Czekałam z niecierpliwością na
drugą odsłonę magicznej sagi o siedmiu siostrach. Spodziewałam się rzucenia przez
autorkę światła na zagadki z poprzedniej części i być może pojawienia się nowych
tajemnic. Tymczasem – jak to często w życiu bywa – miało być pięknie, a wyszło
jak zawsze. :-)
Co poszło nie tak? Czytając „Siostrę
burzy”, miałam wrażenie, że Lucinda Riley stała się niejako ofiarą konceptu,
który sobie wymyśliła. Koncept ten zakłada, że akcja wszystkich części sagi
zaczyna się w tym samym momencie – kiedy umiera przybrany ojciec siedmiu
sióstr, Pa Salt – po czym ukazane są dalsze losy każdej z jego córek. I byłoby to
zapewne ciekawe, gdyby nie jeszcze jeden szczegół…
Mianowicie pisarka uznała też, że będzie dobrze, jeśli czytelnicy nie będą musieli czytać jej
książek po kolei. Mogą więc wybrać sobie dowolną część sagi, a i tak dowiedzą się, o co chodzi. I niestety w tym widzę największy problem – w praktyce
oznacza to bowiem, że pierwsze 80 stron to ponownie wyłuszczanie tego, co już
było wyjaśnione w pierwszej części.
Zatem jako czytelnik, który nie
sięga pierwszy raz po tę sagę, musiałam znów przebrnąć przez to, co już
doskonale wiedziałam: kiedy i w jakich okolicznościach umarł ojciec sióstr, co
się stało, kiedy jego córki przyjechały na pogrzeb do rodzinnego domu, jakie
każda z nich ma cechy charakteru i czym się zajmuje oraz czym obdarzył je
ojciec w testamencie. Dopiero po wspomnianych 80 stronach zaczyna
się dla stałych czytelników sagi tzw. akcja właściwa.
Obejmuje ona już tradycyjnie dwie
płaszczyzny czasowe. W teraźniejszości Ally, żeglarka i flecistka, podąża za
wskazówkami zostawionymi jej przez ojca i próbuje odnaleźć swoje korzenie.
Druga płaszczyzna czasowa to XIX wiek i historia życia Anny (być może praprababki
Ally) – dziewczyny obdarzonej niebiańskim głosem, którą na norweskiej wsi
odkrywa „łowca talentów” i zabiera do Christianii.
Z tych dwóch opowieści
zdecydowanie bardziej zaciekawiły mnie losy Anny i można powiedzieć, że na 200
stron, gdzie jest o niej mowa, Lucinda Riley wróciła do swojej pisarskiej
świetności. Były dramaty, zwroty akcji oraz nieszablonowi bohaterowie. Pozostałe
jednak strony, poświęcone mało wyrazistej Ally, czytałam już bezrefleksyjnie,
byle dotrwać do końca. Szkoda, że magia i rozmach z pierwszej części gdzieś
uleciały. Być może kolejna odsłona pokaże – czy fabuła sagi faktycznie zmierza
w złym kierunku, czy był to tylko chwilowy spadek formy.
Tytuł: „Siostra burzy”
Autor: Lucinda Riley
Tłumaczenie: Marzenna Rączkowska, Maria Pstrągowska
Wydawnictwo: Albatros
Data wydania: 14 czerwca 2017
Liczba stron: 575
Moja ocena: 6,5/10
Raczej nie dla mnie ta saga, jak widzę :)
OdpowiedzUsuńJa wbrew pozorom polecam. Pierwsza część bardzo mi się podobała i mam nadzieję, że w kolejnych odsłonach sagi autorka również pokaże swój talent :-)
UsuńJa bym chciała za to poznać tą serię, bo mnie bardzo ciekawi. ;)
OdpowiedzUsuńPierwsza część sagi jest rewelacyjna!
UsuńNieco bez sensu, że tak duża część książki to przypomnienie akcji poprzedniej. A to dopiero drugi tom. Ciekawe, ile wstęp będzie zajmował w kolejnych...
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że Lucinda Riley odejdzie nieco od tej sztywnej konwencji w kolejnych częściach...
UsuńSzkoda, że autorce nie udało się utrzymać poziomu poprzedniej książki... Ale muszę przyznać, choć będzie to bardzo głupie, że mimo dość niskiej oceny i tak mam ochotę przeczytać tę serię, ponieważ te wydania są taaaakie ładne! <3 :D
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
Czytanie Naszym Życiem
To prawda - okładki są cudowne, czego nie da się oddać w 100% na zdjęciach.
UsuńNie wiem, czy to aby na pewno moje klimaty, ale wydaje się, że książki są dosyć ciekawe. Może kiedyś będę miała okazję je przeczytać, kto wie! :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam! włóczykijka z imponderabiliów literackich
Nie przepadam za sagami, gdzie kolejna książka przypomina resztę... Po to są sagi, aby cieszyć się lekturą z nową historią jak najdłużej :) Pozdrawiam, Daria z https://book-night.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńTa saga jeszcze przede mną. Chyba poprzestanę na 1 książce.
OdpowiedzUsuńMam tę sagę w planach. Kurczę, szkoda, że ta magia uciekła :/ Zapowiadała się fascynująca historia! :)
OdpowiedzUsuńWierzę, że magia powróci w kolejnych tomach :-)
UsuńPierwszego tomu nie znam, ale raczej chętnie bym się z nim zapoznała ;) wtedy będę mogła porównać, czy faktycznie drugi jest trochę gorszy :D
OdpowiedzUsuńPierwszy raz słyszę o tym cyklu. Wnioskuję z tego tyle, że jest to seria typu: wymierz sobie któryś z tomów serii, a reszty nie czytaj ;P Nie do końca mnie przekonuje.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
houseofreaders.blogspot.com
Jest to co prawda jakiś pomysł, ale dla stałych czytelników może być jednak męczący. Zobaczymy, jak saga rozwinie się dalej. Mam nadzieję, że będzie tylko lepiej :-)
UsuńDużo słyszałam o tej książce, ale jeszcze nie trafiła w moje ręce ;)
OdpowiedzUsuńMam mieszane uczucia. Wydaje mi się, że jednak ta seria jest nie dla mnie.
OdpowiedzUsuńPierwszą część mogłabym Ci polecić - mnie zachwyciła :-)
UsuńNie słyszałam wcześniej o tej serii, ale koncept wydaje mi się szalenie ciekawy! Pierwszy raz spotykam się z serią, którą można zacząć czytać w dowolnym momencie... Ale z drugiej strony to prawda, że dla czytelnika, który zapoznał się z poprzednim tomem taki długie wprowadzenia mogą być nudne... Pozdrawiam i obserwuję. xx
OdpowiedzUsuńKoncept faktycznie jest bardzo ciekawy, a jak będzie z realizacją całości - zobaczymy. Mimo wszystko jestem dobrej myśli :-)
UsuńPierwszy raz spotykam się z tym tytułem. Wezmę tytuł pod uwagę i dopiszę go do listy. Pozdrawiam serdecznie!
OdpowiedzUsuń