środa, 11 listopada 2015

Utrata - Rachel Van Dyken


Był taki czas, że niemal na każdym blogu czytałam pozytywną recenzję „Utraty”. To pewnie dlatego, że jej treść jest sztandarowym przykładem popularnego od dłuższego czasu New Adult. Przystojny, bogaty On i wyobcowana, skromna Ona. Oboje mają za sobą trudną przeszłość. Spotykają się w nowym dla jednego z nich miejscu i zakochują w sobie od pierwszego wejrzenia. W tle jest oczywiście choroba i inne dramaty, które w miarę rozwoju akcji, wspólnie pokonują.

New Adult ma to do siebie, że po przeczytaniu kolejnej książki z tego gatunku, schemat staje się już dobrze znany. A chwilami nawet – nudny. Jednak Rachel Van Dyken udało się przemycić w jego obrębie coś całkiem wartościowego. Są to mądre życiowe sentencje wypowiadane przez głównego bohatera. Właściwie czytając tę książkę, musiałam mieć obok notatnik, żeby je wszystkie zapisywać.

Tym głównym bohaterem jest Weston – syn najbogatszego człowieka w okolicy, opiekun roku i najlepszy rozgrywający w historii uniwersytetu (zapomniałam jakiego, ale w sumie nie ma to większego znaczenia). Jest chodzącym ideałem, ale nikt nie wie, że w rzeczywistości ciężko choruje i nie ma gwarancji, ile tygodni/miesięcy/lat mu jeszcze zostało. 

Przypadkowe spotkanie Westona z Kiersten, zalęknioną studentką pierwszego roku, zmienia życie obojga. Kiersten zrozumie, że musi zacząć żyć i przestać obwiniać się za śmierć rodziców. A Weston odnajdzie w sobie nowe pokłady nadziei i siły do walki z chorobą. Czy jednak szybkie młodzieńcze zakochanie się jest lekiem na wszystkie problemy tego świata?

Podobnie jak w innych książkach z tego gatunku, i tu na uwagę zasługują drugoplanowi bohaterowie. Nie da się nie lubić szczególnie Gaba, wytatuowanego kuzyna współlokatorki Kiersten, który okazuje się prawdziwym przyjacielem w każdej sytuacji lub wujka JoBoba, który namawia główną bohaterkę do szaleństw na studiach. A także Lisy, która zabawnie komentuje „idealność” Westona.

„Utrata” jest napisana dużą czcionką i posiada dużo dialogów, co sprawia, że czyta się ją wyjątkowo szybko. To książka do pochłonięcia w maksymalnie dwa wieczory. Mimo że trochę zabrakło mi w całej historii głębi, za dużo było chwilami patetyzmu i dramatyzmu, a przede wszystkim strasznie rozczarowało mnie banalne zakończenie, to jednak doceniam pozytywne przesłanie książki i jej ważną misję. Jak napisane jest w końcowych podziękowaniach, dochód z jej sprzedaży ma pokryć koszty leczenia prawdziwego JoBoba – kochanego wujka autorki „Utraty”, który zmaga się z rakiem. 

* Za możliwość przeczytania książki serdecznie dziękuję Michalinie, autorce bloga „Książkowy świat”, która mimo że organizowany przez nią Book Tour z „Utratą” został zakończony, była tak miła i przesłała mi jeszcze książkę do przeczytania. :-)

Ulubione cytaty: 

„Ludzie wierzą, że mają wpływ na to, co im się przytrafia, gdy tak naprawdę… życie biegnie własnym torem i czasami jest za późno. A czasami za wcześnie. (…) Możesz przeżyć tak całe życie, wierząc, że kontrolujesz to, nad czym nie masz absolutnie żadnej kontroli. Zamiast skupiać się na tym, co mogłaś zrobić w przeszłości, skup się na tym, co możesz zrobić teraz”. 

„Nie można czegoś robić, nastawiając się na porażkę. Sam strach wcale nie jest taki zły”.

„Życie nie jest sprawiedliwe, ale to, jak je przeżyjemy, to właśnie jest cudowne. To dar. A każdy dar jest inny, każda ścieżka jest inna. Ta z jakiegoś powodu jest nasza i im szybciej się z tym pogodzimy, tym szybciej przestaniemy płakać i zaczniemy żyć”.

„Czas płynie tak szybko – moje ciało to czuje, moja dusza tego nienawidzi, a serce pęka każdego dnia”.

„Czasem mamy wrażenie, że Bóg postawił na nas krzyżyk, gdy tak naprawdę daje nam drugą szansę”. 

„Możesz nie dostrzegać każdego fragmentu układanki, która tworzy twoje życie, możesz nie zauważać każdego ruchu wielkich szachistów, ale pamiętaj, że to On przez cały czas kontroluje grę. Czasami niektóre elementy zostały przestawione lub usunięte, żeby zrobić miejsce dla nowych. Czasami świat, w którym żyjemy, sprawia, że wokół nas dzieją się różne rzeczy. Ale w końcu wszystko układa się tak, jak powinno”. 

Tytuł: „Utrata”      
Autor: Rachel Van Dyken          
Wydawnictwo: Feeria Young  
Data wydania: 4 lutego 2015         
Ilość stron: 300  
Moja ocena: 6,5/10

41 komentarzy:

  1. Cały czas mam na uwadze całą trylogię!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja też bardzo chciałabym przeczytać pozostałe części. :-)

      Usuń
  2. Mi w utracie też zabrakło "tego czegoś", za to znalazłam tę głębię w drugiej części. Uwielbiam Gaba <3 w drugiej części było tak piękne uczucie, można śmiało powiedzieć "miłość do grobowej deski". Nie poddawaj siępo pierwszej cczęści, chce znać Twoje zdanie o toxic ;)
    Pozdrawiam Justyna

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na pewno przeczytam "Toxic" i "Wstyd". "Toxic" interesuje mnie najbardziej z całej trylogii właśnie ze względu na sympatyczną postać Gaba. Jestem bardzo ciekawa, jak się potoczą jego losy. :-)

      Usuń
  3. A to mi się podobała :) Nawet bardzo. Była dobra na taki deszczowy, zimny, wolny dzień :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mnie też się nawet podobała, ale niestety zakończenie zepsuło cały pozytywny efekt...

      Usuń
  4. Miałam okazję poznać tą książkę w wakacje. Muszę przyznać, że zrobiła na mnie duże wrażenie. Czytało się ją naprawdę dobrze i bez wysiłku, mimo, że historia okazała się troszkę typowa. Sama nie mogę się doczekać, kiedy uda mi się sięgnąć po kolejny tom :)
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  5. Przytoczone cytaty zachęciły mnie do przeczytania książki :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Książkę wpisałam sobie na listę, ale moja chęć na nią jakoś zmalałam. Nie wiem jeszcze czy zostawię ją czy może wykreślę i zastąpię ją inną pozycją. Zastanowię się nad tym.
    Pozdrawiam. *-*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeśli lubisz New Adult, to nie powinnaś być rozczarowana. Pozdrawiam. :-)

      Usuń
  7. Właśnie jestem w trakcie ostatniego tomu "Wstyd" - na razie na początku więc nie mogę nic napisać, ale część druga "Toxic" ma trochę inny klimat - nazwałabym go bardziej mrocznym. Pozdrawiam :)

    houseofreaders.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Słyszałam, że ma mroczny klimat. Ciekawe, co to oznacza w praktyce? Wkrótce przeczytam.:-)

      Usuń
  8. Miałam ją ostatnio zamawiać ale koniec końców kupiłam co innego, ale nie zmienia to faktu że konieczne książka musi wpaść w moje łapki :*

    OdpowiedzUsuń
  9. Ja stale napotykam się na dobre recenzje tej książki i mnie bardzo kusi jej przeczytanie.

    OdpowiedzUsuń
  10. Może schematyczna, może trochę banalna i przewidywalna, no ale podobała mi się! A cytatów tam pięknych, że hoho :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Jakiś czas temu miałam wielką ochotę na tą książkę, ale jakoś się złożyło, że inne wpadły mi w ręce i zupełnie zapomniałam, a teraz nie mogę sobie pozwolić na kolejne książkowe wydatki

    Pozdrawiam, Martyna
    http://myfantasticbooksworld.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Gdybyśmy mogli przeczytać wszystko, na co mamy ochotę - to byłoby piękne... :-)

      Usuń
  12. Nie dla schematów! Na pewno nie sięgnę po tę pozycję. Dla samych sentencji - nie warto.

    Pozdrawiam
    blog--ksiazkoholiczki.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Schematyczna jest na pewno, ale w jakiś sposób ma swój urok. Nie żałuję, że ją przeczytałam. :-)

      Usuń
  13. Ooo! Ja też właśnie przed chwilą napisałam jej recenzję! :)
    Książka cudowna, zakochałam się w niej i mogę każdemu polecić!

    Pozdrawiam,
    http://miedzypolkami-ksiazki.blogspot.com/2015/11/utrata.html

    OdpowiedzUsuń
  14. Tytuł widnieje na mojej liście "do przeczytania", niestety nie wiem kiedy znajdę na nią czas.
    Może też się zgłoszę z prośbą o "wypożyczenie" egzemplarzu?
    Wtedy zawsze szybciej człowiek się mobilizuje. ;)

    OdpowiedzUsuń
  15. Po przeczytaniu opisu jestem przekonana że czytałam co najmniej kilka książek opartych na tym schemaciie - więc tą daruję sobie.

    OdpowiedzUsuń
  16. Czytałam, ale właściwie drugi tom dużo bardziej mi się podobał ;)

    OdpowiedzUsuń
  17. Miałam już styczność z Rachel van Dyken czytając "Elite". Jej styl pisania mnie nie przekonał. Widziałam już dużo negatywnych lub neutralnych opinii dotyczących "Utraty". Niestety nie sądzę, abym po nią sięgnęła. A już na pewno nie w najbliższym czasie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dla mnie to była pierwsza styczność z twórczością tej autorki. Nie było źle. Planuję przeczytać "Toxic" i wtedy wyrobię sobie opinię. :-)

      Usuń
  18. nie przepadam za takim rodzajem książek, jakoś nie przemawiają do mnie te ckliwe historie, zwłaszcza typu on bogaty i cudowny, a ona szara myszka, której nagle cały świat się odmienia. raczej nie sięgnę po nią, mimo iż recenzja mi się bardzo podobała. :)
    pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję. :-) To prawda, że "Utrata" jest bardzo podobna do wielu innych książek New Adult. Schemat - On wspaniały, Ona szara myszka - jest dokładnie taki sam. Za to tutaj jest dużo mądrych cytatów i ogólnie pozytywnych przesłań życiowych. To moim zdaniem wyróżnia trochę tę powieść na tle innych z tego gatunku. :-)

      Usuń
  19. Bardzo chciałam ją przeczytać zaraz po premierze, ale było o niej za głośno i miałam trochę dość tego, że wszędzie było jej pełno. Teraz trochę ucichło więc może uda mi się przeczytać. Choć nie wiem, czy się odnajdę w tych klimatach..

    Zapraszam do siebie
    http://to-read-or-not-to-read.blog.pl/

    OdpowiedzUsuń
  20. Tyle razy natknęłam się na "Utratę", że teraz szczerze nie wiem, co myśleć. Przeczytam raczej dopiero, gdy mój mózg będzie bardzo spragniony patosu i łez :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. U mnie obyło się bez łez, ale fakt - patosu w "Utracie" troszkę jest. Ważne, że jest łatwostrawny:-)

      Usuń
  21. Nie wiem, nie jestem przekonana do tej serii...

    Pozdrawiam :) Przy gorącej herbacie

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja ze swojej strony raczej polecam, ale nic na siłę. :-)

      Usuń
  22. Po przeczytaniu "Utraty" sądziłam, że autorka nic lepszego już nie wymyśli, tymczasem kolejne dwie części trylogii okazały się dużo lepsze i kiedy teraz o tym myślę, "Utrata" to chyba najsłabsza część całej serii, mimo, że dobra ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Narobiłaś mi jeszcze większej ochoty na przeczytanie całej trylogii. :-)

      Usuń
  23. Mnie Utrata zachwyciła, choć jest niczym w porównaniu do drugiej części. Mam za sobą już całą trylogię i nadal nie mogę się zdecydować czy Utrata jest na drugim czy trzecim miejscu

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Słyszałam, że "Toxic" jest najlepsze. Zachęcacie wszyscy tak, że nie sposób nie przeczytać. :-)

      Usuń
  24. Ocena końcowa taka sama jak moja, cieszę się :) Podobnie odebrałyśmy tę powieść, o czym już zresztą rozmawiałyśmy. Gdyby nie to banalne zakończenie, to byłaby całkiem dobra książka :) Ostatecznie czytało się ją lekko i przyjemnie :) Ciekawa jestem jak oceniłabyś Toxic, planujesz Asiu przeczytać tom drugi?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, zdecydowanie planuję przeczytać "Toxic". :-) Większość czytelników odebrała drugą część lepiej niż "Utratę", ale widziałam u Ciebie na blogu, że oceniłaś ją nisko 6,5/10. To trochę ostudziło mój zapał do zapoznania się z całą trylogią, ale i tak przeczytam, żeby wyrobić sobie zdanie. :-)

      Usuń