poniedziałek, 24 lipca 2017

Kolej podziemna. Czarna krew Ameryki - Colson Whitehead


Dziwnie recenzuje się książkę, która dostała tak dużo ważnych nagród. Bo jak napisać, że powieść uhonorowana m.in. Nagrodą Pulitzera 2017 i National Book Award 2016 nie wywarła na mnie piorunującego wrażenia? Może się nie znam i to dlatego? A może po prostu nie patrzę przez pryzmat nagród i odznaczeń, lecz jedynie własnego gustu?

Z „Koleją podziemną” miałam podobnie jak z oscarowym filmem „Moonlight” – odniosłam wrażenie, że dostała tyle nagród dzięki tematowi, który porusza, a nie sposobowi, w jaki to robi. Owszem, o niewolnictwie i prześladowaniach rasowych warto i należy pisać, ale czy sam temat czyni już książkę wybitną?

„Kolej podziemną” określiłabym raczej jako bardzo dobrą, ale nie wybitną. Dlaczego? Ponieważ nie poruszyła mną do głębi, nie wryła mi się w pamięć ani nie wpiszę ją do kanonu klasyków. Tak, wiem, że to tylko subiektywna opinia, ale jednak nie umiem inaczej. Znów powtórzę, że książka ta porusza arcyważny temat, ale to… tylko (lub dla niektórych właśnie „aż”) tyle.

Tym tematem jest niewolnictwo w Ameryce XIX wieku oraz sposób na walkę z nim, czyli kolej podziemną. W książce Whitehead stworzył realną i – trzeba przyznać – bardzo przekonującą sieć podziemnych torów oraz stacji kolejowych, którymi przemieszcza się główna bohaterka, Cora. W rzeczywistości jednak koleją podziemną nazywano sieć pomocnych domostw, dróg oraz organizacji, które pomagały zbiegłym niewolnikom w ucieczce z południa na północ Ameryki. 

Powieść zaczyna się w momencie, kiedy wspomniana Cora, czarnoskóra niewolnica na plantacji bawełny w stanie Georgia, dostaje propozycję współudziału w ucieczce. Choć początkowo się nie zgadza, ostatecznie razem z Caesarem opuszczają pod osłoną nocy plantację, by szukać lepszego życia na wolności. Pomagają im w tym abolicjoniści, za to po piętach depcze Ridgeway, najsłynniejszy łowców niewolników. Tak w wielkim skrócie można streścić fabułę „Kolei podziemnej”. 

Plusem powieści na pewno jest wartka akcja i jej nagłe zwroty w totalnie zaskakujących momentach. A także możliwość zgłębienia zjawiska „kolei podziemnej” i skrajnie różnych postaw Amerykanów wobec niewolnictwa. Chwilami jest bardzo ciekawie, chwilami nieco sennie, dlatego mam bardzo mieszane odczucia. Absolutnie jednak nie odradzam lektury, a nawet ją polecam. Myślę, że każdy powinien wyrobić sobie własne zdanie na temat książek tak mocno docenianych przez krytyków. 

Ulubione cytaty: 

„(…) czasem zamiast nauczyciela wystarczy mieć dwoje oczu”. 

„Możliwe, że świat jest podły, ale ludzie nie muszą. Nie, jeśli odmówią”. 

Tytuł: „Kolej podziemna 
Autor: Colson Whitehead 
Tłumaczenie: Rafał Lisowski 
Wydawnictwo: Albatros 
Data wydania: 14 czerwca 2017
Liczba stron: 380 
Moja ocena: 7,5/10

12 komentarzy:

  1. Na mnie też przeważnie nagradzane powieści nie robią dużego wrażenia. Widocznie mamy inny gust niż szanowne jury ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Mam na nią wielką ochotę, więc mam nadzieję, że niebawem się z nią zapoznam. Wersja elektroniczna już czeka na lekturę.

    OdpowiedzUsuń
  3. A mnie ta książka nie kusi. I rzadko czytam książki nagradzane, książki przede wszytskim mają podobać się mi i to ja mam miec przyjemność z czytania! :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Wszyscy polecają tę książkę, chętnie i ja ją przeczytam.

    OdpowiedzUsuń
  5. Kocham książki, które mają szybkie zwroty akcji. Może kiedyś do niej zajrzę, ale nie teraz, bo mam sporo zaległości. Fajnie, że Tobie się spodobała.
    Pozdrawiam
    kochaneksiazki.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  6. Nie, jakoś nie czuję tej historii ;)

    OdpowiedzUsuń
  7. Kilkakrotnie już zdałam sobie sprawę, że nie zawsze "nagrodzone" znaczą "wspaniałe". Dlatego też uważam, że po każdą książkę należy sięgnąć kierując się własnym gustem i w taki sam sposób należy je oceniać. Temat jaki porusza ta historia faktycznie jest trudny i trzeba o takich rzeczach pisać, więc może kiedyś dam jej szansę i sprawdzę czy wywrze na mnie wrażenie czy też pozostawi niedosyt.

    http://chaosmysli.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  8. Nagrody to dla mnie drugorzędna sprawa, choć tak się składa, że "Kolej podziemną" mam na swojej liście od dawna właśnie ze względu na poruszany w niej temat, który bardzo mnie interesuje.

    OdpowiedzUsuń
  9. Nigdy nie spotkałam się chyba z książką, która poruszałaby temat niewolnictwa. Kiedyś z jakiejś książce pojawił się jedynie wątek dyskryminacji rasowej i apartheidu. To była bodajże powieść "Po burzy spokój". Niemniej chętnie przeczytam coś i o tej tematyce.

    Pozdrawiam serdecznie,
    Avenity z bloga Myśli zapisane

    OdpowiedzUsuń
  10. Hmmm... dla mnie brzmi nieco średnio. Chyba po nią nie sięgnę.
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Powiem Ci Asiu, że na mnie zrobiła spore wrażenie, ale nie nazwałabym jej arcydziełem i nie twierdzę, że koniecznie trzeba ją przeczytać. Poruszyła mnie jednak i na pewno zapadnie mi na dłużej w pamięć.

    OdpowiedzUsuń