wtorek, 6 grudnia 2016

Dopóki życie trwa - Nowy sekretny dziennik Hendrika Groena, lat 85


W czasach, kiedy na okładkach magazynów ciężko znaleźć osoby 40+, a twarze większości znanych, którzy przekroczyli ten wiek, są ponaciągane do granic możliwości – zapiski staruszka z amsterdamskiego domu opieki, wnoszą powiew czegoś absolutnie nowego.

Na przekór współczesności, w której starość stała się tabu – Hendrik Groen snuje swoją powolną opowieść o codzienności, którą żyją porzuceni przez bliskich staruszkowie. Dbanie o to, by nie zapomnieć pieluchy, szykowanie się na „wycieczkę” do pobliskiej restauracji, dyscyplinowanie się nawzajem, by nie narzekać – to właśnie seniorów zajmuje najbardziej.

Idea napisania powieści-pamiętnika z perspektywy mężczyzny 80+ jest jak najbardziej zacna, bo zwraca uwagę na problemy osób starszych. W końcu od czasu słynnego filmu „Dwaj zgryźliwi tetrycy” minęło ponad dwie dekady, a sam temat seniorów jest jakby wciąż spychany na dalszy plan. Jeszcze tylko dodanie odrobiny humoru do narracji – i książkowy bestseller mamy murowany.

Z opinii, które znalazłam w internecie, oryginalny pomysł połączony z dowcipem faktycznie chwycił, i „Dopóki życie trwa” stało się międzynarodowym bestsellerem (podobnie jak pierwsza część pamiętnika Hendrika pt. „Małe eksperymenty ze szczęściem”). Wszędzie spotykam się z pozytywnymi opiniami, a redaktorzy Polskiego Radia Czwórki porównali nawet Groena do najsłynniejszej postaci piszącej pamiętnik. „Każdy ma swoją Bridget Jones, seniorzy też” – napisali.


Nie dziwne więc, że miałam ogromne nadzieje odnośnie tej publikacji. Jest jednak coś, co nie pozwala mi się zgodzić z powszechnymi „ochami i achami”. Chodzi mianowicie o… brak głębi w tym wszystkim. O ile pomysł na książkę oceniam 10/10, to realizację już na 3/10 (co daje mniej więcej średnią 6). Spodziewałam się czegoś zupełnie innego – owszem, opowieści staruszka o roku spędzonym w domu spokojnej starości, ale jednak z przesłaniem.

Tymczasem zabrakło mi jakichkolwiek refleksji czy głębszych przemyśleń Hendrika na temat życia. Może nawet jakichś wniosków: jak żyć, by niczego nie żałować lub co jest naprawdę istotne w życiu? Co sędziwy narrator doradziłby sobie młodszemu? Z czego jest dumny, a co zrobiłby inaczej? – takich przemyśleń bardzo mi tu brakowało.

Dostałam jedynie suche (i bardzo dokładne) zapiski tego, co bohater porabiał danego dnia. Na przykład spotkał się z kolegą z klubu StaŻy, rozwiązywał zagadkę, kto podkładał owoce w ośrodku, kandydował do rady mieszkańców, itd. Tylko fakty, fakty i suche fakty. Może gdyby poza nimi (i nikłym dla mnie humorem), znalazła się jakaś znacząca refleksja, oceniłabym tę książkę wyżej. Pozostaję jednak po tej lekturze z dużym niedosytem…

Ulubione cytaty: 

„Człowiek najczęściej cierpi dlatego,

Że boi się cierpienia swego,

Które wszak często nie nadchodzi.

Człek zatem więcej dźwigać się godzi,

Niż Bóg i tak już dźwigać mu dał”. 

„Trzeba być w ruchu, dosłownie i w przenośni, aż dopadnie nas śmierć – taka powinna być nasza dewiza”. 


Tytuł: „Dopóki życie trwa. Nowy sekretny dziennik Hendrika Groena, lat 85”
Autor: Hendrik Groen
Tłumaczenie: Ryszard Turczyn 
Wydawnictwo: Albatros 
Data wydania: 9 listopada 2016
Ilość stron: 431 
Moja ocena: 6/10

8 komentarzy:

  1. Tak, masz rację, że napisanie pamiętnika w podeszłym wieku jest dość fajnym zabiegiem, ale jeśli nie zawiera głębszych refleksji... to na prawdę słabo. I raczej się nie skuszę.

    OdpowiedzUsuń
  2. Szkoda, że to jednak trochę niewypał. Zaczynało się fajnie i już chciałam sięgać po książkę, a tu proszę... ;(

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie bardzo mnie interesuje ta publikacja.

    OdpowiedzUsuń
  4. Mam mieszane uczucia co do tej książki, zwłaszcza te suche fakty i nikły humor trochę mnie odpychają :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Myślałam, że będzie lepiej. Teraz nie jestem przekonana do tej książki.

    OdpowiedzUsuń
  6. Nie przekonuje mnie ta książka zupełnie.
    Za to zdjęcia świetnie i te kolorowe margeretki wnoszą cudowny nastrój ;)

    OdpowiedzUsuń
  7. Wydawałoby się, że taki dziennik może być ciekawą książką, bo przecież osoba w takim wieku może mieć naprawdę wiele ciekawych rzeczy do opowiedzenia, ale jeśli znajdują się w niej same suche fakty i w sumie to jak wyglądał dany dzień tego człowieka to raczej nie będę się uganiała za tą książką.

    OdpowiedzUsuń
  8. Ja mam mieszane uczucia, spotkałam się już z kilkoma recenzjami tej książki. Niektóre oceny są gorsze, drugie lepsze, chyba muszę się sama przekonać :)

    OdpowiedzUsuń