąd zmierzamy. Jeszcze nie czytałam żadnej z tych książek, ale wydaje się, że wszystkie są warte uwagi. 

Zgadzacie się ze mną, że w te wakacje nie da się nudzić? :-)

czwartek, 12 lipca 2018

„Sekret listu” – Lucinda Riley


Każdy, kto choć trochę zna twórczość Lucindy Riley, wie, że stać ją na więcej. W „Sekrecie listu” nie pokazała pełni swoich możliwości, dlatego potraktowałam tę książkę trochę jako „wypełniacz” pomiędzy kolejnymi częściami fascynującej sagi jej autorstwa pt. „Siedem sióstr”.

W skrócie o fabule „Sekretu listu”: młoda dziennikarka Joanna trafia na pogrzeb znanego sędziwego aktora. Tam poznaje tajemniczą staruszkę, która wręcza jej list mogący wywrzeć wielki wpływ na losy ludzkości. Z pozoru nie ma w nim nic kontrowersyjnego, ot, zwyczajny list miłosny sprzed kilku dekad. Jednak już po wstępnym śledztwie Joanny widać, że interesują się nim najwyżej postawieni brytyjscy notable. I chcą go jej wykraść nawet za cenę życia wielu osób.

Zaczynając czytanie tej powieści, byłam bardzo dobrze nastawiona. Lucinda Riley pisząca źle? To niemożliwe. Charakterystyczny styl autorki zwiastował pełną zagadek opowieść rozgrywającą się na kilku płaszczyznach czasowych. Tradycyjnie spodziewałam się skomplikowanej fabuły, wątku miłosnego, nawiązań do przeszłości oraz pełnowymiarowych bohaterów. Co więc poszło nie tak?

W miarę rozwoju akcji, malało jej tempo, a wraz z nim moje zainteresowanie. Joanna próbująca rozwikłać tajemnicę sprzed lat dwoiła się i troiła, żeby osiągnąć swój cel i przechytrzyć śledzących ją agentów, co jednak z czasem zaczęło być nużące. Dodatkowo, już na końcu książki, sam sekret listu okazał się totalnie nieprawdopodobny i wyssany z palca. Bo nawet jeśli taka historia wydarzyłaby się naprawdę, raczej nie wywołałaby aż takiego poruszenia wśród najwyższych władz.


Absurd gonił tu absurd – jednym razem powieść przypominała przygody Jamesa Bonda, innym razem Rambo, by po chwili wrócić do klimatu serialu „The Crown”. A jakby tego było mało, wiele wątków działo się w tzw. własnym sosie. Jeśli Joanna miała się w kimś zakochać, to w bracie swojej przyjaciółki, a przyjaciółka w jej sąsiedzie. Tylko czy na pewno wszyscy w takim układzie będą żyć długo i szczęśliwie?

To pierwsza książka Lucindy Riley czytana przeze mnie trochę na siłę. Każdą inną pochłonęłam w kilka dni i dawałam im bardzo pozytywne recenzje. Teraz jednak, mimo wciąż wielkiej sympatii do irlandzkiej pisarki, nie mogę tego zrobić. To zdecydowanie jej najsłabsza jak dotąd powieść. 

Tytuł: „Sekret listu” 
Autor: Lucinda Riley
Tłumaczenie: Paweł Lipszyc, Anna Esden-Tempska 
Wydawnictwo: Albatros
Data wydania: 23 maja 2018 
Liczba stron: 512
Moja ocena: 5,5/10