Ostatni raz czytałam „Anię z
Zielonego Wzgórza” w liceum. Byłam nią wtedy zachwycona, ale zapewne wiecie,
jak to jest odkrywać książki z dzieciństwa czy młodości po latach? Często
okazuje się, że to, co kiedyś nas bawiło, dawno już straciło swój urok…
Pamiętam, jak po dekadzie od
premiery „Dynastii” oglądałam jej powtórkowe odcinki i nie mogłam uwierzyć w
swoje poprzednie zainteresowanie historią Blake’a i Krystle. Podobnie było z
„'Allo 'Allo!”, który po latach nie śmieszył lub z „Prison Break”, dla którego zarywałam
noce, a potem zastanawiałam się, po co? Z pewnych rzeczy się wyrasta i jest to
zupełnie normalne.
Byłam pewna, że z „Anią z
Zielonego Wzgórza” będzie podobnie. Mimo to skusiłam się na ponowne spotkanie z
jej bohaterami za sprawą ukazania się „Kolekcji z Zielonego Wzgórza”
Wydawnictwa Literackiego.
Fabuła
książki jest prosta. Osierocona Ania przypadkiem trafia do domu na Zielonym
Wzgórzu pod opiekę starszego rodzeństwa: Maryli i Mateusza. Jednak już od
pierwszego dnia nie wszystko układa się idealnie. Z powodu temperamentu i
marzycielskiej duszy Ani, dochodzi niemal codziennie do prześmiesznych przygód
i wpadek.
Byłam bardzo pozytywnie
zaskoczona ponadczasowością historii Ani. Chociaż dobrze znałam jej przygody: z
przefarbowaniem rudych włosów na zielone, nieumyślnym upiciem swojej
przyjaciółki Diany domowym winem czy rozbiciem szkolnej tabliczki na głowie
Gilberta, to i tak znów czytałam je z zaciekawieniem, rozbawieniem, a nawet
sentymentem.
Lucy Maud Montgomery roztoczyła
prawdziwie idylliczną wizję Zielonego Wzgórza, jako cudownego domu, w którym mała,
ruda i „zakręcona” Ania znajduje swoje miejsce na ziemi. Ponieważ dziewczynka (oprócz
daru do ściągania na siebie kłopotów) posiada też dar nieustannego mówienia,
niekiedy całe strony przedstawiają jej marzycielskie wywody skierowane do
opiekunki Maryli. Stateczny Mateusz pozostaje z kolei cichutko z boku, ale
widać, że całym sercem kocha małą Anię już od ich pierwszego spotkania na
dworcu.
Innym wątkiem książki są przygody
szkolne Ani, jej przyjaźń z Dianą oraz nienawiść do szkolnego kolegi Gilberta,
któremu nie może wybaczyć przezwiska „marchewka”. Jednak ich drobne niesnaski
tylko urealniają błogi świat przedstawiony i sprawiają, że nie jest on zbyt przesłodzony.
A do czego zaprowadzą ich kłótnie w przyszłości, zapewne wiecie. :-)
W książce jest dużo śmiechu, ale
pod koniec też momenty trudne i pełne cierpienia. Chociaż wiedziałam, jak się ta
historia skończy, popłakałam się rzewnymi łzami czytając ostatnie strony „Ani”.
W moim odczuciu jest to obowiązkowa lektura kobieca bez względu na wiek. Klasyka
klasyk, której nie wypada nie znać i przygoda czytelnicza na najwyższym
poziomie. Choć czytałam ją trzeci raz w życiu, to wiem na pewno, że sięgnę po
nią jeszcze nie jeden raz w przyszłości. :-)
Ulubiony cytat:
„Jeśli nie możesz się w pełni cieszyć, to ciesz się tyle, ile się da”.
Tytuł:
„Ania z Zielonego Wzgórza”
Autor: Lucy Maud Montgomery
Wydawnictwo: Wydawnictwo Literackie
Data wydania: 25 sierpnia 2014
Ilość stron: 399
Moja ocena: 10/10
Mam u siebie! :D
OdpowiedzUsuńMało tego! Zebrałam całą Kolekcję z Zielonego Wzgórza :D
Taka dumna jestem!
Podzielam Twoją radość, bo ja też mam całą kolekcję :-) Jeszcze 23 tomy czeka na przeczytanie :-)
UsuńMam też tę publikację w tym wydaniu. Czytałam dawno temu i chciałabym w przyszłości wrócić do całej serii.
OdpowiedzUsuńJa wróciłam do niej z sentymentem. Mam nadzieję, że u Ciebie będzie podobnie :-)
UsuńLektura w podstawówce. Na szczęście nie zdążyliśmy jej omówić. Nie ciągnie mnie do tej książki.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
blog--ksiazkoholiczki.blogspot.com
Mam wielki sentyment do całej serii o Ani. Po prostu kocham te bohaterkę.
OdpowiedzUsuńOd zawsze uwielbiałam Anię, choć teraz dopiero odkryłam, że ma ona niezły charakterek:-)
Usuńłooo matko, Ania kojarzy mi się z dzieciństwem ;)
OdpowiedzUsuńObowiązkowa lektura dla każdego! ;)
Ja pokochałam Anię w każdej postaci.. Książkowej oraz filmowej :) Myślę, że tu nie ma do czego się przyczepić.
OdpowiedzUsuń+ zapraszam na wyzwanie, może się skusisz :)
Świetne wyzwanie. Bardzo kreatywne i pomysłowe, ale jeszcze się nad nim zastanowię. Gdyby tylko czas można było troszkę rozciągnąć, na pewno wzięłabym w nim udział :-)
UsuńHej nominowałam Cię do Liebster Blog Award więcej na:
OdpowiedzUsuńblog--ksiazkoholiczki.blogspot.com
Przepraszam że nie ma bezpośredniego linku ale nie mam dostępu do laptopa
Pozdrawiam
Super, dziękuję Ci bardzo :-)
UsuńKochałam Anię, ale nie wiem, czy miałabym na tyle odwagi, żeby po latach wrócić do niej lub którejkolwiek innej książki z dzieciństwa, właśnie z powodu tego strachu, że "coś pójdzie nie tak". Cieszę się, że Ty zaryzykowałaś i że było to takie cudowne spotkanie :)
OdpowiedzUsuńWydaje mi się, że akurat "Ania z Zielonego Wzgórza" jest ponadczasowa. Jeśli raz Ci się spodobała, to powinno Ci się ją dobrze czytać zawsze :-)
UsuńW dzieciństwie tak bardzo uwielbiałam Anię, ale teraz raczej bym nie kupiła ;(
OdpowiedzUsuńZa dużo książek w kolejce do czytania :)
http://ksiazki-mitchelii.blogspot.com/
Akurat to doskonale rozumiem. Całe stosy książek do przeczytania, a czasu tak mało...
UsuńNigdy nie czytałam... Wstyd...
OdpowiedzUsuńZawsze można to nadrobić :-)
UsuńCudny ten cytat :) Mam w planach przypomnieć sobie "Anię ..." i dokończyć całą serię, bo chyba nigdy nie przeczytałam wszystkich części. Z dużym sentymentem wracam też często do Jeżycjady i cieszy mnie równie mocno jak kiedyś. A tak w ogóle to jestem zła, że tak późno zwróciłam uwagę na kolekcję Wydawnictwa Literackiego, wiem że można kupić w całości, ale cena wygląda wtedy przerażająco :)
OdpowiedzUsuńI mnie ta seria umknęła, kiedy była w kioskach. Co do "Jeżycjady", nie wiem, jak to zrobiłam, ale nigdy jeszcze jej nie czytałam. Patrząc na Twoje wrażenia i innych blogerów widzę, że warto, dlatego na pewno wkrótce po nią sięgnę:-)
UsuńKiedyś zaczęłam czytać Anię, jednak nigdy nie udało już mi się jej skończyć. Myślę, że jeszcze kiedyś do niej powrócę :)
OdpowiedzUsuńA ja znam tą książkę - czytałam i nawet film obejrzałam :)
OdpowiedzUsuńA ja "Ani..." nigdy nie lubiłam. Nuda i zbędna egzaltacja...Dziewczynki musiały się nią zachwycać, a ja zamiast ją czytać, przekładałam strony. Wolałam Małgosię Musierowicz. O stokroć!
OdpowiedzUsuńNuda i zbędna egzaltacja? Ranisz moje serce:-) Ale jak już wielokrotnie wspominałam, wielu osobom podoba się zupełnie co innego i to jest normalne.:-) Co do Musierowicz i "Jeżycjady" mam wielką ochotę ją przeczytać :-)
UsuńMy mieliśmy czytać ,,Anię z Zielonego Wzgórza" w podstawówce, ale Pani od polskiego kazała nam w końcu przeczytać inną książkę, więc niestety nigdy po nią nie sięgnęłam, chociaż oglądałam film.
OdpowiedzUsuńJedna z przyjemniejszych lektur w podstawówce (choć z tego co pamiętam, to większość klasy wolała obejrzeć film...). Swoją droga, mam takie samo (tanie :D) wydanie tej książki w domu :)
OdpowiedzUsuńDla mnie cała seria o Ani to wspomnienia z podstawówki. Tak byłam wtedy zafascynowana tą powieścią, że przeczytałam tą serię, całą serię o Emilce i inne L.M. Montgomery.
OdpowiedzUsuńJestem szalenia ciekawa jak ja odebrałabym Anię po latach. Dawno już nie czytałam, ale mam egzemplarz jeszcze po mojej babci:) Zawsze jak w tv jest jakiś film na podstawie książek o Ani to z mamą oglądamy :D
OdpowiedzUsuńJa też oglądałam już ten film co najmniej kilka razy :-)
UsuńMój powrót do Ani był równie udany, chociaż musiałam się trochę przyzwyczaić do niej na nowo, ale im więcej spędzam z nią czasu, tym bardziej ją doceniam :)
OdpowiedzUsuńKocham, uwielbiam ach wspaniała książka i wspaniała seria, bo jeśli nie czytałaś dalszych przygód Ani to masz czego żałować :) pozostałe części są coraz lepsze!
OdpowiedzUsuńCzytałam kilka książek o Ani, ale bardzo dawno temu i nie po kolei. Teraz zamierzam sobie to wszystko usystematyzować i przeczytać od początku do końca. Jeszcze długa droga przede mną, bo tomów jest naprawdę dużo :-)
UsuńTo była, a w sumie dalej jest, jedna z moich ulubionych serii. Uwielbiam historię Ani oraz Gilberta, a w szczególności ubóstwiam trzecią część! Jest chyba najlepsza ze wszystkich.
OdpowiedzUsuńJuż od kilku osób słyszałam, że trzecia część jest najlepsza. Właśnie jestem w połowie drugiej :-)
UsuńAleż ja lubiłam Anie z Zielonego Wzgórza! Cudowna książka! :)
OdpowiedzUsuńksiążka mojego dzieciństwa! <3
OdpowiedzUsuń,,Ania z Zielonego Wzgórza'' to pierwsza książka którą przeczytałam z własnej,nieprzymuszonej woli w pierwszej klasie szkoły podstawowej.Po niej przeczytałam kolejne części,i mogę śmiało powiedzieć,że to właśnie ta seria Lucy Maud Montgomery rozpoczęła moją przygodę z czytaniem... mam do tej książki ogromny sentyment!
http://marcepanowerecenzje.blogspot.com/
O tak, ogromny sentyment z dzieciństwa pozostał :-)
UsuńMam całą kolekcję, ale jakoś nigdy nie mogłam się do tej serii raz a porządnie zabrać. Udało mi się to rok temu i na razie mam 4 tomy za sobą. Powiem szczerze, że byłam zdziwiona "Anią z Zielonego Wzgórza", bo jak sama piszesz, rzeczywiście jest to coś ponadczasowego i dla osób w każdym wieku. Szkoda, że później robi się trochę nużąco i teraz nie mam ochoty na zabieranie się za piąty tom przygód rudowłosej. Koniecznie muszę skończyć tę serię, ale wątpię, żeby któryś z tomów przebił pierwszy lub trzeci. ("Ania na Uniwersytecie" jest bardzo dobra. Dużo miłości i te sprawy :D)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
Skrzynka Pełna Książek
Czekam na ten trzeci tom, skoro wszyscy polecacie. A później mam nadzieję, że nie będzie zbyt nużąco. Na pewno jest to seria, której nie da się pochłonąć na raz. Podejrzewam, że podobnie jak Ty będą ją czytała rok, a może nawet dłużej. Pozdrawiam :-)
UsuńKiedys po tym jak przeczytałam ją jako lekturę chciałam przeczyać resztę, teraz? Nie, 23 tomy to jest przesada :/
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, Maniaczka i zapraszam do siebie :)
countrywithbook.blogspot.com
E tam, 23 tomy to wcale nie jest dużo :-) Tak jak wspomniałam wyżej, mam nadzieję przeczytać je w rok :-)
Usuń"Często okazuje się, że to, co kiedyś nas bawiło, dawno już straciło swój urok…" - Przykre, ale często prawdziwe. Przydarzyło mi się to z niektórymi książkami dzieciństwa (nawet z klasykami, np. Kubusiem Puchatkiem). Ania nie należała do moich ulubionych bohaterek, przeczytałam tylko pierwszy tom, ale ostatnio - widząc tyle pozytywnych recenzji - zastanawiam się nad powrotem do niej i jej przygód. :)
OdpowiedzUsuńŻyczę Ci, żeby to był udany powrót :-)
UsuńChyba nie ma takiej osoby, która nie kochałaby Ani z Zielonego Wzgórza :)
OdpowiedzUsuńJa w każdym razie uwielbiam tę bohaterkę.
Kocham Anię ;) Mam nadzieję, że kiedyś będę mogła się pochwalić całą serią na mojej półce :)
OdpowiedzUsuńCzytałam, uwielbiam!!! Niedawno czytałyśmy wspólnie z moją córcią :) Ona też pokochała Anię :)) Potem obejrzałyśmy film... jak nie kochać cudnej, rudowłosej, szalonej i zakochanej w literaturze dziewczynki? Nie da się!!!
OdpowiedzUsuńTradycyjnie urocze i pomysłowe zdjęcia :)
Dziękuję! Cieszę się, że zawsze zwracasz uwagę na zdjęcia :-) Książki o Ani mają to do siebie, że można je czytać w każdym wieku. Nie dziwię się wiięc, że obie z Córcią kochacie rudowłosą :-) Dla mnie to jedna z najbardziej uroczych postaci literackich, z jakimi się kiedykolwiek zetknęłam :-)
UsuńAnia była moją bohaterką! Ależ uruchomiła lawinę wspomnień...Cudnie:) To książka kultowa i bardzo ważna, czekam jeszcze trochę i będę ją delikatnie podsuwać dzieciaczkom:) Pozdrawiam. Monia
OdpowiedzUsuńNa pewno im się spodoba, jestem przekonana:-) pozdrawiam weekendowo:-)
UsuńCzytałam, ale... nie podobała mi się, dlatego nie m ochoty poznawać kolejnych części, a przynajmniej teraz :)
OdpowiedzUsuńSzkoda, ale nic na siłę:-)
UsuńTa i wszystkie pozostałe części to zdecydowanie jedne z najważniejszych książek mojego dzieciństwa :)
OdpowiedzUsuńNominowałam Cię do LBA, więcej info już jutro od 8:30 na countrywithbooks.blogspot.com
OdpowiedzUsuńDziękuję :-)
UsuńO matko :) najwspanialsza książka na świecie. Gdy przeczytałam ją jako lekturę w 4 kl. nie zatrzymałam się i pochłonęłam kilka następnych części, później filmy. Ania to moja idolka na całej linii :D świetny przykład książki, która nie dość, że niesie w sobie przesłanie, to jeszcze jest zabawna i ponadczasowa :)
OdpowiedzUsuń"Ania..." jest niesamowitą książką. Bardzo ją lubię. Zawsze chciałem przeczytać cały cykl, ale na razie skończyłem na 3 tomie ;)
OdpowiedzUsuńJedna z najpiękniejszych książek dzieciństwa. Muszę powrócić do tej niesamowitej serii :)
OdpowiedzUsuńOch, ja też mogę wracać bez końca! Uwielbiam tę książkę:)
OdpowiedzUsuńMam pewne opory przed wracaniem to książek z dzieciństwa ze względu na ewentualne rozczarowanie. Ale skoro z Harry Potterem się udało, to może z Anią też się uda ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Nie ma co ukrywać, że książki zupełnie inaczej odbiera się na różnych etapach życia. Ale z "Anią" nie powinnaś mieć takich problemów. To po prostu ponadczasowa lektura :-)
Usuń