Po fenomenalnym „Zanim się pojawiłeś”
wiadomo było, że cokolwiek nie napisałaby Jojo Moyes, i tak stałoby się światowym
bestsellerem. Podejrzewam, że autorka miała tego świadomość i dlatego nie
przyłożyła się należycie do najnowszej powieści. A może wręcz przeciwnie –
bardzo się starała, ale ciężko było jej przeskoczyć własny sukces i napisać coś
lepszego od historii Willa i Lou?
Jak się zapewne domyślacie, „Dziewczyna, którą kochałeś” nie skradła mojego serca. Dlaczego? Po pierwsze, za bardzo przypominała mi kontynuację „Zanim się pojawiłeś”, czyli „Kiedy odszedłeś”. Występuje tu bardzo podobna do Lou główna bohaterka (notabene o imieniu Liv), która też żyje w mieszkaniu przypominającym jej ukochanego. Również wprowadza się do niej szalona współlokatorka. I podobnie jak Lou, Liv kończy opłakiwanie dawnej miłości, by otworzyć się na nową.
Chwilami miałam wrażenie, jakbym
czytała tę samą książkę, ale wtórność nie jest tu jedynym problemem.
Drugą dyskusyjną kwestią jest podział powieści. Część akcji dzieje się w
czasach współczesnych, a część podczas I wojny światowej. I zapewne nie byłoby
w tym nic dziwnego, gdyby nie fakt, że historia Liv zaczyna się dopiero na 175 stronie.
Cała wcześniejsza akcja osnuta jest wokół niejakiej Sophie, czyli kobiety z
obrazu „Dziewczyna, którą kochałeś”.
Pomieszanie z poplątaniem? Wbrew
pozorom nie do końca. Autorka jasno wiążę wojenną historię Sophie ze współczesnymi
losami Liv – niemniej wolałabym, by przejścia pomiędzy czasami przedstawionymi były
bardziej płynne. Tymczasem jedna część książki jest o czymś innym, a kiedy czytelnik
wciąga się w fabułę, wszystko się urywa i akcja przenosi się zupełnie gdzie
indziej. Może jest to ciekawy zabieg, ale w praktyce jednak frustrujący.
Nie jest to całkiem zła powieść i
wiem, że wielu osobom może się nawet spodobać. Nazwałabym ją poprawną, ale jako
fanka Jojo Moyes czuję się jednak zawiedziona. Daleko jej bowiem do wyjątkowego
klimatu „Zanim się pojawiłeś” czy do zabawnego „Razem będzie lepiej”. Treść
wydawała mi się toporna i mało wciągająca. Owszem, byłam ciekawa, co stanie się
z Liv i obrazem przedstawiającym Sophie, ale z drugiej strony wiedziałam, że równie
dobrze obyłabym się bez tej wiedzy…
Skończyłam najnowszą powieść Jojo
Moyes bezrefleksyjnie. Zabrakło emocji, elementu zaskoczenia, bohaterów, z
którymi można się utożsamić. Do plusów zaliczyłabym ładną okładkę i to, że
książka dołączyła do mojej sporej już kolekcji powieści Jojo Moyes. Ale – jak wszyscy
wiemy – to o wiele za mało, by ją szczerze polecić.
Tytuł: „Dziewczyna, którą kochałeś”
Autor: Jojo Moyes
Tłumaczenie: Nina Dzierżawska
Wydawnictwo: Między Słowami
Data wydania: 11 stycznia 2017
Ilość stron: 538
Moja ocena: 6,5/10
To może dobrze, ze nie czytałam drugiej części "Zanim się pojawiłeś". Nie mam do "dziewczyny, którą kochałeś" żadnych oczekiwań i liczę, że mi się podoba - już czeka na swoją kolej na półce :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ;)
Tyle słyszę o tej książce, ale jakoś mnie do niech nie ciągnie :)
OdpowiedzUsuńChyba póki co zakończę swoją przygodę z Jojo Moyes na "Zanim się pojawiłeś", która mnie wręcz zachwyciła, skoro pozostałe książki na tle poprzedniej rozczarowują :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i zapraszam do siebie: http://tworze-czytam-fotografuje.blogspot.com/
Po "Zanim się pojawiłeś" chyba żadna z książek Jojo Moyes nie będzie już tak fascynująca, autorka postawiła sobie zbyt wysoką poprzeczkę i ciężko będzie jej ją teraz przeskoczyć ;) Ja nie miałam jeszcze ani czasu, ani odwagi sięgnąć po kontynuację "Zanim...", chociaż czytałam różnorodne opinie, w przypadku „Dziewczyny, którą kochałeś” interesującym wydaje się wątek z okresu I wojny światowej, lubię wracać do tej epoki, jednak po lekturze Twojej recenzji chyba odpuszczę sobie tę książkę, mam tyle zaległości, że nie szkoda mi czasu na tę powieść, mimo sympatii do autorki ;)
OdpowiedzUsuńAsiu, zdjęcie wygląda przepysznie - jest świetne! A recenzja, jak zawsze trafiona w punkt, bez nadmiernego rozpisywania, jak w moim przypadku ;) Buziaki Kochana <3
Już się nie mogę doczekać, żeby ją przeczytać :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
Kasia z Ebookowych recenzji
ebookowe-recenzje.blogspot.com
Muszę się sama przekonać, czy też będę rozczarowana tą powieścią, na razie bardzo chcę ją przeczytać:)
OdpowiedzUsuńSzkoda, że książka nie jest rewelacyjna.
OdpowiedzUsuńJa jeszcze żadnej książki Jojo nie czytałam, ale zacznę jednak od "Zanim się pojawiłeś". O "Dziewczynie, którą kochałeś" słyszałam dużo pozytywów, ale skoro jest trochę wtórna i powtarza po wcześniejszej książce autorki, to jednak zacznę od tej najsłynniejszej pozycji ;)
OdpowiedzUsuńJa bardzo lubię takie cofanie się w czasie - zawsze kiedy ten element był (przeplatanie się współczesności z przeszłością), to tylko zdobił całą powieść. Aczkolwiek po mojej ostatniej przygodzie ze Złym Romeo... wiem, że wszystko można zepsuć, naprawdę. Kiedy odszedłeś nie czytałam, jak już Ci pisałam. Książkę przeczytam, bo czeka na półce, ale podejdę do niej na spokojnie. Cóż, nawet nasi ulubieni pisarze wydają coś złego lub przeciętnego.
OdpowiedzUsuńNiezbyt podobało mi się "Zanim się pojawiłeś" i nie pałam wielką sympatią do tej autorki, więc raczej na razie nie sięgnę po jej inne książki.
OdpowiedzUsuńCzytałam jedynie "Razem będzie lepiej" Jojo i nie przypadła mi do gustu. Jak dla mnie cały fenomen i świetność Moyes jest wywołana reklamą, rozgłosem i filmem ze znanymi aktorami. Styl autorki jest zwyczajnie SŁABY, jest zbyt prosty, zbyt pospolity i taki... No nie, po prostu nie i już. Źle mi się czytało i chyba więcej po nią nie sięgnę.
OdpowiedzUsuńCzytałam niesamowicie zachwalające opinie o Dziewczynie, którą kochałeś, więc planowałam dać jej jeszcze jedną szansę, ale po Twojej recenzji wiem, że zwyczajnie znów się rozczaruję. Więc chyba wolę poczytać coś innego, niż znów tracić czas na Jojo. Dzięki! :D
Pozdrawiam,
Koneko z Recenzje Koneko
Ja kiedyś na pewno się skuszę, chciałabym przeczytać, ale tak z każdą opinią przekładam tą książkę. :)
OdpowiedzUsuńdobrze że jednak po nią nie sięgnęłam, chyba zbyt słaba...
OdpowiedzUsuńSporo lektury przede mną :)
OdpowiedzUsuńJuż o tej książce słyszałam, mam ją w planach :)
OdpowiedzUsuńMi wystarczył tylko film i jakoś nie miałam ochoty na literaturę.
OdpowiedzUsuńNie czytałam jeszcze nic tej autorki :)
OdpowiedzUsuńNie przeczytałam poprzednich książek pisarki, więc na razie i po tę nie sięgnę.
OdpowiedzUsuńCzytałam tylko jedną książkę Moyes. Może po tę za jakiś czas sięgnę ;)
OdpowiedzUsuńJuż się jej nie mogę doczekać- właśnie pochłaniam inna tej autorki!
OdpowiedzUsuńMoyes znam tylko z "Razem będzie lepiej", którą wspominam miło. Na pewno sięgnę kiedyś po "Zanim się pojawiłeś", a dalej zobaczymy :) Szkoda, że najnowsza książka autorki nie wzbudziła w Tobie refleksji i Cię rozczarowała. Lubię nawiązania do wydarzeń z przeszłości, ale wolę, gdy współczesność się z nimi przeplata.
OdpowiedzUsuńPiękna okładka, a Twoje zdjęcie jest jeszcze lepsze! Mam w planach, ale jak narazie nie ma jej w bibliotece, więc nie przeczytam. ;)
OdpowiedzUsuń