poniedziałek, 1 czerwca 2015

"Chwile ulotne jak ulotka”, czyli kilka słów o „Zorkowni” Agnieszki Kalugi


Wierzę w to, że książki mają moc. Że trafiają w nasze ręce w odpowiednim momencie, by coś nam uświadomić, zwrócić na coś naszą uwagę. Oczywiście nie zawsze tak  się dzieje, jest bowiem cała masa książek zupełnie nieistotnych. Ale jeśli trafisz na „TĘ” właściwą, po prostu to czujesz. Tak było ze mną i z „Zorkownią”. 

Nie była to łatwa lektura. Czytałam ją prawie miesiąc, czasem odkładając na kilka dni, ale śmiało mogę ją nazwać lekturą mądrą i „życiową”. Taką, która na długo zapada w pamięć.

„Zorkownia” to zapiski z życia w hospicjum. Prowadzi je Agnieszka Kaluga, pracująca tam wolontariuszka, która w krótkich opowiadaniach-obrazkach przedstawia nam swoich kolejnych pacjentów. Każdemu z nich poświęca stronę, maksymalnie kilka. Jestem pewna, że chciałaby poświęcić więcej, ale w hospicyjnym życiu jest to nierealne. Czas odliczany jest tu bowiem zupełnie inaczej niż „na zewnątrz”. Bardziej dniami niż latami…

Wolontariusz jest dla pacjentów kimś w rodzaju przyjaciela od rzeczy ostatnich. Ostatniego słowa, ostatniej rozmowy, ostatniego papierosa. Bardzo spodobało mi się to, że Agnieszka Kaluga niczego nie oceniała. Ani relacji umierającego z rodziną, ani wielu fizycznych aspektów śmiertelnych chorób (dla niej odleżyny to po prostu „niepiękny widok”). To, co zauważyłam od razu, to wyjątkowo „lekkie pióro” autorki. Opisuje hospicyjny świat bardzo klimatycznie (trochę jak Éric Emmanuel Schmitt), czasem urywa zdania, czasem wplata w tekst wiersze Szymborskiej.  

Spośród wszystkich przedstawionych przez nią historii, chyba najbardziej wzruszyła mnie historia Gosi, młodej umierającej na raka matki, która ostatkiem sił pisze list do swojej małej córki Weroniki. Zapamiętałam też chorego Joachima, dla którego autorka nazrywała kwitnącej koniczyny. I Czesia, którego przez cztery godziny trzymała za rękę, kiedy rozpaczał po śmierci żony. 

Śmierć, śmiertelne choroby, utrata władzy nad własnym ciałem to tematy pojawiające się w książce nieustannie. Co ważne, Agnieszce Kaludze udaje się o nich pisać w piękny, trochę impresjonistyczny sposób, a jednocześnie unikać nadmiernego patetyzmu. Dlatego polecając jej książkę, postaram się też zakończyć niepatetycznie. Napiszę tylko, że warto ją przeczytać, by uświadomić sobie, jak wiele nieszczęść jest na świecie. I zwyczajnie docenić to, co się ma. 

 
Cytaty:
 „Nic do stracenia, gdy wszystko do stracenia”.
„Najważniejsza jest obecność”.
„Obiecuję, że dam sobie radę, że nie utonę. Tylko miłość daje tę siłę, tę pewność”.
„Goni mnie dzień, goni mnie życie”.
„Tyle można zrobić. Tyle jeszcze można zrobić. W głowie kiełkuje kolejny pomysł”
„Ktoś mi bliski powiedział, że rzeczy mają tendencję do układania się”.
„Niewiele rzeczy da się zaplanować. Niewiele ważnych”.
„Tu i teraz, życie takie, jakie jest”.

Tytuł: „Zorkownia
Autor: Agnieszka Kaluga
Wydawnictwo: Znak
Data wydania: 17 lutego 2014
Ilość stron: 288
Moja ocena: 9/10

34 komentarze:

  1. wiem co czujesz...,,Zorkownia" to chyba najbardziej wzruszająca książka jaką czytałam...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To racja. Po przeczytaniu "Chustki" myślałam, że będzie mi ciężko znaleźć książkę w podobnym stylu, a tu proszę.

      Usuń
  2. Co ja się przy niej nawzruszałam! Ale też od razu wszystkie choroby u siebie zdiagnozowałam.
    Mądra ogromnie i jaka prawdziwa! Podziwiam Kalugę, ma babeczka moc.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No tak, można sobie nawbijać do głowy różne choroby... Ja podziwiam szczególnie podejście Kalugi do pacjentów, takie naturalne i ludzkie. Bardzo mądra osoba i mądra książka.

      Usuń
    2. Prawda? Takie podejście jest coraz rzadsze, ale mam doświadczenia i pielęgniarek, i właśnie wolontariuszy, którzy tak cudnie, człowieczo traktują innych.

      Usuń
    3. Dobrze wiedzieć, że tacy ludzie gdzieś istnieją:)

      Usuń
  3. Wiem, że na pewno podczas lektury tej książki, będę bardzo wzruszona. Bardzo!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie ma co ukrywać, że jest bardzo poruszająca, ale też otwiera oczy na wiele spraw. Dlatego bardzo, bardzo polecam :-)

      Usuń
  4. Ta książka jest cudowna. Bardzo mnie poruszyła. Agnieszka Kaluga pisze bardzo pięknie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To prawda, podziwiam autorów, którzy potrafią pisać tak "lekko" jak Kaluga

      Usuń
  5. Wielokrotnie zastanawiałam się nad tą książką, czy warto :)
    Zwróciłaś uwagę w swojej recenzji na kluczowe elementy, które są w stanie mnie przekonać.
    RecenzjeAmi.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się, jak udaje mi się przekonać kogoś do książki. Mam nadzieję, że się nie zawiedziesz:)

      Usuń
  6. Bez dwóch zdań - dam szansę tej książki :D
    Dziękuję za recenzję!

    OdpowiedzUsuń
  7. Wydaje mi się, że jest to pozycja raczej dla starszych osób niż dla piętnastolatki... Jak sądzisz, czy dla mnie nie będzie ta pozycja np. za poważna?
    PS Bardzo podoba mi się ten nagłówek! A także blog, dlatego też dołączam do obserwatorów ;)
    Pozdrawiam, Shelf of Books

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie, nie polecałabym Ci tej książki, a nawet bym Ci ją odradzała. Sama "za młodu" czytałam książki i oglądałam filmy za poważne dla siebie i nigdy nic dobrego z tego nie wynikało. Tylko się stresowałam i brałam wszystko do siebie. Jeśli chciałabyś przeczytać coś o podobnej tematyce, ale podane w dużo lżejszy sposób, to polecałabym dwie książki: "Dziś jestem blondynką" o młodej dziewczynie zmagającej się na swój sposób z rakiem i "Zostań, jeśli kochasz" - o dziewczynie próbującej wyjść ze śpiączki i pogodzić się ze śmiercią rodziców.
      PS. Podziwiam, że prowadzisz bloga w tak młodym wieku i życzę powodzenia:) pozdrawiam ciepło:)

      Usuń
  8. Unikam takich tematów w książkach/filmach, straszny ze mnie tchórz. Ale chciałam ci napisać, że robisz naprawdę śliczne zdjęcia - bardzo mi się podobają. ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rozumiem i nie namawiam:) Temat powinien być interesujący dla czytelnika, żeby sięgnął po daną książkę. Super, że podobają Ci się zdjęcia:) Dziękuję:)

      Usuń
  9. Nigdy nie myślałam nad tym, że książki trafiają do nas w odpowiednim momencie, ale... chyba trochę tak jest :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja też jeszcze do niedawna tak nie myślałam, ale kiedy przeczytałam o tym na innym blogu, stwierdziłam, że rzeczywiście coś w tym jest :)

      Usuń
  10. Na mnie też zrobiła duże wrażenie i właściwie ciężko mi było o niej pisać. To mocno poruszająca książka, o której na pewno długo będę pamiętała.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie wiem, czy wiesz, ale sięgnęłam po "Zorkownię" właśnie dzięki Twojej recenzji :) Dzięki!

      Usuń
    2. Wiem wiem, wspominałaś ;) Cieszę się, że udało mi się zachęcić Cię o lektury, a jeszcze bardziej, że książka zrobiła na Tobie wrażenie!

      Usuń
    3. Zrobiła wrażenie, i to bardzo duże:)

      Usuń
  11. Recenzowałam tę książkę na początku miesiąca na moim blogu, mnie również najbardziej poruszyła historia matki piszącej list do swojej córki, chociaż nie ujęłam tego w swojej recenzji... niemniej jednak podzielam Twoje zdanie o tej książce, to mądra i cenna książka, niełatwa w odbiorze ale ważna i potrzebna...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zdecydowanie ważna i potrzebna, ale niestety niewiele ostatnio spotykam aż tak poruszających książek...

      Usuń
  12. Ta autorka będzie niedługo w pobliskim mieście, chyba wybiorę się na spotkanie z nią, książkę mam oczywiście w planach :))!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Genialna sprawa! Byłoby super, gdybyś napisała w wolnej chwili, jak było na tym spotkaniu:)

      Usuń
  13. Już kilka recenzji czytała, więc dopisałam ją do listy ale niestety jeszcze nie trafiła w moje ręce.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Poluj na nią, bo warto. To jedna z nielicznych książek, którą mogę polecić każdemu:)

      Usuń
  14. Nie przepadam za podobnymi klimatami, ja zwyczajnie potrzebuje choć odrobiny adrenaliny w swoich lekturach, ale dziękuję za recenzję, bardzo dobrze mi się ją czytało :)

    OdpowiedzUsuń