sobota, 4 lutego 2017

Dziennik Bridget Jones - Helen Fielding (książka vs. film)


Co jest lepsze: książka czy film? Często zadaję sobie to pytanie, kiedy oglądam ekranizację bestsellerowej powieści. Nie inaczej było w przypadku „Bridget Jones 3”. Kiedy tylko zobaczyłam ten film w kinie, od razu przypomniałam sobie o serii książek Helen Fielding i zapragnęłam je skompletować. Czy są równie dobre, jak hitowe ekranizacje z rewelacyjną Renée Zellweger w roli głównej?

Moim zdaniem niestety nie są. A przynajmniej pierwsza część - czyli „Dziennik Bridget Jones” – nie dorasta przygodom filmowej Bridget do pięt. Jest dużo mniej śmieszna, literacka bohaterka wydaje się nijaka i nawet chwilami nudnawa, a Mark Darcy odgrywa co najmniej drugoplanową rolę, pojawiając się w kilku scenach na początku i końcu powieści.

Tak, słynny Mark Darcy (Colin Firth), na którym właściwie opiera się cały film, w książce jest postacią, rzekłabym, marginalną. Helen Fielding dużo miejsca poświęca za to związkowi Bridget z jej niepoprawnym szefem, Danielem Cleaverem (granym w filmie przez Hugh Granta). I w ogóle wiele kultowych scen – jak chociażby ta z niebieską zupą lub strojem króliczka – jest zupełnie innych. Niemniej ogólny sens książki i filmu pozostaje taki sam.

Całą fabułę da się właściwie streścić w jednym zdaniu: niezdarna singielka po trzydziestce szuka faceta, co prowadzi do wielu zabawnych sytuacji. Czy jednak na pewno zabawnych? Tak, jak wspomniałam, ciężko w powieści doszukiwać się świeżego humoru, na miarę tego z kina. Właściwie podczas całego czytania uśmiechnęłam się może dwa razy…


Nie oznacza to bynajmniej, że w ogóle nie warto sięgać po „Dziennik Bridget Jones”. Bo mimo wszystko, wydaje mi się, że warto. W końcu jest to powieść wciąż uznawana za najważniejszą z gatunku chick lit i jest zaliczana do listy 100 książek BBC, które należy w swoim życiu przeczytać. Dla mnie jest to taki współczesny klasyk (mający już ponad dwadzieścia lat), o którym po prostu warto wyrobić sobie własne zdanie.

Może akurat Wam spodoba się bardziej? Może jeśli przeczytacie go bez ciągłego porównywania do kultowego filmu – jak ja to najwidoczniej błędnie zrobiłam – okaże się powieścią lekką, ciekawą i przyjemną. Doskonałą po ciężkim dniu, kiedy ma się ochotę przeczytać coś niezobowiązującego, ale wciąż na poziomie. Ja nieszczególnie polubiłam literacką Bridget, ale daję sobie drugą szansę w kolejnym tomie. Czuję, że „Bridget Jones. W pogoni za rozumem” może być dużo lepsza. :-) 

Tytuł: „Dziennik Bridget Jones” 
Autor: Helen Fielding 
Tłumaczenie: Joanna Szczepańska 
Wydawnictwo: Zysk i S-ka 
Data ostatniego wydania: 3 marca 2014 
Data pierwszego wydania: 1996
Ilość stron: 368 
Moja ocena: 6,5/10

26 komentarzy:

  1. O widzisz, sama od paru miesięcy planuję nabyć wszystkie części z serii o Bridget, bo film uwielbiam, ale trochę się bałam, że książki to jednak co innego niż film. I jak widać niewiele się pomyliłam :/
    Mimo wszystko może kiedyś się skuszę ;)

    Pozdrawiam serdecznie,
    Paulina z naksiazki.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  2. Przeczytałam dawno temu i nawet lubię :) Film tez mi przypadł do gustu. :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Przeczytałam dwa pierwsze tomy. Teraz w planach mam kolejne.

    OdpowiedzUsuń
  4. Nie czytałam, ani nie oglądałam. Kiedyś chyba mignęło mi kilka minut filmu, ale nie byłam nim zainteresowana.

    OdpowiedzUsuń
  5. Oglądnęłam filmy o Bridget i coś mnie nie przekonały. Nie czuję tego, czym wszyscy się zachwycają, więc książki sobie odpuszczę :|

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja wręcz przeciwnie - uwielbiam tę filmową serię. :-)

      Usuń
  6. Książki nie czytałam, filmu nie oglądałam i na chwilę obecną ani tego, ani tego nie zamierzam.
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Wiesz, że pierwszą Bridget czytałam lata temu - nie mam pojęcia jak odebrałabym ją po latach :) Wtedy to była przyjemna lektura, bez wielkiej miłości z mojej strony, ale miła. Film chyba też mi się chyba później podobał bardziej, ale ręki sobie uciąć nie dam.

    Miałam okazję jakiś czas temu czytać trzeci tom (który z filmową trzecią częścią niewiele ma wspólnego, żeby nie powiedzieć nic - to zupełnie inna fabuła) i tam Bridget mimo ponad 50 lat nic się nie zmieniła. Trochę to było absurdalne, nie zawsze śmieszne, ale jak się mocno przymknęło oko, to niektóre rzeczy można było wybaczyć :)

    PS Strasznie smakowicie na Twoich zdjęciach! :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czytałam właśnie, że trzecia część Bridget nie ma nic wspólnego z filmową wersją. Trochę szkoda, że autorka nie ukazała ewolucji Bridget. Nie wierzę, że w normalnym życiu ta sama kobieta zachowuje się identycznie, mając trzydzieści i pięćdziesiąt lat. Dobrze byłoby zobaczyć bohaterkę dla odmiany ustatkowaną i w końcu szczęśliwą. :-)
      PS. Dziękuję. :-))

      Usuń
  8. Uwielbiam filmy z Renee, moim zdaniem jest niesamowita i absolutnie nie do podrobienia. Najpierw obejrzałam, potem przeczytałam. I tym razem słowo pisane w ogóle mnie nie zachwyciło.

    OdpowiedzUsuń
  9. Przeczytałam wszystkie książki i zobaczyłam filmy, coś świetnego na poprawę humoru. Pozdrawiam ;)

    OdpowiedzUsuń
  10. Dla mnie również książka okazała się znacznie gorsza niż film. W ogóle nie jestem wielką fanką Bridget Jones, ale ta powieściowa była dla mnie nie do zniesienia. I zgadzam się, że zabawnych fragmentów jest w książce jak na lekarstwo.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja jestem fanką filmowej Bridget, ale ta literacka mnie jakoś nie przekonała...

      Usuń
  11. Kiedyś napisama u Ciebie ze masz piękne zdjęcia:-) no i teraz przyciągnęło mnie znowu jedno z nich ;-) SUPER. Potem oczywiscie zawsze czytam teks.
    Pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń
  12. Filmowa wersja dziennika Bridgit jest już niema klasykiem, który nadal oglądam z wielkim sentymentem :)

    OdpowiedzUsuń
  13. Książek o Bridget Jones jeszcze nie czytała, ale mam w planie nadrobienie zaległości.

    Kasia z Ebookowych recenzji
    http://ebookowe-recenzje.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  14. Ja nie porównuję książek do filmów i kocham Bridget zarówno z papierowej wersji jak i z filmowej :):)

    OdpowiedzUsuń
  15. Bridget jakoś mam wrażenie straciła na atrakcyjności... :(

    OdpowiedzUsuń
  16. Na filmach zawsze się śmiej e, ale jakoś nigdy nie miałam ochoty przeczytać książek. A skoro nie są śmieszniejsze niż filmy to raczej niewiele stracę ;)

    OdpowiedzUsuń
  17. Jestem tylko po lekturze książki i to w zamierzchłych czasach :)

    OdpowiedzUsuń
  18. A mnie z kolei nieco bardziej zauroczyła książka, ale film też oglądało mi się przyjemnie. :)

    OdpowiedzUsuń
  19. Szczerze to nie czytałam książek, chyba jedną zaczęłam ale jakoś mi nie podeszła, a filmy znam na pamięć (ten najnowszy widziałam dwa razy) :D do książek może kiedyś zrobię kolejne podejście, ale jakoś na razie tego nie czuję.

    OdpowiedzUsuń
  20. Jestem tuż po obejrzeniu filmu, więc odczekam może jakiś czas, ale za powieść koniecznie muszę się zabrać. Toż to w końcu klasyk ;)

    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  21. Już od kilku lat przymierzam się do obejrzenia filmów z Bridget..

    OdpowiedzUsuń
  22. Film widziałam z 10 lat temu, muszę sobie przypomnieć, pamiętam, że był super :) Książki jeszcze nigdy nie czytałam ;/

    OdpowiedzUsuń