sobota, 11 marca 2017

Maria Skłodowska-Curie - Magdalena Niedźwiecka


Zapewne kojarzycie chociaż jeden – nazwijmy to – serial dla kobiet. „Magda M.”, „Singielka”, „Brzydula”… Ich główne bohaterki są zazwyczaj utalentowane i mają świetne prace, jednak to na szukanie drugiej połówki poświęcają 99,9% swojego czasu. Wszystkie ich sprawy obracają się wokół miłości. Do czego zmierzam? Otóż książka „Maria Skłodowska-Curie” (skądinąd zakwalifikowana do biografii) oscyluje dokładnie w tej samej konwencji – serialu romantycznego.

Nie znajdziecie tu obrazowych opisów chwil, kiedy Skłodowska-Curie w pocie czoła pracowała w laboratorium. Nie poznacie zakamarków jej genialnego umysłu ani nie podzielicie jej ogromnej pasji do nauki. Nie dowiecie się, co czuła, odbierając swojego pierwszego Nobla. Nie odczujecie, jak to jest wytrwale pracować ze swoją bratnią duszą nad epokowym odkryciem.   

Dowiecie się za to, że dwukrotna noblistka była kobietą niezwykle namiętną, która już jako wdowa straciła głowę dla kolegi z pracy – niewiernego męża innej i ojca czwórki dzieci – Paula Langevina. Zdziwicie się, jak zażyła relacja łączyła ją z Albertem Einsteinem. A także będziecie zaskoczeni tym, jak często chichotała i jak mało istotną rolę w jej życiu odgrywały dzieci. Tylko czy aby na pewno tak było?

Książkę Magdaleny Niedźwieckiej czyta się bardzo dobrze i szybko. Ale nie ukrywajmy – jest to bardziej romans lub powieść obyczajowa niż rzetelna, poparta przypisami, biografia. Historia Marii Skłodowskiej-Curie jest tu zbyt mocno sfabularyzowana, nafaszerowana dialogami (które być może nigdy nie miały miejsca), a przede wszystkim – przedstawia genialną Polkę jednowymiarowo. Głównie przez pryzmat miłości do trzech najważniejszych mężczyzn w jej życiu (spośród których mąż, Pierre Curie, zdaje się o dziwo odgrywać najmniejszą rolę).


Jakoś przez większość lektury nie mogłam pozbyć się wrażenia, że Skłodowska-Curie została tu potraktowana niesprawiedliwie. W końcu poświęciła wiele lat życia pracy naukowej, co w biografii zostało potraktowane bardzo po macoszemu. Zapewne był to celowy zabieg autorki, która chciała ukazać prywatną, tę mniej znaną, stronę genialnej Polki. Tylko znów wracam do podstawowego pytania: czy jest to portret prawdziwy?

Śmiem wątpić. Chociażby na podstawie rozbudowanego tu wątku Alberta Einsteina. Oczywiście wiadomo, że naukowcy znali się i lubili, ale czy byli ze sobą aż tak blisko, jak uważa Magdalena Niedźwiecka? Patrząc na bardzo skrupulatną biografię „Einstein. Jego życie, jego wszechświat” pióra Waltera Isaacsona (amerykańskiego pisarza, byłego przewodniczącego CNN i redaktora „Time” oraz znanego biografa, m.in. Steve’a Jobsa) było inaczej, skoro poświęcił wątkowi Skłodowskiej-Curie może dwa, maksymalnie trzy zdania.

Mocno wierzę w to, że Maria Skłodowska-Curie była kobietą wyjątkową i wielowymiarową. Ani wielkość jej postaci, ani klimat Paryża początku XX wieku nie zostały tu należycie uchwycone. Reasumując – oceniam książkę Magdaleny Niedźwieckiej 7/10, ale nie w kategorii biografii, a zgrabnej powieści obyczajowej z wątkiem romansowym na czele. 

Tytuł: „Maria Skłodowska-Curie” 
Autor: Magdalena Niedźwiecka 
Wydawnictwo: Prószyński i S-ka 
Data wydania: 14 lutego 2017
Ilość stron: 480 
Moja ocena: 7/10

16 komentarzy:

  1. Myślę, że to byłoby ciekawe - poznać M.Skłodowską-Curie od tej nieznanej, prywatnej strony. W końcu jak każda kobieta, poza pracą i hobby, miała również uczucia :) Może się skuszę :)
    Pozdrawiam i zapraszam do siebie: http://tworze-czytam-fotografuje.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. Hmm... myślę, że to zależy na co się nastawiamy. Są chyba książki, które piszą w sposób rzeczowy o jej życiu naukowym. A tutaj autorka skupiła się na tej stronie życia Marii, która jest bliska jej sercu.

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie czuję się zafascynowana postacią pani Curie, więc pewnie książkę - podobnie jak film, który wchodzi na ekrany - sobie daruję :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Mimo wszystko, chyba chciałabym się z nią zapoznać.

    OdpowiedzUsuń
  5. Jestem strasznie zainteresowana Skłodowską i pewnie niejedna publikacja na jej temat przede mną. Bardzo chciałabym też pójść na film o niej i pewnie tak niebawem zrobię! :D

    OdpowiedzUsuń
  6. Aż wstyd się przyznać, ale niewiele o niej wiem i myślę, że dzięki tej książce mogłabym pozna tę wybitną kobietę.

    OdpowiedzUsuń
  7. Zdaje sobie sprawę, że jest to książka o wybitnej Polce, jednak nie przepadam za biografiami, dlatego ją sobie odpuszczę :)

    Pozdrawiam

    I feel only apathy

    OdpowiedzUsuń
  8. Nie przepadam za tego typu książkami

    OdpowiedzUsuń
  9. W tym momencie muszę Ci bardzo podziękować. Dlaczego? Ta książka czeka na mojej półce, ale przyznam szczerze, że jej czytanie chciałam odłożyć w czasie, bo nie przepadam za takowymi lekturami. Bałam się, iż to taka typowa biografia, a skoro więcej tu miłości i książce bliżej do powieści obyczajowej, to jestem na TAK!

    OdpowiedzUsuń
  10. Jakoś nie mam ochoty na tę książkę, bardzo rzadko sięgam po biografie.

    OdpowiedzUsuń
  11. Marię Skłodowską Curie miałam okazję tylko poznać bliżej dzięki dokumentom, nigdy nie czytałam biografii na jej temat. Może kiedyś się to zmieni, ostatnio chętniej sięgam po tego typu książki :)

    OdpowiedzUsuń
  12. Ciekawa recenzja, mam w planach tę książkę :)

    OdpowiedzUsuń
  13. Chciałam powiedzieć, że biografie są nie dla mnie. Jednak widzę, że tu to faktycznie bardziej romans obyczajowy niżeli faktyczną biografia. Może kiedyś się skuszę.

    OdpowiedzUsuń
  14. Szkoda, że zabrakło w powieści istotniejszych aspektów jej życia. A widziałaś film o Skłodowskiej-Curie? Bo jestem ciekawa, czy okaże się bardziej wartościowy niż książka.

    OdpowiedzUsuń
  15. Tak naprawdę niewiele wiem o Skłodowskiej i mam poczucie, że poznawanie jej bliżej nie chciałabym jednak zaczynać od tej książki. Może kiedyś przeczytam, jako ciekawostkę, ale na teraz nie dopisuję jej do listy tytułów do poznania w najbliższym czasie.

    OdpowiedzUsuń
  16. Czytałam podobną historię o niej, ale innej autorki :)

    OdpowiedzUsuń