niedziela, 23 kwietnia 2017

Najlepiej w życiu ma Twój kot. Listy - Wisława Szymborska, Kornel Filipowicz


Nie wiem, czy chciałabym, by ktoś po mojej śmierci opublikował moje prywatne listy. Tak samo chyba jak większość znanych mi osób. Mogę się mylić, ale wydaje mi się, że Wisława Szymborska myślała podobnie. I da się odczuć, że jej korespondencja z Kornelem Filipowiczem nie jest pisana pod publikę, z zamiarem ujęcia jej kiedyś dla potomnych w formie powszechnie dostępnego zbioru.

Listy pomiędzy dwojgiem literatów – choć powściągliwe – są jednak wciąż bardzo osobiste, dlatego nie zamierzam ich jednoznacznie oceniać. Skupię się raczej na przekazaniu luźnych refleksji i opisaniu zawartości książki. Sami ocenicie, czy warto sięgnąć po „Najlepiej w życiu ma Twój kot. Listy”, czy też nie.

Ten, kto nastawia się na wielkie miłosne wyznania lub górnolotne rozważania literackie, może poczuć się lekko rozczarowany. Wymiana myśli pomiędzy Szymborską i Filipowiczem dotyczy bowiem najczęściej… stanu zdrowia (ona kilka miesięcy przebywała w sanatorium w Zakopanem), ryb (on często organizował wędkarskie wyjazdy), bieżących wydarzeń oraz wspólnych znajomych.

Sporym zaskoczeniem mogą okazać się również fikcyjne postacie – Hrabina Heloiza Lanckorońska oraz Eustachy Pobóg-Tulczyński – stale goszczące w listach literatów i będące niejako ich historycznymi wcieleniami. Kiedy tylko się pojawiają, język wypowiedzi zaczyna być stylizowany na staropolski, a momentami (w celach humorystycznych) wiele wyrazów pisanych jest z błędami ortograficznymi.

Postronnemu obserwatorowi/czytelnikowi łatwo się w tych stylizowanych historiach zagubić. Nie wiadomo, co nawiązuje do faktycznych wydarzeń z życia autorów, a co jest totalną fikcją literacką. Właściwie muszę z ciężkim sercem przyznać, że mimo całego szacunku do Wisławy Szymborskiej, trudno było mi czytać więcej niż 10 stron tej książki w jeden wieczór. W małych dawkach listy były wartościową lekturą, w większych jednak – niestety nie do przejścia.

Reasumując, zbiór niewątpliwie ma swój urok, przybliża prywatny obraz autorów oraz nostalgicznie nawiązuje do lat 60. i 70. Wielką wartością jest też ładna oprawa graficzna – wydawcy zadbali o nią, podkreślając listy wyklejankami i zabawnie podpisanymi widokówkami noblistki. Tak, jak obiecałam na początku – nie oceniam jednoznacznie, polecam jednak bardziej zagorzałym fanom. 

Tytuł: „Najlepiej w życiu ma Twój kot. Listy”
Autorzy: Wisława Szymborska, Kornel Filipowicz
Wydawnictwo: Znak 
Data wydania: 24 października 2016 
Ilość stron: 434 
Moja ocena: bez oceny

10 komentarzy:

  1. Bardzo lubię wszystko, co wyszło spod pióra Szymborskiej i co dotyczy jej związku z Kornelem Filipowiczem (pisarzem, którego odkryłam późno, ale cóż to było za spotkanie!). Uwielbiam Szymborską - poetkę, ale uwielbiam też jej poczucie humoru, które ujawniała w swoich recenzjach-felietonach, lubię opowieści jej znajomych o jej życiu prywatnym, słynnych przyjęciach, opowieściach o tym, jak zupełnie nie znała się na rybach, które lubił łowić Kornel i o tym, jak opiekowała się jego kotem (tym z wiersza: "tego nie robi się kotu")... Przypuszczam, że nie ma nic złego w publikacji tego typu listów, tym bardziej, że osoby, które przygotowywały je do druku - zadbały o odpowiedni wybór.

    OdpowiedzUsuń
  2. Tytuł od razu skojarzył mi się z wierszem Szymborskiej pt. "Kot w pustym mieszkaniu". Nawet nie wiedziałam, że jest taka książka z listami tej poetki, ale szczerze powiem, że jestem zainteresowana. Bardzo chętnie przeczytam, bo moja ciekawska natura nie dałaby mi spokoju!

    Pozdrawiam,
    Czytanie Naszym Życiem

    OdpowiedzUsuń
  3. Bardzo mocno zgadzam się z tym pierwszym zdaniem, że nie koniecznie chciałabym aby moje listy były opublikowane. Temat taki trochę filozoficzny - czy wszystko co napisze pisarz jest na pokaz. W całej recenzji najbardziej zaciekawiła mnie postać Kornela Filipowicza i na pewno będę chciała poznać trochę bliżej jego twórczość :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Książkę mam już na uwadze, z wielkim zainteresowaniem się z nią zapoznam. :)
    Bookendorfina

    OdpowiedzUsuń
  5. Ojj, kompletnie nie moje klimaty, a czytanie cudzych listów to już w ogóle nie moja bajka... :) Ale wydanie piękne, nie można mu tego odmówić ;))

    OdpowiedzUsuń
  6. Nie wiem, czy by mnie wciągnęło czytanie listów Szymborskiej, chyba jednak wolę czytać co innego :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Bardzo podoba mi się tytuł, ale czuję, że ta książka jednak jest nie dla mnie.

    OdpowiedzUsuń
  8. Chyba na ten moment zostanę jednak przy wierszach Szymborskiej, które sobie od czasu do czasu podczytuję, ale nie zarzekam się, że do tego zbioru listów nie sięgnę - może kiedyś poczuję taką chęć.

    OdpowiedzUsuń
  9. Jeszcze się wstrzymam z tą książką, i tak mams poro zaległości czytelniczych :)

    OdpowiedzUsuń