piątek, 5 czerwca 2015

Babskie czytadło na długi weekend


W wiosenne, słoneczne popołudnie jak dzisiaj, miałam ochotę poczytać coś lekkiego. I taka właśnie jest „Pora na życie” Cecelii Ahern. Lekka, zabawna i przyjemna.

Jej bohaterką jest Lucy, trzydziestolatka, która żyje w ciągłym kłamstwie. Okłamuje wszystkich (z sobą samą na czele), że jest szczęśliwą, zadowoloną z życia i robiącą karierę singielką. Tymczasem realia wyglądają tak, że jest samotna, mieszka z kotem w malutkim, wynajętym mieszkaniu i nienawidzi swojej pracy. W miarę zagłębiania się w tekst dowiadujemy się, że sytuacja Lucy ma swoją przyczynę – zerwanie z „idealnym” Blakiem. Mimo że minęło kilka lat, ona wciąż nie potrafi się z tym pogodzić. 

I w tym momencie wkracza wątek fantastyczny, jedyny zresztą w książce. Otóż istnieje tu coś takiego, jak Agencja Życiowa. Pracują w niej ludzkie Życia, a ich zadaniem jest pomoc osobom nie radzącym sobie z… życiem (szkoda, że w rzeczywistości nie ma takiej agencji:)). Ponieważ Lucy ewidentnie należy do zagubionych osób, pewnego dnia jej Życie wysyła do niej zaproszenie na „egzystencjalny audyt”.

Od momentu pierwszego spotkania Lucy z Życiem zaczyna się robić naprawdę ciekawie. Okazuje się nim średnio atrakcyjny facet, z wymiętą i przysypaną okruszkami marynarką, ale za to z doskonałym poczuciem humoru. Jego przekomarzanie się z Lucy jest, moim zdaniem, najmocniejszą stroną tej książki. Kilka razy śmiałam się na głos, co rzadko zdarza mi się podczas czytania. 

Jest też oczywiście (jak we wszystkich powieściach Ahern) wątek romansowy, wątek trudnych relacji z ojcem oraz przesłanie - by nie marnować czasu na kłamstwa i tkwienie w bezruchu. To wszystko podane jest w przystępnej, łatwej formie. 

Jeśli więc szukacie niezobowiązującego, przyjemnego „babskiego czytadła”, to gorąco polecam. Jeśli zaś czegoś ambitniejszego, to lepiej rozejrzyjcie się za innym tytułem. „Pora na życie” jest bowiem typową, mało wymagającą lekturą na ławkę w parku lub hamak. Ale przecież i takie książki są czasem potrzebne, prawda? :) Miłego długiego weekendu!

Tytuł: „Pora na życie”
Autor: Cecelia Ahern
Wydawnictwo: Świat Książki
Data wydania: 19 marca 2014
Ilość stron: 423
Moja ocena: 6/10

29 komentarzy:

  1. Dalej nic nie znam pani Ahern i bardzo chcę to zmienić :/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Najlepiej zacznij od "PS. Kocham Cię" lub "love, rosie" :)

      Usuń
  2. Nieczytałem tej książki.
    http://agnesczytaipisze.blogspot.co.uk/

    OdpowiedzUsuń
  3. Muszę się przyznać, że choć książki tej autorki widzę na każdym kroku, to jeszcze ani jednej nie przeczytałam. Jakoś mnie do nich specjalnie nie ciągnie, ale kto wie - może kiedyś? :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Faktycznie, o Cecelii Ahern jest ostatnio głośno, ale jeśli nie jesteś przekonana do tej autorki, to nic na siłę:)

      Usuń
  4. Na wolny wieczór jak znalazł.

    OdpowiedzUsuń
  5. To książka idealna na dzisiejszy upalny dzień. Na hamak idealna!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jest relaksująca, to na pewno. Miłego dnia, pogoda jest dziś super :-)

      Usuń
  6. Planuje spotkanie z autorką, ale pewnie zacznę od "PS Kocham Cię" ;) A takie lekkie powieści też są potrzebne, ja czasami lubię poczytać coś niewymagającego, napisanego z polotem :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. "PS. Kocham Cię" jest podobno najlepsze, ale jeszcze nie doczytałam do końca. Przygodę z Ahern zaczęłam od mniej znanej "Zakochać się". To ciekawe, bo jedne książki tej autorki trafiają w moje gusta, a inne zupełnie nie. Ciekawe, jak to będzie w Twoim przypadku :)

      Usuń
    2. Może dlatego, że ona pisze tak jakby dwoma "stylami"? Jej wcześniejsze powieści zawierają elementy magiczne, te nowsze już nie. Zazwyczaj właśnie wzdłuż tej linii stare-nowe przebiega front podziału fanów i tych, którzy za jej prozą nie przepadają:) Sama wolę te starsze...:)

      Usuń
    3. Bardzo dobrze to ujęłaś:) Ja też zdecydowanie wolę te starsze książki Ahern i wierzę, że elementy magiczne wrócą w jej nowszych książkach. W końcu w tym, moim zdaniem, tkwi właśnie siła jej powieści:)

      Usuń
  7. Lubię książki autorki, więc może i na ten tytuł się skuszę. :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Czytałam kilka książek autorki i były to całkiem przyjemne lektury. Takie lekkie babskie czytadła, jak ujęłaś w recenzji, są idealnym wyborem na chwilę relaksu. Czasami lubię sięgnąć po taką historię, więc przy następnej okazji zwrócę uwagę na Ahern. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To racja, babskie czytadła są idealne na chwile relaksu :)

      Usuń
  9. Czytałam jedynie ,,Love, Rosie" tej autorki i chcę koniecznie poznać pozostałe dzieła Ahern ;)

    OdpowiedzUsuń
  10. Pośród zachwytów wreszcie mniej entuzjastyczna opinia ;) Jeśli nadarzy się okazja sięgnę. Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Książka jest ok, do miłego poczytania, ale nie oszukujmy się, że jest to zachwycające arcydzieło:)

      Usuń
  11. Pani Ahern czytałam tylko "Sto imion", które bardzo mi się podobało wiec chętnie sięgnę po jej kolejne książki.

    OdpowiedzUsuń
  12. Wydaje się to być również idealna lektura wakacyjna, lekka i zabawna. Mam nadzieję, że uda mi się zdobyć egzemplarz i przeczytać jeszcze w te wakacje. Sądzę, że nawet moja mama chętnie by coś takiego przeczytała :D
    Pozdrawiam!
    NiczymSzeherezada.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wydaje mi się, że Wam się spodoba:) Takie babskie czytadełka lubią chyba wszystkie kobiety:)

      Usuń
  13. Uwielbiam autorkę i mam w planach książkę :)
    Ale humor Pani Ahern jest świetny prawda? :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To prawda, jest świetny, zwłaszcza w jej pierwszych powieściach:)

      Usuń