czwartek, 3 listopada 2016

Światło między oceanami - M.L. Stedman


Kiedy kilka tygodni temu zobaczyłam w kinie trailer „Światła między ocenami”, pomyślałam sobie: „O matko, co za melodramat. To na pewno nie jest film dla mnie”. Tymczasem niedługo potem w ręce wpadła mi książka pod tym samym tytułem i – o dziwo – niemal od pierwszych stron urzekła mnie swoim melancholijnym klimatem. 

Gdybym miała wybrać idealną, pełną refleksji powieść na listopadowe wieczory, wskazałabym właśnie debiut M.L. Stedman. To, co na filmowym zwiastunie wydawało mi się przejaskrawionym graniem na emocjach, w książce jest opisane niezwykle wiarygodnie i ciekawie. Autorka niespiesznie wprowadza czytelnika w świat problemów bohaterów, a dzięki temu stwarza możliwość ich dobrego poznania. 

Główną postacią jest Tom, trzydziestoletni mężczyzna, który zmaga się z wojenną traumą. Po powrocie z frontu, zbiegiem okoliczności poznaje młodą i pełną życia Isabel. Pobierają się, a następnie zamieszkują na samotnej wyspie, gdzie Tom obejmuje posadę latarnika. Rozpoczynają pustelnicze, ale szczęśliwe życie we dwoje.

Wszystko zdaje się układać dobrze, do czasu pierwszego poronienia Isabel. Kiedy dowiaduje się, że nie będzie mogła mieć dzieci, popada w depresję. I właśnie wtedy na wyspie pojawia się… niemowlę. Przeznaczenie czy przypadek? Małżeństwo stanie przed trudną decyzją, która położy się cieniem na życiu wielu niewinnych osób.

To opowieść o trudnej sztuce wyborów i konsekwencjach z nimi związanych. W głównej mierze historia opowiedziana jest z perspektywy Toma, jego dylematów moralnych oraz rozterek. Isabel jest raczej tą, która wie czego chce i która zamierza być szczęśliwa nawet kosztem innych. Tylko czyja postawa życiowa jest właściwa? M.L. Stedman próbuje odpowiedzieć na pytanie, co jest ważniejsze – własne szczęście czy czyste sumienie?

Samotność, miłość, nienawiść i przemijanie. A nad trudnym, nieuniknionym losem bohaterów góruje niezniszczalna, symboliczna latarnia morska. Książka ta, choć jej akcja dzieje się powoli, obfituje w emocjonalne fragmenty i skłania do wielu przemyśleń. A co najważniejsze, czytając ją, miałam poczucie dobrze spędzonego czasu. Teraz nie dziwię się, że powieść sprzedała się na świecie w 2,3 milionach egzemplarzy. I nawet zmieniłam zdanie odnośnie filmu na jej podstawie – pod koniec listopada znów wybieram się do kina. :-)
 
Tytuł: „Światło między oceanami” 
Autor: M. L. Stedman 
Tłumaczenie: Anna Dobrzańska 
Wydawnictwo: Albatros
Data wydania: 26 października 2016 
Ilość stron: 432

17 komentarzy:

  1. Piękna okładka filmowa :) Podoba mi się ta historia :) Chętnie i przeczytam i pójdę obejrzeć film :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Książkę polecam, a film - mam nadzieję, że będzie równie dobry. :-)

      Usuń
  2. Najpierw przeczytam książkę a potem obejrzę film. Taką kolejność lubię najbardziej.

    OdpowiedzUsuń
  3. Dobrze, że książce nie brakuje chwili na tak potrzebne rozważania. Chętnie kiedyś po nią sięgnę. Pozdrawiam! :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Słyszałam o tym tytule, ale jeszcze ani nie czytałam, ani nie ogladalam.

    OdpowiedzUsuń
  5. Przeczytałam i muszę przyznać, że bardzo mi się podobała. Niesamowity klimat. Zdecydowanie polecam :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Często film znacznie różni się od książki :) zaciekawiłaś mnie :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Już chcę przeczytać i obejrzeć!!! :D

    Moja droga, dalej nie masz "Nieba nad pustynią"?

    OdpowiedzUsuń
  8. Ogromnie pragnę zarówno przeczytać książkę, jak i zobaczyć film!

    OdpowiedzUsuń
  9. Zobaczyłam trailer filmu i zachciało mi się bardzo tej książki :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Zapiszę sobie. Mam nadzieję, że uda mi się coś więcej z tym zrobić. Czasami tak bywa że wydaje nam się że coś nie jest dla nas, a później jest to niemal strzał w dziesiątkę ;)

    OdpowiedzUsuń
  11. Okładka filmowa śliczna. Przyznam, że zaintrygowała mnie książka przez recenzję, więc dodam do swojej listy :)

    Pozdrawiam, Jabłuszkooo ♡
    SZELEST STRON

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. P.S. Zjawiskowy nagłówek! Wręcz nie mogę się napatrzeć! Uwielbiam niebieski! <3

      Usuń
  12. Książka wydaje się być idealna dla mnie! Czekałam właśnie na wydanie filmowe, bo poprzednia okładka niezbyt mi się podoba. I jak na filmową, jest bardzo dobrze. Poza tym zawsze miło mieć na okładce M. Fassbendera... Sprezentuję ją sobie na Święta ;)

    Pozdrawiam, Przy gorącej herbacie

    OdpowiedzUsuń
  13. Jestem na ''świeżo'' po lekturze książki i jestem nią zachwycona! Pełna emocji, polecam każdemu. Pozdrawiam
    czytanienaprawdeuzaleznia.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń