wtorek, 28 lutego 2017

Dziewczyna, którą kochałeś - Jojo Moyes


Po fenomenalnym „Zanim się pojawiłeś” wiadomo było, że cokolwiek nie napisałaby Jojo Moyes, i tak stałoby się światowym bestsellerem. Podejrzewam, że autorka miała tego świadomość i dlatego nie przyłożyła się należycie do najnowszej powieści. A może wręcz przeciwnie – bardzo się starała, ale ciężko było jej przeskoczyć własny sukces i napisać coś lepszego od historii Willa i Lou?

Jak się zapewne domyślacie, „Dziewczyna, którą kochałeś” nie skradła mojego serca. Dlaczego? Po pierwsze, za bardzo przypominała mi kontynuację „Zanim się pojawiłeś”, czyli „Kiedy odszedłeś”. Występuje tu bardzo podobna do Lou główna bohaterka (notabene o imieniu Liv), która też żyje w mieszkaniu przypominającym jej ukochanego. Również wprowadza się do niej szalona współlokatorka. I podobnie jak Lou, Liv kończy opłakiwanie dawnej miłości, by otworzyć się na nową.

Chwilami miałam wrażenie, jakbym czytała tę samą książkę, ale wtórność nie jest tu jedynym problemem. Drugą dyskusyjną kwestią jest podział powieści. Część akcji dzieje się w czasach współczesnych, a część podczas I wojny światowej. I zapewne nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie fakt, że historia Liv zaczyna się dopiero na 175 stronie. Cała wcześniejsza akcja osnuta jest wokół niejakiej Sophie, czyli kobiety z obrazu „Dziewczyna, którą kochałeś”.

Pomieszanie z poplątaniem? Wbrew pozorom nie do końca. Autorka jasno wiążę wojenną historię Sophie ze współczesnymi losami Liv – niemniej wolałabym, by przejścia pomiędzy czasami przedstawionymi były bardziej płynne. Tymczasem jedna część książki jest o czymś innym, a kiedy czytelnik wciąga się w fabułę, wszystko się urywa i akcja przenosi się zupełnie gdzie indziej. Może jest to ciekawy zabieg, ale w praktyce jednak frustrujący.


Nie jest to całkiem zła powieść i wiem, że wielu osobom może się nawet spodobać. Nazwałabym ją poprawną, ale jako fanka Jojo Moyes czuję się jednak zawiedziona. Daleko jej bowiem do wyjątkowego klimatu „Zanim się pojawiłeś” czy do zabawnego „Razem będzie lepiej”. Treść wydawała mi się toporna i mało wciągająca. Owszem, byłam ciekawa, co stanie się z Liv i obrazem przedstawiającym Sophie, ale z drugiej strony wiedziałam, że równie dobrze obyłabym się bez tej wiedzy…

Skończyłam najnowszą powieść Jojo Moyes bezrefleksyjnie. Zabrakło emocji, elementu zaskoczenia, bohaterów, z którymi można się utożsamić. Do plusów zaliczyłabym ładną okładkę i to, że książka dołączyła do mojej sporej już kolekcji powieści Jojo Moyes. Ale – jak wszyscy wiemy – to o wiele za mało, by ją szczerze polecić. 

Tytuł: „Dziewczyna, którą kochałeś” 
Autor: Jojo Moyes 
Tłumaczenie: Nina Dzierżawska 
Wydawnictwo: Między Słowami 
Data wydania: 11 stycznia 2017 
Ilość stron: 538 
Moja ocena: 6,5/10

22 komentarze:

  1. To może dobrze, ze nie czytałam drugiej części "Zanim się pojawiłeś". Nie mam do "dziewczyny, którą kochałeś" żadnych oczekiwań i liczę, że mi się podoba - już czeka na swoją kolej na półce :)
    Pozdrawiam ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Tyle słyszę o tej książce, ale jakoś mnie do niech nie ciągnie :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Chyba póki co zakończę swoją przygodę z Jojo Moyes na "Zanim się pojawiłeś", która mnie wręcz zachwyciła, skoro pozostałe książki na tle poprzedniej rozczarowują :)
    Pozdrawiam i zapraszam do siebie: http://tworze-czytam-fotografuje.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  4. Po "Zanim się pojawiłeś" chyba żadna z książek Jojo Moyes nie będzie już tak fascynująca, autorka postawiła sobie zbyt wysoką poprzeczkę i ciężko będzie jej ją teraz przeskoczyć ;) Ja nie miałam jeszcze ani czasu, ani odwagi sięgnąć po kontynuację "Zanim...", chociaż czytałam różnorodne opinie, w przypadku „Dziewczyny, którą kochałeś” interesującym wydaje się wątek z okresu I wojny światowej, lubię wracać do tej epoki, jednak po lekturze Twojej recenzji chyba odpuszczę sobie tę książkę, mam tyle zaległości, że nie szkoda mi czasu na tę powieść, mimo sympatii do autorki ;)
    Asiu, zdjęcie wygląda przepysznie - jest świetne! A recenzja, jak zawsze trafiona w punkt, bez nadmiernego rozpisywania, jak w moim przypadku ;) Buziaki Kochana <3

    OdpowiedzUsuń
  5. Już się nie mogę doczekać, żeby ją przeczytać :)

    Pozdrawiam.
    Kasia z Ebookowych recenzji
    ebookowe-recenzje.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  6. Muszę się sama przekonać, czy też będę rozczarowana tą powieścią, na razie bardzo chcę ją przeczytać:)

    OdpowiedzUsuń
  7. Szkoda, że książka nie jest rewelacyjna.

    OdpowiedzUsuń
  8. Ja jeszcze żadnej książki Jojo nie czytałam, ale zacznę jednak od "Zanim się pojawiłeś". O "Dziewczynie, którą kochałeś" słyszałam dużo pozytywów, ale skoro jest trochę wtórna i powtarza po wcześniejszej książce autorki, to jednak zacznę od tej najsłynniejszej pozycji ;)

    OdpowiedzUsuń
  9. Ja bardzo lubię takie cofanie się w czasie - zawsze kiedy ten element był (przeplatanie się współczesności z przeszłością), to tylko zdobił całą powieść. Aczkolwiek po mojej ostatniej przygodzie ze Złym Romeo... wiem, że wszystko można zepsuć, naprawdę. Kiedy odszedłeś nie czytałam, jak już Ci pisałam. Książkę przeczytam, bo czeka na półce, ale podejdę do niej na spokojnie. Cóż, nawet nasi ulubieni pisarze wydają coś złego lub przeciętnego.

    OdpowiedzUsuń
  10. Niezbyt podobało mi się "Zanim się pojawiłeś" i nie pałam wielką sympatią do tej autorki, więc raczej na razie nie sięgnę po jej inne książki.

    OdpowiedzUsuń
  11. Czytałam jedynie "Razem będzie lepiej" Jojo i nie przypadła mi do gustu. Jak dla mnie cały fenomen i świetność Moyes jest wywołana reklamą, rozgłosem i filmem ze znanymi aktorami. Styl autorki jest zwyczajnie SŁABY, jest zbyt prosty, zbyt pospolity i taki... No nie, po prostu nie i już. Źle mi się czytało i chyba więcej po nią nie sięgnę.
    Czytałam niesamowicie zachwalające opinie o Dziewczynie, którą kochałeś, więc planowałam dać jej jeszcze jedną szansę, ale po Twojej recenzji wiem, że zwyczajnie znów się rozczaruję. Więc chyba wolę poczytać coś innego, niż znów tracić czas na Jojo. Dzięki! :D

    Pozdrawiam,
    Koneko z Recenzje Koneko

    OdpowiedzUsuń
  12. Ja kiedyś na pewno się skuszę, chciałabym przeczytać, ale tak z każdą opinią przekładam tą książkę. :)

    OdpowiedzUsuń
  13. dobrze że jednak po nią nie sięgnęłam, chyba zbyt słaba...

    OdpowiedzUsuń
  14. Sporo lektury przede mną :)

    OdpowiedzUsuń
  15. Już o tej książce słyszałam, mam ją w planach :)

    OdpowiedzUsuń
  16. Mi wystarczył tylko film i jakoś nie miałam ochoty na literaturę.

    OdpowiedzUsuń
  17. Nie czytałam jeszcze nic tej autorki :)

    OdpowiedzUsuń
  18. Nie przeczytałam poprzednich książek pisarki, więc na razie i po tę nie sięgnę.

    OdpowiedzUsuń
  19. Czytałam tylko jedną książkę Moyes. Może po tę za jakiś czas sięgnę ;)

    OdpowiedzUsuń
  20. Już się jej nie mogę doczekać- właśnie pochłaniam inna tej autorki!

    OdpowiedzUsuń
  21. Moyes znam tylko z "Razem będzie lepiej", którą wspominam miło. Na pewno sięgnę kiedyś po "Zanim się pojawiłeś", a dalej zobaczymy :) Szkoda, że najnowsza książka autorki nie wzbudziła w Tobie refleksji i Cię rozczarowała. Lubię nawiązania do wydarzeń z przeszłości, ale wolę, gdy współczesność się z nimi przeplata.

    OdpowiedzUsuń
  22. Piękna okładka, a Twoje zdjęcie jest jeszcze lepsze! Mam w planach, ale jak narazie nie ma jej w bibliotece, więc nie przeczytam. ;)

    OdpowiedzUsuń