Ktoś kiedyś zapytał mnie, z jakim
pisarzem/poetą chciałabym porozmawiać, gdybym miała nieograniczone możliwości
wyboru? Odpowiedziałam, że najchętniej spotkałabym się z Margaret Mitchell. Nurtuje
mnie, jak potoczyły się dalsze losy Scarlett i Rhetta, i o to właśnie chciałabym
ją zapytać.
Violetta Ozminkowski (wieloletnia
dziennikarka i redaktorka „Newsweeka”) idzie o krok dalej. Nie tylko marzy o
rozmowie z Agnieszką Osiecką, ale dokonuje tego w „Lubię farbować wróble”. I wcale
nie przeszkadza jej fakt, że poetka od dawna nie żyje…
Wstęp książki nawiązuje do
mglistego, dawnego wspomnienia z kawiarenki na Saskiej Kępie. Violetta
Ozminkowski czekała wtedy przy jednym z tamtejszych stolików na swojego rozmówcę
(dziś już nawet nie pamięta, kto miał nim być, bo ostatecznie się nie pojawił).
Wtedy zresztą jej uwagę przykuło coś innego. Przy oknie, przy porannej kawie,
siedziała Agnieszka Osiecka.
Dziennikarka w pierwszym odruchu
chciała do niej podejść, ale potem stwierdziła, że jednak nie wypada, że może będzie
przeszkadzać, że się wstydzi. Trochę tego do dziś żałuje, dlatego „przewija
taśmę” i wyobraża sobie, że jednak przysiada się do stolika Agnieszki
Osieckiej. I rozpoczynają szczerą rozmowę o życiu.
„Lubię farbować wróble” jest co
prawda fikcyjnym wywiadem, ale bazującym na autentycznych wypowiedziach
Osieckiej. Powstał on bowiem w oparciu o ponad sto przeprowadzonych z nią rozmów
przez różnych dziennikarzy – na
przestrzeni niemal 30 lat. Ozminkowski nie zmieniała jej słów,
za to nadała im całkiem nową formę – właśnie rozmowy dwóch kobiet we wspomnianej
kawiarni.
Pomysł bardzo mi się spodobał. A
jak z wykonaniem? Nieźle, choć prawdę powiedziawszy spodziewałam się zachwytu.
Panie dużo „rozmawiają” o dawnych partnerach, przyjaciołach i rodzinie
Osieckiej. Mowa tu głównie o jej rodzicach, a także o Marku Hłasce i Zbigniewie
Cybulskim. Zabrakło mi jednak informacji o samej poetce, o jej osobistych przemyśleniach
i spojrzeniu na świat. Owszem, i takie fragmenty się pojawiają, jest ich jednak
zdecydowanie za mało.
Czy wynika to z tajemniczości rozmówczyni
czy raczej z doboru fragmentów jej wypowiedzi przez autorkę książki? Ciężko mi ocenić,
gdyż nigdy wcześniej nie czytałam wywiadów z poetką. Jedno jest pewne – mimo
drobnych niuansów „Lubię farbować wróble” i tak przywołuje wyjątkowy klimat
dawnych lat i odtwarza niewymuszony urok Osieckiej. Warto zanurzyć się w tę na
pół fikcyjną, pół autentyczną rozmowę.
Ulubione cytaty:
„Bez cudów byłoby nudno na
świecie”.
„(…) nie lubię ludzi, którzy
udzielają rad, i sama nie śmiem ich dawać. Na pewno jednak nie należy dać się zwariować
– to takie płaskie powiedzenie i przepraszam za banał”.
„Zapytała mnie kiedyś pewna
dziewczyna, jaki mężczyzna mi się podoba. Opowiedziałam, że taki, który ma dużo
czasu dla kobiety. Niech on będzie biedny, nawet paskudny, ale żeby miał dużo
czasu dla kobiety. Żeby z nią gadać, żeby z nią spać, żeby się przytulić – bo czułość
jest najważniejsza”.
„Człowiek potrzebuje w życiu
czegoś stałego. Choćby nie wiem jak cygańsko, bujnie czy odkrywczo chciał żyć,
potrzebuje stałych lądów, wiernych stworzeń. Od tego zależy jego bezpieczeństwo”.
„Każdy las kiedyś się kończy”.
„Jeśli w kobiecie jest jeszcze
jakaś tajemnica, to ma ona przed sobą więcej przyszłości niż przeszłości”.
„Zmierzcha nie tyle formacja
kulturowa, ile nasz sposób życia. W erze komputerów ludzie będą inni. Może
bardziej pragmatyczni wyznawać będą większy kult skuteczności niż barwności.
Dlatego nadchodzi chyba taki czas, że mamy ochotę opowiedzieć ufoludkom o
naszej cywilizacji. Jak się bawiliśmy, o czym myśleliśmy i jakie wartości były
nam bliskie”.
„A w życiu jest coś więcej niż
życie”.
Tytuł: „Lubię farbować wróble”
Autor: Agnieszka Osiecka, Violetta Ozminkowski
Wydawnictwo: Prószyński i S-ka
Data wydania: 11 października 2016
Ilość stron: 208
Moja ocena: 8/10
Mimo wszystko, nie sądzę, by ta publikacja trafiła w mój gust.
OdpowiedzUsuńNie lubię takich książek, więc odpuszczę. Choć temat ciekawy :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam! ♥
Świat oczami dwóch pokoleń
Piękne marzenie o rozmowie, które zostało fantastycznie spełnione:)
OdpowiedzUsuńA to dopiero pomysł miała autorka - naprawdę oryginalnie! Po książkę raczej na razie nie sięgnę, ale możliwe, że kiedyś się skuszę. Piękne Asiu cytaty wybrałaś :)
OdpowiedzUsuńTo co najbardziej zwróciło moją uwagę w tej publikacji to tytuł. Jest wprost genialny!
OdpowiedzUsuńPierwszy raz o niej słyszę, tytuł zwraca uwagę, ale nie wiem czy mi by przypadł do gustu.
OdpowiedzUsuńPomysł na książkę rzeczywiście ciekawy, ale chyba jednak nie jest to publikacja dla mnie. Nie fascynuje się jakoś specjalnie Osiecką, dlatego raczej nie sięgnę.
OdpowiedzUsuńNiestety tym razem nie jest to książka dla mnie, więc po nią nie sięgnę.
OdpowiedzUsuń