wtorek, 29 września 2015

Wielkie kłamstewka - Liane Moriarty


Pamiętacie, jak ostatnio narzekałam, że żadna książka mnie nie zachwyca? Te, które czytałam, były poprawne, ale zawsze czegoś brakowało. Aż w końcu trafiłam na „Wielkie kłamstewka”. :-)

Jeśli miałabym porównywać „Wielkie kłamstewka” do jakiegoś filmu lub serialu, na pewno byłyby to „Gotowe na wszystko”. Mają podobny klimat przedmieść, gdzie wszyscy niby się znają, ale w rzeczywistości żaden sąsiad nie jest w stanie powiedzieć, co dokładnie dzieje się w domu obok. I tu, podobnie jak w serialu, wszystko zaczyna się od morderstwa. Ktoś zginął na wieczorku integracyjnym rodziców dzieci z przedszkola. Nie wiadomo tylko kto, ani w jakich okolicznościach…

Potem cofamy się o pół roku wstecz, by poznać cały kontekst historii. Wtedy do miasteczka na przedmieściach Sydney wprowadza się nowa sąsiadka - 24-letnia samotna matka Jane. Nikt nie wie, kto jest tatą 5-letniego Ziggy’ego, a sama Jane szybko ucina wszelkie spekulacje na ten temat. Dość szybko za to zaprzyjaźnia się z innymi mamami przedszkolnych dzieci: Madeline oraz Celeste.

Każda z przyjaciółek jest zupełnie inna. Madeline to czterdziestoletnia matka trójki dzieci, która zaznała szczęścia dopiero w drugim małżeństwie. To zdecydowanie moja ulubiona bohaterka. Nie da sobie dmuchać w przysłowiową kaszę, jest silna, pewna siebie i zadziorna. Nazwałabym ją „typową kobietą”, która jest wierną przyjaciółką, kocha ubrania i martwi się każdą nową zmarszczką. :-) Natomiast Celeste jest nieziemsko piękna, ale zamknięta w sobie i stale zamyślona. Początkowo poznajemy ją jako mamę bliźniaków i żonę idealnego męża Perry’ego. Czy jednak ich małżeństwo jest tak idealne, na jakie wygląda? Ich wątek z każdą stroną ciekawił mnie coraz bardziej.


Historia trzech przyjaciółek toczy się wokół przedszkola. To tam codziennie zawożą swoje dzieci, spotykają się i plotkują. Ich mikrospołeczność składa się również z innych mam, ojców, dzieci i byłych mężów. W takim natłoku nawet nie zaproszenie kolegi z klasy na urodziny urasta do rangi życiowego problemu. A skąd już niedaleko do „burzy w szklance wody”.

Tajemnice, układy, kłamstewka – to wszystko składa się na rzeczywistość Jane, Madeline i Celeste oraz nieuchronnie prowadzi do zapowiedzianej we wstępie tragedii. Rewelacyjnym zabiegiem Moriarty jest przytaczanie po niemal każdym rozdziale wypowiedzi świadków morderstwa, które zawsze nawiązują do minionych wydarzeń zawartych w danym fragmencie. Przypomina to chór z tragedii greckiej, ale i skłania do śmiechu, bo każdy świadek widzi zdarzenie z zupełnie innej strony.

Początkowo zastanawiałam się, czy ocenić „Wielkie kłamstewka” na 9 czy 10 punktów w mojej subiektywnej skali. Jednak stanęło na 10, bo naprawdę nie mam się do czego przyczepić. Książka jest bardzo zgrabnie napisana, czyta się ją szybko, wciąga bez reszty. A do tego porusza wiele istotnych kwestii: konsekwencji kłamstw, przemocy w rodzinie, solidarności w obliczu tragedii, funkcjonowania patchworkowych rodzin, relacji z małymi dziećmi i nastolatkami oraz ogólnie życia w rodzinie i małym społeczeństwie. Oby więcej takich wartościowych (a przy tym niesamowicie wciągających) książek pojawiało się na polskim rynku wydawniczym – tego sobie i Wam życzę. :-) 

Tytuł: „Wielkie kłamstewka” 
Autor: Liane Moriarty     
Wydawnictwo: Prószyński i S-ka 
Data wydania: 22 września 2015    
Ilość stron: 488 
Moja ocena: 10/10

32 komentarze:

  1. Od razu ląduje na liście "do przeczytania". Kupiłaś mnie tą recenzją już przy porównaniu do "Gotowych na wszystko"!! :D Dodając do tego resztę plusów, które wyliczyłaś i ocenę stwierdzam, że muszę się z nią zapoznać.
    Pozdrawiam,
    http://magiel-kulturalny.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Sama byłam zaskoczona, że książka okazała się aż tak dobra. Naprawdę mi się spodobała i mogę ją z czystym sumieniem polecić. :-)

      Usuń
  2. Dziewczyny zabijecie mnie!!!! Tak bardzo chcę tę książkę, portfel każe mi czekać do wypłaty a wy nakręcić recenzjami i to 10/10!!! No nie... nie wytrzymam! ;)
    Pozdrawiam Justyna z  książkomiłościmoja.blogspot

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pocieszę Cię. :-) Mam zamiar zrobić duży konkurs fotograficzny, ale to dopiero za około miesiąc i do wygrania będzie m.in. właśnie ta książka. Także może akurat weźmiesz udział i akurat się uda? :-)

      Usuń
  3. Bardzo ciekawa książka, taka złożona i nieprzewidywalna. Typowałam inny zestaw trup+ sprawca...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, typowałam zupełnie inne zakończenie. Bardzo obawiałam się o jedną z bohaterek, ale na szczęście okazało się, że to nie ona. Ufff. :-)

      Usuń
  4. Już sporo dobrego czytałam o tej pozycji i muszę przyznać, że po Twojej recenzji nie mam żadnych wątpliwości czy chciałabym ją przeczytać!Oczywiście nie tylko dlatego, że ta historia przeraziła samego Kinga :3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czytałam właśnie o tym, że King był przerażony. :-) Muszę doczytać, co go dokładnie tak przeraziło.:-)

      Usuń
  5. Wystarczy mi tylko Twoja recenzja, aby stwierdzić, że książkę warto przeczytać.
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  6. Koniecznie muszę ją mieć, Twoja recenzja bardzo zachęciła mnie do przeczytania :)
    No ale póki co muszę się wstrzymać z wydatkami, bo dziś znów nie mogłam się oprzeć promocji i wpadły dwie nowe książki :) A portfel cierpi... :D

    OdpowiedzUsuń
  7. Wow. Przekonałaś mnie w 100% do tej książki. I co tu wiele pisać - na pewno przeczytam.

    Pozdrawiam
    blog--ksiazkoholiczki.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się, że Cię przekonałam. Myślę, że się nie zawiedziesz. :-)

      Usuń
  8. Koniecznie muszę tę książkę przeczytać :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Czuję się mocno zachęcona ;-)

    OdpowiedzUsuń
  10. Kolejna pozytywna recenzja tej książki. Jest już na mojej liście ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dobrze, że masz ją na liście. Jestem przekonana, że Ci się spodoba. :-)

      Usuń
  11. Czasem każdy czytelnik ma taką fazę, że każda kolejna książka mu "nie podchodzi". Miałam tak właśnie w minione lato.
    Bardzo ciekawa recenzja, może się skuszę na przeczytanie tej książki. :)
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na szczęście po "Wielkich kłamstewkach" ta passa się odmieniła. :-)

      Usuń
  12. Jak doskonale wiesz, książka pojawiła się już na mojej półce, obie z Kasią kusiłyście mnie na przemian tą książką, oczywiście powieść ląduje w moim stosiku na najbliższe dwa miesiące i jest, gdzieś na początku kolejki :) Świetnie przedstawiłaś tę powieść i chociaż nie znam serialu "Gotowe na wszystko", rzadko oglądam TV, to jednak jestem ogromnie ciekawa tej historii, jestem pewna, że się nie zawiodę :)
    PS. Zdjęcia wyczarowałaś magiczne, ogromnie mi się podobają... kolorystyka, orzechy świetny pomysł :) Gratuluję, bo efekt końcowy jest znakomity :) Pozdrawiam ciepło i życzę przyjemnego dnia :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Haha, pamiętam i cieszę się, że skusiłyśmy Cię skutecznie. :-) Oby książka trafiła w Twój gust równie mocno, jak w nasze. :-) A jeśli chodzi o zdjęcia - to zasługa mojej magicznej niebieskiej deseczki od Moniki. :-) Na takim tle jest dużo łatwiej o dobre ujęcia. :-) Dziękuję za wszystkie miłe słowa i też życzę miłego dnia Agnieszko. :-)))

      Usuń
  13. W końcu przeczytałam tę recenzję... No nic dodać, nic ująć - muszę ją przeczytać. Wydaje mi się idealna dla mnie!

    Pozdrawiam :) Przy gorącej herbacie

    OdpowiedzUsuń
  14. Twoja ocena dla tej książki mówi sama za siebie :) Ogólnie lubię książki z tej serii, gdyż wszystkie są takie życiowe.

    OdpowiedzUsuń
  15. Ciekawi mnie to określenie "patchworkowa rodzina" ;) A książkę już dopisałam do listy, bo jeśli na Tobie zrobiła tak dobre wrażenie, to czuję, że i mi się spodoba :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hmm, coraz częściej czytam o "patchworkowych rodzinach". To chyba niestety znak naszych czasów... A książkę warto przeczytać, jak najbardziej polecam. :-)))

      Usuń
  16. Asiu, imponujesz mi, nie dość, że piszesz świetne recenzje, dużo czytasz, potrafisz znaleźć dobre książki to jeszcze robisz cudne fotografie:) Jak pięknie połączyłaś "naszą" deseczkę z orzechami! Super Kochana:)))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję Ci Kochana:-) "Nasza" deseczka się bardzo przydaje, bardzo chciałabym mieć taką w co najmniej kilku kolorach. :-)

      Usuń
  17. W pełni zgadzam się z Twoją oceną, to bardzo dobra książka i nie ma się w zasadzie do czego przyczepić. Im dłużej o niej myślę, tym bardziej mnie "zmraża" ;)

    OdpowiedzUsuń
  18. Opis na okładce rodem z najlepszego thrillera, historia, która wciąga od pierwszych stron, detektywistyczny zapęd, który towarzyszy lekturze od początku do końca i nieprawdopodobne rozwiązanie morderstwa! A do tego kilka ważnych kwestii, które autorka zgrabnie wplotła w fabułę. Świetna i zadziwiająco lekka książka :) Niestety po dwóch odcinkach serial okazał się nie dla mnie...
    Pozdrawiam,
    www.favouread.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń