niedziela, 6 listopada 2016

Samotna gwiazda - Paullina Simons


Znacie to uczucie, kiedy Wasz ulubiony pisarz zaczyna tworzyć kiepskie książki? Premiera najnowszej powieści, tak niegdyś wyczekiwana, teraz staje się jednym wielkim rozczarowaniem. Miałam tak z Cecelią Ahern, a teraz z Paulliną Simons. Jej najnowszą „Samotną gwiazdę” czytało mi się wyjątkowo opornie. Do tego stopnia, że przebrnięcie przez nią zajęło mi kilka dobrych tygodni.

W czym problem? Przede wszystkim w tym, że Paullina Simons się powtarza i sięga po swoje ulubione schematy. Fani jej twórczości mogą być wręcz pewni, że w kolejnych powieściach znajdzie się: a) motyw odległej podróży (najczęściej ze Stanów do Rosji), b) tajemnicza postać, która zakłóca spokojne życie bohaterów (chudy brunet z kucykiem), c) traumy i rozterki uczuciowe głównej kobiecej postaci.

Wszystko fajnie, ale jeśli czyta się to samo w którejś już książce z rzędu, kalki te robią się zwyczajnie nudne. Wydaje mi się, że twórczość Paulliny Simons poszła też w inną stronę, niż fani mogliby oczekiwać. Zamiast pisać z rozmachem kolejne sagi, przypominające jej hit „Jeździec miedziany”, ona zgłębia psychozy bohaterek i motywy podróży przez życie. Nie twierdzę, że gdyby wciąż pisała w klimacie „Jeźdźca…” nie popadłaby w podobne schematy. Zapewne tak, ale byłoby przynajmniej ciekawiej. :-)


Tymczasem, po „Tully” i „Samotnej gwieździe” straciłam serce do tej pisarki. Ta ostatnia książka wymęczyła mnie głównie powolną akcją. Najpierw przez ponad 100 stron czwórka nastoletnich przyjaciół z Ameryki (dwie dziewczyny i dwóch chłopaków) wybierają się w podróż po Europie. Simons dokładnie opisuje różne fazy – od pomysłu, przez mozolne uzyskiwanie zgody rodziców, po plany i pakowanie. Wszystko po to, by następnie, już podczas podróży, nic nie szło zgodnie z planem.

Głównym zakłóceniem wakacji okazuje się pojawienie, a jakżeby inaczej – chudego bruneta z kucykiem. :-) Johnny Rainbow, bo tak się nazywa, jest prawdopodobnie narkomanem i złodziejem, co nie przeszkadza Chloe, głównej kobiecej postaci, zakochać się w nim na zabój. Jak się można domyślić, rujnuje to długo planowaną wycieczkę i doprowadza do wielkiej kłótni.

Odniosłam wrażenie, że autorka na siłę starała się podnieść wartość „Samotnej gwiazdy” – poprzez wplecenie w treść nawiązań do II wojny światowej. Bohaterowie odwiedzają m.in. Treblinkę, gdzie Johnny oprowadza przyjaciół po dawnym niemieckim obozie pracy i przy okazji zdradza kilka strasznych faktów o tym miejscu. Akurat ten fragment  był dla mnie pouczający i ciekawy, niemniej nie wystarczył, by uratować całą historię. Słaba powieść, nawet bardzo… 

Tytuł: „Paullina Simons 
Tłumaczenie: Katarzyna Malita 
Wydawnictwo: Świat Książki 
Data wydania: 18 maja 2016 
Ilość stron: 575 
Moja ocena: 5/10

17 komentarzy:

  1. Oj nie. To nie książka dla mnie. A okładka taka ładna... :(

    Buziaczki! ♥
    Zapraszam do nas :)
    rodzinne-czytanie.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja jeszcze nie znam twórczości autorki, więc wszystko przede mną. Będę miała jednak na uwadze fakt, aby nie zaczynać swojej przygody od tej książki. Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Szkoda Asiu, że tak się rozczarowałaś, domyślam się jakie to musi być przykre, gdy tak zawodzi lubiana autorka. Mam na półce Pani Simons "Czerwone liście" i jest też kilka innych tytułów, które chciałabym przeczytać, ale "Samotną gwiazdę" raczej odpuszczę.

    OdpowiedzUsuń
  4. Bardzo chcę przeczytać książki Simons, ale chcę zacząć od "Jeźdzca miedzianego" :) Jestem bardzo ciekawa jej twórczości :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Piękne zdjęcia :) Książki jeszcze nie czytałam, ale mam ją na swojej liście :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Nie słyszałam o tej ksiażce.. Może mignęła mi jakaś recenzja. Zresztą nie znam tej autorki.
    Nie jestem przekonana i raczej nie sięgnę po nią.
    Pozdrawiam i zachęcam do wejścia na mój blog, dodałam recenzję [Kiedy Odszedłeś] http://polecam-goodbook.blogspot.com/2016/11/kiedy-odszedes-recenzja.html#comment-form

    OdpowiedzUsuń
  7. Ja raczej już po nią nie sięgnę. Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Szkoda, że autorka popada w schematy. Nie czytałam jeszcze nic, co wyszło spod jej pióra.

    OdpowiedzUsuń
  9. Znam to uczucie, gdy pisarz, który skradł Twoje serce wyjeżdża z jakimś odgrzewanym kotletem.. Przykro mi, że Cię to spotkało!

    OdpowiedzUsuń
  10. A miałam ją w planie... :]

    OdpowiedzUsuń
  11. Szkoda, że się zawiodłaś. Czasami tak niestety bywa.

    OdpowiedzUsuń
  12. Słyszałam o tej książce wiele skrajnych opinii, i mam pewne opory przed sięgnięciem po nią. Ale sama muszę się przekonać, więc prawdopodobnie kiedyś tak czy inaczej się z nią zapoznam :)

    OdpowiedzUsuń
  13. Auć, niska ocena, recenzja tez taka sobie... Ja nie znam tej autorki i jakoś nie mam szczególnej ochoty tego zmieniać. Ale wiem, że moja mama coś jej czytała, ale nie przypomnę sobie co... ale nie było aż tak źle z tego, co pamiętam.

    OdpowiedzUsuń
  14. Po cyklu "Jeźdźca..." nie mam serca sięgać po twórczość tej autorki. Boję się, że mnie rozczaruje i wszystkie dobre wspomnienia o Tatianie i Aleksandrze ulotnią się z mojego serca, a na to nie chcę pozwolić!

    OdpowiedzUsuń
  15. Jedni piszą dobrze, inni mniej, a jeszcze inni wcale...
    Pomijając treść książki mnie zafascynowały Twoje zdjęcia, w których gra ona główną rolę. Są fenomenalne!

    OdpowiedzUsuń
  16. Spotkałam już różne recenzje, ale edług mnie to nie jest książka, która mogłaby mnie porwać ;)
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  17. Aż tak dobrze twórczości Simons nie znam, więc trudno mi się na ten temat wypowiedzieć, ale taką tendencje już zauważyłam. Może jak poznam lepiej twórczość Simons będę lepiej rozeznana w temacie :)

    OdpowiedzUsuń